Kary umowne i windykacja w budownictwie

W branży budowlanej funkcjonuje powiedzenie, że generalny wykonawca płaci swoim podwykonawcom nie pieniędzmi, lecz karami umownymi. Oczywiście, jest to powiedzenie nieco przejaskrawione, ale zawiera się w nim sporo prawdy. Sam mechanizm nakładania takich kar opisałem już w jednym z wcześniejszych wpisów (można go znaleźć TUTAJ), ale dziś przypomnę dla porządku, że kary mogą zostać nałożone praktycznie za wszystko i w zasadzie bez żadnego sensownego uzasadnienia ze strony generalnego wykonawcy.

Cel działania nieuczciwego dewelopera

Generalnie chodzi o to, aby „zamęczyć” podwykonawcę procesami sądowymi, niejednokrotnie doprowadzając go do tego, że zdąży on zbankrutować, zanim uzyska korzystny dla siebie wyrok. A i nawet wtedy, gdy będzie miał już w ręku tytuł egzekucyjny, może się okazać, że generalny wykonawca w międzyczasie wyprowadził majątek ze spółki i komornik nie ma czego zajmować (tego typu sytuację przedstawiłem w poprzednim wpisie z 7 lutego).

Jednak nie zawsze bywa tak, że generalny wykonawca nie chce płacić nic – on niekiedy wręcz zmierza w kierunku zmuszenia podwykonawcy do podpisania skrajnie niekorzystnej dla niego ugody. No i właśnie o takim scenariuszu będzie dzisiejszy artykuł. 

 

Wymuszona ugoda na budowie

Mamy więc sytuację, w której podwykonawca A wykonał całość zakontraktowanych robót. Współpraca z generalnym wykonawcą B szła do tej pory całkiem dobrze, nie było jakichś wielkich zastrzeżeń odnośnie jakości prac. Sytuacja zmieniła się jednak przy ostatecznym odbiorze – nagle inspektorzy z ramienia generalnego wykonawcy zaczęli się dopatrywać „wielu poważnych uchybień” oraz stwierdzili „nieterminowe zakończenie robót”. Efekt: na podwykonawcę A nałożono kary umowne w wysokości ponad 70% wartości całego kontraktu.

Oczywiście, podwykonawca A bronił się tym, że przecież na wcześniejszych etapach inspektorzy nie zgłaszali żadnych nieprawidłowości, a opóźnienia w pracach były spowodowane niedotrzymaniem terminów przez innych wykonawców (podwykonawca A nie mógł zacząć swojego etapu prac, zanim inny podwykonawca nie zakończył przypisanych mu robót). Nic to jednak nie zmieniło i generalny wykonawca B, występując z pozycji siły, odmówił wypłaty wynagrodzenia, jednoznacznie przy tym sugerując, że w sądzie może być różnie i podwykonawca A może zwyczajnie nie dotrwać do końca batalii. No, ale „wyjątkowo możemy pójść Panu na rękę i zaproponować ugodę…”.

 

Dlaczego generalny wykonawca proponuje ugodę podwykonawcy?

Teoretycznie mogłoby się wydawać, że ugoda zaproponowana przez GW będzie dla wykonawcy dobrym rozwiązaniem, gdyż uchroni go od kosztów prowadzenia działań windykacyjnych, kosztów ewentualnego procesu, czy wreszcie zszarganych nerwów. W praktyce jednak nie jest tak różowo – poniżej dwa główne powody takiej sytuacji.

1. Ugoda oznacza obcięcie dużej części wynagrodzenia dla wykonawcy

Zazwyczaj proponowana ugoda jest bardzo niekorzystna dla naszego przykładowego podwykonawcy A – często proponowana suma ledwo co przekracza połowę oczekiwanej zapłaty (pozostała część jest potrącana w formie kar umownych).

2. Chodzi o wysokość kar potrąconych przez generalnego wykonawcę

Otóż rażąco wygórowane kary umowne są niezgodne z Kodeksem cywilnym, a do tego, zgodnie z orzecznictwem sądowym, nie można na wykonawcę nakładać kar w wysokości np. 80% wynagrodzenia, podczas gdy w rzeczywistości wykonał on 100% prac, a zastrzeżenia dotyczą jedynie części z nich.

