Legislacyjny rollercoaster, czyli konfiskata prewencyjna, estoński CIT i UE w akcji

Jeśli chodzi o prawo związane z przestępczością gospodarczą, jak i z działalnością gospodarczą tak w ogóle, to ostatnie tygodnie fundują nam wyraźne wahania nastrojów.

 

Konfiskata rozszerzona

Zaczęło się od projektu zapewnienia naczelnikom skarbowym nowych możliwości w stosowaniu konfiskaty rozszerzonej (wspominałem już o tym 2 razy, więc nie będę powtarzał po raz kolejny). Pół biedy, gdyby to prawo właściwie napisano i dobrze stosowano – obawiam się jednak, że w wielu przypadkach tak nie będzie.

 

Estoński CIT

Potem… Potem na moment zabłysnęło światełko w tunelu: wprowadzenie od 2021 roku tzw. estońskiego CIT-u, czyli niepłacenie podatku tak długo, dopóki firma inwestuje. Ma to zachęcić przedsiębiorców do inwestowania i tym samym rozbujać gospodarkę, która może spowolnić po kryzysie. No i bardzo fajnie. Oczywiście, niektóre firmy będą zapewne kombinować – prosty przykład to tzw. rolowanie zysków i reinwestowanie ich w spółki – słupy, celem uniknięcia płacenia podatków rzecz jasna. No, ale to jest już zadanie KAS, aby wyłapać takie kombinacje, a zresztą nie ma idealnie szczelnego systemu. Generalnie więc na plus.

 

Konfiskata prewencyjna

I teraz, gdy sobie czytam o tym CIT estońskim i się cieszę, nagle następuje klasyczny strzał mokrą szmatą w ryj. A ta szmata to konfiskata prewencyjna. Już miałem pisać, że coś takiego może i nie dziwiłoby w latach 40. i w dekretach PKWN, ale w dzisiejszej Polsce chyba już nie bardzo pasuje. Miałem, ale… Ale okazało się, że to nie jest pomysł do końca polski – podobne rozwiązania mają być wprowadzone w Unii Europejskiej od października 2020 roku, więc już niedługo. Czy we wszystkich krajach członkowskich, nie wiem. Przepisy dotyczące konfiskaty będą miały charakter transgraniczny, aby lepiej eliminować podmioty zaangażowane chociażby w karuzele VAT. Tak więc będzie 45 dni na wykonanie nakazu konfiskaty z innego kraju UE, a 48h w sprawach pilnych. No i o ile w państwach z wydolnymi systemami prawnymi to mogłoby dobrze spełnić swoją funkcję, to obawiam się, że w Polsce może być z tym różnie.

Dlaczego? Ponieważ może zaistnieć poważne niebezpieczeństwo wprowadzenia domniemania winy. Z czym to się wiąże, poniekąd przedstawiła już Rada Przedsiębiorczości, która zaapelowała do Ministerstwa Sprawiedliwości o wycofanie się z tego pomysłu. W praktyce bowiem może być tak, że przykładowy przedsiębiorca Kowalski będzie robił interesy z Nowakiem, który okaże się przestępcą. I mimo, że Kowalski o tym nie wiedział, to państwo będzie mogło mu wejść na majątek – ot tak, prewencyjnie, bo może też kradł…? I teraz trzeba będzie udowadniać, że majątek pochodzi z legalnych źródeł – teoretycznie rzecz łatwa, w praktyce przed polskim fiskusem niejednokrotnie bardzo skomplikowana. A ile tam będzie pomyłek i interpretacji, ile zmarnowanego czasu, energii i kasy wydanej na prawników…

Diabeł tkwi w szczegółach…

Oby nie było więc tak, że z najgłębszych czeluści ustawodawczych piekieł wyskoczy coś takiego, jak konfiskata prewencyjna w wersji made in Poland, dając rządzącym praktycznie nieograniczone możliwości skonfiskowania firmy dowolnemu przedsiębiorcy. To już byłoby naprawdę niebezpieczne. Ba, w drastycznych przypadkach mogłoby dojść do „hodowania kabanów na rzeź”, czyli najpierw dopuszczamy do rozwoju firm, a potem państwo przejmuje majątek co poniektórych w oparciu o mocno wątpliwe podstawy.