Tymczasem ugoda w praktyce zabezpiecza generalnego wykonawcę przed ewentualną przegraną w sądzie. Co prawda podwykonawca, który pójdzie na ugodę, może potem wytoczyć proces generalnemu wykonawcy, ale w jego trakcie będzie musiał udowodnić, że rezygnacja z pierwotnego roszczenia, czyli właściwej zapłaty, została na nim de facto wymuszona, ewentualnie podpisał ugodę będąc w stanie wykluczającym swobodne wyrażanie woli. W praktyce procesowej, mając za przeciwników biegłych prawników zatrudnionych przez generalnego wykonawcę, podwykonawca na ogół stoi na straconej pozycji.

 

Szantażowanie podwykonawców

Warto również wiedzieć, że generalni wykonawcy naciskali na mniejszych podwykonawców, szantażując ich, że jeśli nie podpiszą ugody, to nie dostaną już więcej żadnego zamówienia od innych generalnych wykonawców. Coś na zasadzie: „My tu w branży wszyscy się znamy i jeśli będzie Pan z nami walczył, to może Pan zapomnieć, że jakakolwiek duża firma da Panu jakiś kontrakt.”. Niestety, takie groźby były w znacznej części uzasadnione, gdyż firmy będące generalnymi wykonawcami współpracowały ze sobą na polu eliminowania „krnąbrnych” podwykonawców.

 

Brak zapłaty za wykonane roboty budowlane a efekt domina

Zarysujmy teraz sytuację podwykonawcy A. To mała firma, bez odłożonych na koncie milionów, które mogłyby jej zapewnić funkcjonowanie bez otrzymania zapłaty od generalnego wykonawcy B i jednoczesne wieloletnie dochodzenie swoich praw w sądzie.

Trzeba bowiem wziąć pod uwagę, że podwykonawcy w trakcie realizacji prac ponoszą bardzo duże koszty z własnej kieszeni – kupują część materiałów, wypłacają pensje pracownikom, płacą raty leasingowe za maszyny, za paliwo itd. Sytuacja, w której generalny wykonawca odmawia zapłaty faktury np. na 1,7 miliona PLN, oznaczać więc może ogromne problemy z utrzymaniem płynności finansowej.

Dramatyczny wybór

Podwykonawca staje wtedy niejednokrotnie przed bezwzględnym dylematem: albo pójdzie na ugodę, w której generalny wykonawca zapłaci mu np. 60% wartości kontraktu, co uratuje chwilowo firmę, albo będzie trzeba iść po pieniądze do sądu.

No i niestety, nie mam tutaj dobrych wieści dla tych, którzy wierzą w polski wymiar sprawiedliwości. Na rozprawy sądowe czeka się niekiedy latami, zwłaszcza w większych miastach. W międzyczasie generalny wykonawca piętrzy stos przeszkód, a jego prawnicy cały czas składają nowe wnioski dowodowe, powołują biegłych, świadków i tak dalej. Generalnie cały scenariusz działania jest tutaj obliczony na maksymalne przeciągnięcie sprawy, bo każdy miesiąc zwłoki zwiększa prawdopodobieństwo, że podwykonawca żądający pieniędzy „wykrwawi się” i zbankrutuje.

Bankructwo? Prawdopodobne

Wizja bankructwa podwykonawcy w opisanym powyżej układzie jest dość prawdopodobna. Jeśli bowiem nie otrzyma on zapłaty, to sam może nie mieć z czego uregulować zobowiązań wobec swoich dostawców i firm leasingowych, może również nie mieć środków na wypłaty dla pracowników oraz na zapłacenie podatków i składek ZUS. Dostawcy mogą jeszcze przed pójściem do sądu wpisać nieszczęśnika na giełdy długów, co skutecznie zablokuje mu możliwość wzięcia kredytów, firmy leasingowe zabiorą sprzęt budowlany niezbędny do pracy, pracownicy odejdą (któż bowiem chciałby pracować bez wypłaty pensji), a Urząd Skarbowy szybko upomni się o swoje.

Tak właśnie wygląda czarny scenariusz, który zresztą realizował się w praktyce nie raz i nie dwa, chociażby przy budowie autostrad. Niestety, w dzisiejszych czasach prawdopodobnie będziemy mieli do czynienia z falą nieuregulowanych płatności ze strony deweloperów, którzy źle skalkulowali inwestycje i „popłynęli” chociażby na drożejących materiałach budowlanych.

Skuteczna windykacja w branży budowlanej, czyli co można zrobić, gdy generalny wykonawca nie chce płacić?

Na dobrą sprawę jedyną naprawdę skuteczną metodą będzie ustanowienie zabezpieczenia na nieruchomości / majątku posiadanym przez generalnego wykonawcę. Do kwoty 75 tys. PLN jest to relatywnie proste, gdyż nie musimy wykazywać tzw. interesu prawnego. Problem zaczyna się jednak w przypadku kwot na umowie wyższych niż 75 tys. PLN, gdyż wtedy musimy przekonać sąd, że nasz interes jest zagrożony. Trzeba więc zebrać dowody świadczące chociażby o tym, że deweloper nie płaci również innym wykonawcom, wyprowadza majątek ze spółki, a do tego są mocne przesłanki dotyczące jego niewypłacalności. Tylko jak takie dowody zdobyć?

Windykacja śledcza – sposób na skuteczne odzyskanie długów w branży budowlanej

Kluczem do sukcesu jest tutaj profesjonalnie przeprowadzona windykacja śledcza – a takiej zwykła kancelaria adwokacka czy radcowska raczej nie zrobi. Wielu prawników woli zresztą działać w oparciu o utarte (i wygodne dla nich) schematy, kierując swoich klientów na drogę procesu cywilnego. Niestety, takie postępowanie na ogół generuje tylko niepotrzebne koszty, gdyż komornik finalnie i tak nie ma czego zabrać deweloperowi – oszustowi.

 

Ustanowienie zabezpieczenia na majątku

W polskim systemie prawnym w zasadzie jedyną skuteczną ścieżką, która daje wykonawcy do ręki argumenty w walce z deweloperem, jest ustanowienie zabezpieczenia na majątku tegoż dewelopera (najlepiej na nieruchomości). I to właśnie w tym kierunku należy podążać, pamiętając przy tym o szybkości działania, która niejednokrotnie będzie tutaj kluczowa. Wieloletnie procesy sądowe to, niestety, w polskich warunkach prosta droga do niewypłacalności.

 

Windykacja dla branży budowlanej

Nie otrzymałeś zapłaty wykonane roboty budowlane? Zgłoś się do nas już dziś – od lat z sukcesami zajmujemy się windykacją śledzą. Przeanalizujemy Twoją sprawę i pomożemy Ci szybko odzyskać pieniądze!

Kontakt:

E-mail: kontakt@bialekolnierzyki.com

Telefon: 513 755 005

 

Skuteczna windykacja należności w branży budowlanej

Branża budowlana jest bez wątpienia jedną z tych, w których najczęściej występują problemy z płatnościami. Niekiedy jest to spowodowane złym obliczeniem kosztów inwestycji przez dewelopera, innym znów razem zaplanowaniem oszustwa z góry zakładającego niepłacenie wykonawcom. W dzisiejszym materiale omówimy, jak wygląda przykładowy schemat pokrzywdzenia wykonawcy oraz co można zrobić, aby się przed nim zabezpieczyć.

 

Jak nie zapłacić wykonawcy – case study

Jest sobie deweloper ABC, stawiający eleganckie osiedle na obrzeżach miasta. Deweloper ten jakiś czas temu podpisał umowy na sprzedaż mieszkań po stałej cenie, z czego większość znalazła nabywców w ciągu zaledwie kilku miesięcy. Tak czy inaczej roboty budowlane zbliżają się już ku końcowi, więc nasz deweloper ABC prosi sekretarkę o zaparzenie pysznej kawy, odpala Excela i liczy…

Niestety, z tych wyliczeń wychodzi mu czarno na białym, że ceny materiałów budowlanych poszły na tyle mocno do góry, że cała inwestycja ledwo spina się finansowo. A tu już nowy Mercedes G-klasa AMG wybrany w salonie, żona też ma obiecane nowe Porsche, więc co robić, jak żyć…?! Nagle przychodzi chwila olśnienia: no przecież, że trzeba zwiększyć rentowność inwestycji!