 

Unia Europejska kontra białe kołnierzyki

Wypada też zauważyć, że te konfiskaty, o których dziś pisałem, są kolejnymi elementami dokręcania śruby. Albo inaczej: to następne rozwiązania prawne, jakie są wprowadzone w UE celem walki z przestępczością gospodarczą. Weźmy chociażby taki przykład sprzed 2 lat, jak polska ustawa o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych (w 2018 roku poszedł projekt), gdzie też miano umożliwić łatwiejsze konfiskowanie firm. Tyle, że choć szum medialny wokół tamtego tematu był większy, niż wokół dzisiaj projektowanych konfiskat, to tamte rozwiązania paradoksalnie były chyba mniej niebezpieczne dla przedsiębiorców.

I tutaj ciekawostka: polskie przepisy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych były w pewnej mierze wzorowane na ustawodawstwie Wielkiej Brytanii, jakie od 2017 roku stosowano tam do zwalczania mafii VAT. Mówiąc w dużym skrócie, w tych brytyjskich przepisach chodziło o to, żeby można było karać przedsiębiorstwa, które nie są w stanie zapobiec przestępczej działalności swoich pracowników, agentów lub zewnętrznych firm świadczących usługi w ich imieniu. Co więcej, karane na podobnych zasadach mogły być też podmioty, które nie uczestniczyły bezpośrednio w przestępczym łańcuchu dostaw, jak np. firmy księgowe lub doradcze.

 

Szybkie podsumowanie

Generalnie więc konkluzja jest taka: w Unii Europejskiej widać od lat tendencję do zaostrzania prawa wymierzonego przeciwko przestępczości białych kołnierzyków. W Polsce też idziemy w tym kierunku, ale tworzone rozwiązania jakoś tak dają organom państwa dużo uznaniowości i swobody. A prawo nieprecyzyjne zawsze jest niebezpieczne. Więc przypadek, błędy legislacyjne, czy może metoda…?

 

Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!

Maseczki i VAT

Minęły jakieś 2 miesiące od rozpoczęcia epidemii w Polsce, a już dochodzą do mnie sygnały, że maseczki to towar, który może być używany w karuzelach. No a skoro tak, to pokusiłem się o coś w rodzaju szybkiej analizy SWOT takiego biznesu. Takie kręcenie karuzel na maseczkach to bowiem dość specyficzna sytuacja, różniąca się pewnymi detalami od codzienności przestępstw VAT-owskich.

 

Szanse

Teoretycznie jest potencjał, bo ssanie (popyt) na rynku na ten towar w dalszym ciągu występuje – do tego jest to ssanie w całej UE, co uprawdopadabnia wywóz niektórych typów maseczek w ramach WDT. A trzeba wiedzieć, tzw. maseczki chirurgiczne typu FFP1, a więc chyba najpopularniejsze, mogą być wywożone do krajów UE bez konieczności powiadamiania o tym Ministerstwa Zdrowia (takie notyfikacje są konieczne w przypadku maseczek FFP2 i FFP3).

Do tego można dodać ciekawą okoliczność: wiele podmiotów zaangażowało się w handel maseczkami. No i jest on prowadzony „na dziko”, tzn. nie ma zbyt wielu oficjalnych dystrybutorów z tradycjami – na rynku panuje wolna amerykanka. W takich warunkach łatwiej jest operować grupom przestępczym.

Poza tym wyroby tego typu nie są objęte split paymentem (stan prawny na 20 kwietnia 2020 roku). Kolejna istotna kwestia: minister Szumowski ogłosił, że noszenie maseczek powinno być obowiązkowe do czasu wynalezienia szczepionki. A skoro tak, to popyt powinien być w miarę stabilny.