Oszczędzanie na wykonawcach

Tylko jest tutaj pewien problem: mieszkania w większości zostały już sprzedane, więc ceny tam specjalnie nie podbijemy. W takim układzie idziemy w kierunku zmniejszenia kosztów – tyle, że na materiałach nie bardzo się da, bo i tak cały czas drożeją… Ale przecież są jeszcze wykonawcy! Co prawda zapłaciliśmy im już około 2/3 należności, ale przecież nikt nie powiedział, że musimy też zapłacić pozostałą 1/3. Prosty numer, a da się na nim zaoszczędzić baaardzo dużo.

 

Utrudnienie windykacji, czyli transfer majątku z firmy deweloperskiej

Metody działania podobne do opisanych powyżej to niestety codzienność w polskiej branży budowlanej. Jak już wspomniałem na samym początku, niekiedy jest to konsekwencją złego obliczenia kosztów. Jednak warto wiedzieć, że na tym rynku funkcjonują również takie firmy, które są z góry nastawione na oszukiwanie wykonawców. Szefowie takich firm korzystają na ogół z prawników, którzy „przeszli na ciemną stronę mocy”, czyli wyspecjalizowali się w tworzeniu struktur nastawionych z góry na transfer majątku, a tym samym utrudnienie (czy wręcz uniemożliwienie) dochodzenia roszczeń przez wykonawców.

 

Przykład takiego transferu

Firma A stawia osiedle. Bez zbędnej zwłoki płaci wykonawcom za pierwsze wystawione faktury i nie robi problemów z odbiorem robót. Sytuacja jednak zmienia się, gdy całość robót jest już praktycznie ukończona, a wykonawcy chcą wystawić ostatnie faktury w wysokości 20 – 30% wartości wykonanych prac.

Zaczynają się więc „cyrki” z odbiorem, naliczanie wyimaginowanych kar umownych i tym podobne „uniki” ze strony dewelopera. W międzyczasie prawnicy obsługujący dewelopera tworzą spółkę B, zarejestrowaną na klasycznego słupa, która to spółka przejmuje inwestycje od spółki A.

Proste pytanie: skąd spółka B ma pieniądze na taką operację?

Odpowiedź: sprzedaż następuje na przedłużony termin płatności, co już samo w sobie śmierdzi na kilometr „wałkiem”, gdyż w praktyce obrotu gospodarczego bardzo rzadko występują podobne transakcje. Tak czy inaczej od spółki B inwestycje kupuje spółka C.

 

Jaki więc mamy stan faktyczny?

Sytuacja przestawia się niezbyt korzystnie z punktu widzenia wykonawcy, który chciałby otrzymać swoje pieniądze. Mamy bowiem spółkę A, z której wytransferowano majątek. Jest również spółka B, która jest postawiona na słupa i której w praktyce nic nie można zabrać, więc jej odpowiedzialność jest iluzoryczna.

No i wreszcie ostatni element, czyli spółka C, która przejęła inwestycje w dobrej wierze i w razie czego chroni ją rękojmia wiary ksiąg wieczystych. Teoretycznie więc nie ma widoku na happy end w przypadku klasycznego procesu sądowego.

 

Czy przeprowadzenie skutecznej windykacji w branży budowlanej jest możliwe?

 

Odpowiedź na powyższe pytanie brzmi: TAK, niejednokrotnie jest to możliwe.

Właściwie jedyną skuteczną metodą będzie tutaj ustanowienie zabezpieczenia na nieruchomości. Problem w tym, że jeśli mówimy o kwocie wyższej niż 75 tys. PLN, musimy wykazać tzw. interes prawny, czyli przekonać sąd, że nasz interes jest zagrożony.

Przykładowo będzie to dostarczenie dowodów, że deweloper nie płaci również innym wykonawcom, że transferuje majątek ze spółki, są przesłanki dotyczące jego niewypłacalności i tak dalej. Wszystko opiera się tak naprawdę na profesjonalnie przeprowadzonej windykacji śledczej – a takiej zwykła kancelaria prawna raczej nie zrobi. Wielu prawników woli zresztą chadzać utartymi ścieżkami, kierując swoich klientów na drogę procesu cywilnego, generując tylko niepotrzebne koszty, bo komornik finalnie i tak nie ma czego zabrać deweloperowi – oszustowi.