Tak czy inaczej mielibyśmy tutaj potencjalnie do wyboru 4 podstawowe warianty zarabiania na VAT.

 

 

1. Wariant klasyczny ze znikającym VAT-em

Maseczki bez VAT-u są wprowadzane na polski rynek przez znikających podatników i sprzedawane różnym podmiotom, a VAT od takiej transakcji nie jest odprowadzany do budżetu i na tym się w zasadzie kończy. Tzn. kończy dla przestępców, bo do firm, które kupiły od nich takie maseczki, mogłaby zapukać skarbówka. W tym wariancie VAT-owcy zarabiają więc 23% minus koszty, co dałoby zapewnie 8 – 15% na czysto, w zależności od umiejętności poukładania całego schematu i optymalizacji kosztów. Pierwsze pytanie, jakie się tutaj nasuwa, to skąd wziąć maseczki w dobrej cenie, najlepiej, żeby były bez VAT-u…? A chociażby z Chin – chyba najłatwiej, gdyby były sprowadzone przez polską firmę na zasadach tzw. procedury 42. Czyli maseczki przechodzą odprawę celną np. w Hamburgu i jest to równoznaczne z tym, że obowiązek opłacenia VAT-u powstaje dopiero w 15 dniu miesiąca następującego po miesiącu, w którym miało miejsce WNT (czyli gdy transport z Hamburga przybył do Polski) lub w dniu wystawienia faktury sprzedażowej tego towaru już w Polsce – w zależności, co byłoby pierwsze. Koszt ustanowienia przedstawiciela fiskalnego, który po stronie niemieckiej ogarnie papierologię, wynosił ze 2 lata temu nieco ponad 200 Euro / rozliczenie. Do tego oczywiście dochodzi oczywiście koszt cła, transportu itp. Ale z VAT-em spokój na pewien czas (i to wystarczy).

Przy dużym zapotrzebowaniu z zagranicy sensowny wydawałby się wariant z kompensowaniem VAT-u podobny do tego, jaki mieliśmy w branży handlu elektroniką. Czyli maseczki są wprowadzane na polski rynek przez znikającego podatnika (VAT na pierwszym etapie obrotu w Polsce nie jest odprowadzany), przechodzą przez łańcuch firm, a na końcu jakieś duże przedsiębiorstwo sprzedaje je za granicę i zbija sobie tym samym VAT należny. Prosty schemat, gdzie nie trzeba występować o zwroty (opisałem go już szerzej przy omawiamy tematu mafii VAT w branży elektronicznej).

 

Zagrożenia

Pierwsze, co rzuca się tutaj w oczy, to stosunkowo mała zyskowność w zestawieniu z nie najlepszą możliwością reinwestowania zgromadzonego kapitału. Przykładowo w przypadku handlu elektroniką sprzedany towar można było szybko zastąpić kolejnym towarem, ponieważ nie było specjalnych problemów z nabyciem np. nowych smartfonów i wprowadzeniem ich na terytorium Polski. Można więc było obrócić kapitałem 2, a nawet i 3 razy w miesiącu. Tymczasem na transport maseczek z Chin drogą morską trzeba czekać 4 – 7 tygodni, co nieco blokuje możliwość szybkiego rotowania posiadanym kapitałem. Teoretycznie pewnym rozwiązaniem jest tu znacznie szybszy transport kolejowy (kilkanaście dni), ale wtedy trzeba by się odprawiać w Polsce albo przewozić maseczki na własną rękę np. z Białorusi. Alternatywnie w grę wchodzi transport lotniczy, który jednak średnio się nadaje dla większych ilości towarów ze względu na koszty. A koszty muszą być jak najniższe, żeby można było być na tyle konkurencyjnym cenowo, aby sprzedać maseczki w Polsce na pniu. Szybkość transakcji jest bowiem szczególnie istotna przy tego typu przestępczych przedsięwzięciach.

Czy funkcjonariusze skarbowi byliby w stanie szybko namierzyć taki proceder?