A więc powtórzmy:

W polskim systemie prawnym jedyną skuteczną ścieżką, która daje wykonawcy do ręki argumenty w walce z deweloperem jest ustanowienie zabezpieczenia na majątku (najlepiej nieruchomości).

 

Skuteczna windykacja dla branży budowlanej

Jeśli masz problem z zapłatą za wykonane roboty budowlane, to nie czekaj, aż będzie za późno! Zgłoś się do nas już dziś – przeanalizujemy Twoją sprawę i pomożemy Ci szybko odzyskać pieniądze!

Kontakt:

E-mail: kontakt@bialekolnierzyki.com

Telefon: 513 755 005

 

Zapraszamy również do obejrzenia materiału video na naszym kanale na YouTube, w którym ekspert od windykacji śledczej opowiada o oszustwach deweloperów oraz o tym, jak im przeciwdziałać.

 

 

 

System rabatowania a ustawianie przetargów

Jeśli miałbym wskazać najpowszechniejsze przestępstwa gospodarcze w Polsce, to w pierwszej piątce z pewnością znalazłoby się ustawianie przetargów i zamówień. Jest to przestępstwo bardzo zyskowne, a jednocześnie, w odpowiedniej konfiguracji, naprawdę trudne do wykrycia. Tracą zaś na nim głównie firmy zamawiające rozmaite towary i usługi, choć w dużej części ich prezesi nie zdają sobie z tego sprawy (lub po cichu tolerują taki stan rzeczy). W dzisiejszym materiale omówię jeden ze schematów, który w oczywisty sposób preferuje jednego z dostawców.

 

Ustawianie zamówienia – case study

 

Jest sobie duża firma ABC, która potrzebuje zamówić serwery za kilka milionów PLN. Dyrektorem odpowiedzialnym za zamówienia jest Kowalski. Tenże Kowalski swego czasu na jednej z imprez branżowych poznał Nowaka, który jest szefem w firmie Nowak & Partners, handlującej elektroniką.

Kowalski nieoficjalnie kontaktuje się z Nowakiem i mówi mu, że ABC będzie niedługo rozpisywała przetarg na serwery firmy SuperComp (bo na takie zrobiono specyfikację) – tyle i tyle sztuk, z takimi a takimi parametrami.

Nowak udaje się do firmy SuperComp i „zaklepuje” w niej odpowiednią ilość serwerów.

 

Kluczowe zagranie

W zamówieniu przetargowym Nowak podaje, że będą to serwery dla firmy ABC. Dlaczego tak? Ponieważ firma SuperComp wymaga od swoich dystrybutorów, aby ci podawali w zamówieniach przetargowych dla jakiej firmy ma pójść dany towar. No i ten z dystrybutorów, który zgłosi się jako pierwszy, że bierze np. dla firmy ABC, otrzymuje 20% rabatu od ceny z cennika. Pozostali dystrybutorzy, którzy też będą brali dla ABC, mogą zaś liczyć na max 5% rabat. Daje to 15% przewagi, co w praktyce powoduje, że firma Nowak & Patners, która zgłosiła się jako pierwsza, musi wygrać i zgarnąć to zamówienie.

Co dzieje się dalej, to nietrudno się domyślić. Nowak & Partners daje najlepszą cenowo ofertę i wygrywa przetarg. Jej szef następnie wypłaca „pod stołem” potężną „premię” Kowalskiemu z ABC (przypominam, że Kowalski to dyrektor rozpisujący przetarg). Wszyscy są zadowoleni – no, może oprócz innych dostawców startujących w przetargu, chociaż oni i tak odbiją sobie przegraną na innych zamówieniach.

 

Kto jest tutaj największym wygranym?

 

Odpowiedź: firma SuperComp, czyli dostawca serwerów. Dlaczego? Już tłumaczę.