To zależy. Na pewno przy dużej skali oszustw opartych o odprawy w Hamburgu, po jakimś czasie mogłyby np. wyjść rozbieżności w systemie Intrastat – niemieccy przedstawiciele fiskalni bowiem z automatu zgłaszają taki import spoza obszaru UE, podobnie też raczej niemieckie służby celne, gdyby podatnik rozliczał się na cle sam. Tymczasem po polskiej stronie nie byłoby wpłat VAT-u, co prędzej czy później by wyszło. Pytanie tylko kiedy – może już po kilku miesiącach, a może np. za jakiś rok…? Szczerze mówiąc zależałoby to również od tego, czy polskie organy podatkowe uznałyby maseczki za produkt podwyższonego ryzyka. Bo jeśli tak, to gdyby tylko wyszły rozbieżności z Intrastatu, to można by przeprowadzić analizę, jakie to firmy po polskiej stronie mogą nie odprowadzać VAT-u. Jeśli wyszłoby, że są to np. spółki, który przez jakiś czas nie przejawiały żadnej aktywności biznesowej (tzw. śpiochy), a nagle widać wśród nich zjawisko handlowania maseczkami na szerzą skalę, to mamy jakiś wskaźnik. W każdym razie można zaryzykować stwierdzenie, że maseczkowi VAT-owcy mieliby nieco czasu na działanie.

Aktualizacja! 

Dosłownie kilka godzin po wypuszczeniu tego tekstu dotarły do mnie informacje, że rządzący planują znieść cło i VAT na importowane maseczki. Jeśli rzeczywiście do tego dojdzie, to może nastąpić małe przetasowanie!

 

 

2. Wariant karuzelowy

Tutaj początkowa cena maseczek nie gra jakiejś wielkiej roli, ponieważ i tak będą one krążyć wielokrotnie pomiędzy różnymi firmami w tej samej karuzeli. No a jeśli tak, to z pewnością na siebie zarobią – i to wielokrotnie. Zresztą w ekstremalnej wersji maseczki jako takie nawet nie byłyby koniecznie potrzebne, ponieważ można „pracować na papierze”, czyli na samych fakturach, ale jednak posiadanie realnego towaru pomaga w pewnych kwestiach. Sam towar poza tym jest dość wdzięczny do transportu, bo jest lekki i dość drogi w stosunku do objętości. Oczywiście, nie ma tutaj porównania chociażby do smartfonów czy granulatu złota, ale i tak nie jest źle.

 

Zagrożenia

Po pierwsze zdawanie się na łaskę skarbówki w temacie zwrotu to w dzisiejszych czasach nie takie hop – siup. Tak naprawdę bowiem temat jest na tyle świeży, że nie znamy jeszcze potencjalnego zachowania się funkcjonariuszy skarbowych w przypadku widocznie zwiększonej liczby występowania o zwroty z tytułu eksportu maseczek. Tutaj oczywiście zakładam, że służby skarbowe prowadziłyby jakieś statystyki odnośnie zwrotów związanych z konkretnymi towarami. Nie ma za bardzo dostępnych danych, które by pokazywały, jak dużo maseczek FFP1 (czyli nieraportowanych do Ministerstwa Zdrowia) jest wywożonych obecnie z Polski. Całkiem możliwe, że mało, ponieważ na rodzimym podwórku jest bardzo duży popyt na ten towar, choć powoli i ten rynek się nasyca, a ceny spadają. No i teraz pokaźny wzrost eksportu maseczek i występowanie przy tym o zwroty VAT-u mogłoby nie ujść uwagi organów skarbowych. Czyli co? Czyli bardziej wnikliwe kontrole, zapewne też wstrzymywanie części zwrotów związanych z handlem tym konkretnym towarem. Wydaje się więc, że podejście pod taki sposób mieliby głównie starzy wyjadacze związani ze służbami, którzy mają odpowiednie układy w skarbówce. Bez tego byłoby ciężko.

Dodatkowo przydałoby się znać proporcje sprzedaży maseczek pod kątem stawek VAT – a mamy dwie, czyli 8% i 23%. Z dość oczywistych względów do karuzel bardziej nadaje się stawka 23%, no bo mamy większy zarobek. Właściwie to 8% do karuzel w ogóle się nie nadaje. Powstaje jednak pytanie, których maseczek typu FPP1 jest obecnie więcej w obrocie na polskim rynku – tych ze stawką 8% VAT, czy może 23%? Jeśli zdecydowaną większość stanowią maseczki ze stawką 8%, to nagły wzrost występowania w skali kraju o zwroty ze stawki 23% nasuwałby na myśl potencjalne rynkowe anomalie związane z wyłudzaniem zwrotów VAT. Takie rzeczy da się wyłapać, mając do dyspozycji odpowiednie dane statystyczne, a te teoretycznie mamy do dyspozycji dzięki super – hiper narzędziom analitycznym typu JPK_VAT.

Oczywiście kwestia tego, jak szybko ogarnęłaby się tutaj skarbówka, bo to też wielka niewiadoma. W każdym razie na możliwości wykrywcze KAS z pewnością negatywnie wpłynęło „maseczkowe szaleństwo”, jakie wybuchło wśród przedsiębiorców. Czyli bardzo wiele podmiotów starało się na tym towarze zarabiać, a im więcej potencjalnych celów do skontrolowania, tym trudniej dojść do faktycznych oszustów.

 

 

3. Wariant kombinowany

W tym przypadku mamy 2 sposoby zarabiania, zastosowane równocześnie:

a) wprowadzanie maseczek na polski rynek przez znikających podatników i „wkładanie do kieszeni” przywłaszczonego VAT-u,

b) no a po dalszym etapach obrotu występowanie o zwrot VAT-u tytułem wywozu maseczek poza Polskę (wywozu sfingowanego, rzecz jasna, bo towar i tak będzie sprzedany w Polsce).

Do tego właściwie można by dodać wariant c), czyli zakup maseczek w Polsce na 8% VAT, a potem fikcyjnie wyeksportowanie ich poza Polskę na 23% VAT i wystąpienie o zwrot podatku. Towar mógłby być przy tym rozprowadzony na polskim rynku, bez marży lub z marżą minimalną – rozprowadzającym byłby oczywiście znikający podatnik. Na pierwszy rzut oka wygląda to dość obiecująco, chociażby ze względu na relatywnie niskie ryzyko straty finansowej, gdyż maseczki tak czy inaczej sprzeda się na polskim rynku nawet w przypadku, gdy nie wyłudzi się nienależnego zwrotu.

 

Zagrożenia

W zasadzie podobne do tych opisanych powyżej. Tutaj największym problemem do przeskoczenia wydaje się takie uprawdopodobnienie obrotu, aby uzyskać zwrot VAT-u z US. Każdy z tych wariantów rzecz jasna wymagałby stworzenia odpowiednio rozbudowanej siatki firm, w której rozmyłby się ten zniknięty VAT. Jednak budowanie takich konstrukcji co bardziej profesjonalni VAT-owcy mają akurat opanowane.

Poważnym zagrożeniem byłoby też tutaj balansowanie na granicy opłacalności 15%, przyjętej dla karuzel VAT. Do tego dodajmy dużą podatność na wahania popytu – maseczek coraz więcej na rynku, ceny mogą lecieć, a VAT-owcy… No mogą wtopić na tym towarze, jeśli w pewnym momencie ceny mocno spadną albo np. z dnia na dzień nakaz noszenia zostanie zniesiony i popyt drastycznie spadnie.