Otóż wprowadzony przez SuperComp system rabatowy został wprost stworzony do korumpowania osób decyzyjnych w firmach zamawiających. Dzięki największemu rabatowi dystrybutor, który jako pierwszy złoży zamówienie pod daną firmę, ma praktycznie wygrany przetarg. W takiej sytuacji wystarczy, że dotrze on do jak największej liczby osób decydujących o zakupach, a następnie najzwyczajniej w świecie będzie je korumpować, aby jemu pierwszemu dały „cynk” o tym, że dana firma niedługo będzie rozpisywać zamówienie na produkty, które oferuje SuperComp. Rabat w wysokości aż 20% daje zaś pole do tego, aby dzielić się z dyrektorem odpowiedzianym za zamówienia, dając mu zwyczajną łapówkę.

Co więcej, dzięki tak dużemu rabatowi można bez problemu dać najniższą cenę i ewentualny audyt w firmie zamawiającej będzie miał niezwykle trudne zadanie, aby wyłapać nieprawidłowość! W jaki sposób będą bowiem działać audytorzy? Przejrzą wszystkie oferty, które spłynęły na przetarg – no i okaże się, że wygrała najtańsza. Nawet jeśli potem wyślą jeszcze raz zapytanie ofertowe wprost do firmy SuperComp, to ta najprawdopodobniej wcale im nie odpowie – a jeśli nawet, to dostaną cenę bez rabatu, czyli zbliżoną do tych z przetargu od dystrybutorów. Dyrektor działu zamówień jest więc kryty i nie ma za bardzo punktu zaczepienia, aby na podstawie samych cen postawić mu zarzuty np. o zmowę z dostawcą.

 

Przestępstwo prawie doskonałe?

Na podobnej zasadzie są zresztą umarzane postępowania związane ze zmowami przetargowymi. W wielu branżach i firmach funkcjonują bowiem dwa różne cenniki: zrabatowany oraz standardowy. Weźmy teraz prokuratora, który chce zbadać, czy jakaś firma, np. państwowa, nie przepłaciła za zamówienie. Wysyła on prośby dotyczące cenników do dostawców danego towaru. Ci przesyłają mu cenniki standardowe, bez rabatów – porównanie cen z takich cenników nijak się ma do realiów rynkowych, gdyż rabaty przy dużych zamówieniach potrafią przekraczać 20%. No ale jeśli prokurator tego nie ustali (a tak się często zdarza), to nie widzi znamion przestępstwa i po prostu umarza śledztwo.

 

Reasumując

To są naprawdę nieskomplikowane numery, a nie żadna fizyka kwantowa. Jednak wpływają one na to, że w niektórych branżach tworzą się różne patologie. W praktyce bowiem wielu dyrektorów zakupowych jest skorumpowanych tak, że piszą specyfikacje sprzętowe / towarowe pod konkretnych producentów, z których mają dodatkowy profit, zamiast wziąć inny sprzęt, niejednokrotnie tańszy i lepszy. No i tutaj już firmy zamawiające ponoszą wymierne straty.

 

Detektywi dla biznesu

Chcielibyśmy poinformować, że świadczymy profesjonalne usługi związane ze zwalczeniem przestępczości gospodarczej. Oto w czym możemy Ci pomóc:

– sprawdzanie wiarygodności podmiotów polskich oraz zagranicznych (wywiad gospodarczy),

– śledztwa w sprawach nadużyć managerskich i kradzieży pracowniczych,

– audyty bezpieczeństwa pod kątem zagrożenia przestępczością gospodarczą,

– opracowywanie i wdrażanie procedur antyfraudowych,

– poszukiwanie majątku dłużników,

– poszukiwanie skradzionego majątku,

– wykrywanie i przeciwdziałanie nieuczciwej konkurencji

– szkolenia antyfraudowe.

Nasza specjalizacja: przestępczość gospodarcza. Każde zlecenie realizowane jest przez doświadczonych specjalistów z odpowiednimi uprawnieniami. Posiadamy wpis do Rejestru przedsiębiorców wykonujących działalność regulowaną w zakresie usług detektywistycznych – numer rejestrowy RD-134/2021.

Kontakt:

E-mail: kontakt@bialekolnierzyki.com

Telefon: 513 755 005

 

Zapraszamy również do zakładki Oferta, w której znajdziesz więcej informacji na temat tego, czym się zajmujemy.

Detektyw Toruń, Bydgoszcz, cała Polska!