 

 

4. Wariant ze zmianą stawek VAT

Chyba najprostszy sposób oszustw, który mógłby być zastosowany na mniejszą skalę. Czyli kupujemy maseczki na 8% VAT, a sprzedajemy na minimalnej marży na 23% VAT. Różnicę, czyli 15%, możemy włożyć do kieszeni i zniknąć nie odprowadzając podatku. Podobne zagrania to nic nowego – przykładowo kilka lat temu mieliśmy plagę „podmianek” stawek podatku dla oleju rzepakowego. VAT-owcy kupowali olej rzepakowy jadalny na stawce 5% VAT, po czym sprzedawali go dalej jako olej techniczny obłożony stawką 23% VAT. Olej był cały czas ten sam, ale różnica w stawkach trafiała do kieszeni przestępców.

 

Zagrożenia

Przede wszystkim balansujemy niebezpiecznie blisko progu opłacalności. Karuzele bowiem zaczynają się opłacać mniej – więcej od poziomu 15% stawki VAT. Zakup na stawce 8% i sprzedaż na stawce 23% VAT daje nam właśnie wspomniane 15% jako zysk – czyli granica. A trzeba do tego dodać, że rynek się nasycił maseczkami, ceny wręcz spadają, więc balansowanie na krawędzi mogłoby się zakończyć wtopą finansową. Taki sposób działania wydaje się więc na dzień dzisiejszy obarczony zbyt dużym ryzykiem.

 

A to ja w maseczce podczas spaceru – foto Instagram: bialekolnierzyki

 

 

Szybkie podsumowanie

Jeśli grupy przestępcze miałyby zainteresować się wyłudzeniami VAT-u na maseczkach, to chyba właśnie teraz byłby najlepszy moment. Ale główne problemy wydają się w zasadzie dwa:

– Pierwszy problem to niestabilność cenowa. O ile w przypadku takich towarów, jak smartfony, ceny nie zmieniały się szybko, to jeśli chodzi o maseczki typ FFP1, ciężko jest mówić o stabilności. Dodatkowo można się spodziewać dalszego spadku cen, gdyż wiele podmiotów jest zaangażowanych w handel tym towarem, a do tego produkcja jest uruchamiana na szerszą skalę również w Polsce.

– Drugim problemem jest mała przewidywalność popytu w okresie dłuższym, niż kilka miesięcy. O ile przy typowych towarach używanych w karuzelach, jak np. kawa czy artykuły spożywcze, popyt był względnie stały, to jeśli chodzi o maseczki może być różnie. Być może będziemy musieli je nosić przez najbliższe kilka miesięcy, ale co potem? Bez nakazu noszenia zapotrzebowanie na ten towar drastycznie spadnie, więc i jego potencjał pod kątem karuzel też się obniży.

Reasumując: biorąc pod uwagę wahania cen i niestabilność popytu nie wydaje się, aby maseczki były hitem na VAT-owych listach przebojów. Pewnie, jakieś wyłudzenia czy karuzele przy ich użyciu mogą się trafić, ale raczej nie będą miały skali porównywalnej chociażby do elektroniki oraz handlu metalami, że o paliwach nie wspominając. Po prostu jest tyle innych towarów, na których można spokojnie kręcić karuzele, że nie wydaje się, aby akurat maseczki miały być szczególnie atrakcyjnym towarem.

BTW gdyby ktoś był ciekaw, cóż to za książka na fotce, to jest to pozycja napisana przez Kazimierza Turalińskiego. Jeśli ktoś interesuje się tematyką przestępczości VAT-owskiej, to polecam.

 

Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!

Kredyty frankowe i klauzule abuzywne – sprawdź, czy Twój bank je stosował i jak to wykorzystać!

Pod koniec 2019 roku miała miejsce słynna bitwa w Luksemburgu, w której naprzeciwko siebie stanęli frankowicze oraz banki. Stawka była wysoka, a zwycięstwo w tym starciu odniosły osoby mające kredyty hipoteczne we frankach szwajcarskich (a przynajmniej tak się powszechnie uważa). Dziś nie będę poruszał tego zagadnienia całościowo, ale skoncentruję się na tzw. klauzulach abuzywnych, które występowały w umowach kredytowych oraz na możliwościach, jakie dają one frankowym kredytobiorcom.

 

Klauzula abuzywna we frankowej umowie kredytowej – jak to możliwe…?

W powszechnym przekonaniu są 2 typy instytucji, które mają perfekcyjnie skonstruowane umowy zabezpieczające ich interesy: banki oraz firmy ubezpieczeniowe. I wiele w tym prawdy, ale żyjemy w rzeczywistości ciągle zmieniającego się stanu prawnego oraz rozmaitych linii orzekania. W konsekwencji umowy, które balansowały na krawędzi prawa, mogą jednego roku być uznawane za 100% zgodne z prawem, a w drugim ta sama umowa może zostać przez sąd potraktowana inaczej. Inny scenariusz to świadome umieszczanie w umowie zapisów krzywdzących konsumentów i liczenie na to, że nie pójdą oni do sądu – banki były bowiem pewne swojej siły. To tak mówiąc w dużym skrócie i w uproszczeniu. A dla tych, którzy nie wiedzą, czym jest klauzula abuzywna, krótka definicja:

Klauzule abuzywne to niedozwolone postanowienia umowne, zdefiniowane jako postanowienia umowy zawieranej z konsumentem. Klauzule takie nie są uzgodnione indywidualnie i nie wiążą konsumenta w sytuacji, jeśli rażąco naruszają jego interesy oraz kształtują jego prawa i obowiązki w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami.

Jak widać z tej definicji, termin klauzula abuzywna może być użyty w relacjach przedsiębiorca – konsument (czyli np. bank – kredytobiorca). Ok, a jakie zapisy niedozwolone można znaleźć w umowach frankowych konkretnych banków?

 

1. Klauzule abuzywne w umowach frankowych: bank PKO BP SA – umowa kredytu Własny Kąt Hipoteczny

Ust. 3. Kredyt może być wypłacony:

  • w walucie wymienialnej – na finansowanie zobowiązań za granicą i w przypadku zaciągnięcia kredytu na spłatę kredytu walutowego,
  • w walucie polskiej – na finansowanie zobowiązań w kraju.

Ust. 4. W przypadku, o którym mowa w ust. 3 pkt 2., stosuje się kurs kupna dla dewiz (aktualna Tabela kursów) obowiązujący w PKO BP SA w dniu realizacji zlecenia płatniczego.

Komentarz

Zacznijmy od tego, że umowy kredytowe Własny Kąt Hipoteczny dotyczą kredytów denominowanych. Co to oznacza? To, że kwota kredytu w tej umowie jest wyrażona w CHF, ale w rzeczywistości została wypłacona w PLN. Tego typu kredyty były bowiem wypłacane w złotówkach ze względu na to, iż zdecydowana większość umów była zawierana celem nabycia nieruchomości znajdujących się w Polsce.

Perspektywa dla frankowiczów: dobra

Osoby posiadające kredyty frankowe w PKO BP SA mogą w oparciu o te klauzule uzyskać korzystne rozstrzygnięcie sądu. O ciekawych możliwościach dla kredytobiorców piszę na końcu artykułu.

 

2. Klauzule abuzywne w umowach frankowych: Santander Bank Polska SA

Santander Bank Polska powstał z połączenia dwóch banków: Kredyt Banku i Banku Zachodniego WBK. W związku z tym w obrocie prawnym funkcjonują niejako dwie umowy dotyczące kredytów hipotecznych w szwajcarskiej walucie.

 

Umowa kredytu hipotecznego we frankach: Kredyt Bank SA

  • Kwota kredytu denominowanego (waloryzowanego) w CHF lub transzy kredytu zostanie określona według kursu kupna dewiz dla wyżej wymienionej waluty zgodnie z „Tabelą kursów” obowiązującą w Banku w dniu wykorzystania kredytu lub transzy kredytu.
  • Każda transza kredytu wykorzystywana jest w złotych przy jednoczesnym przeliczeniu wysokości transzy według kursu kupna dewiz dla CHF zgodnie z „Tabelą kursów” obowiązującą w Banku w dniu wykorzystania kredytu lub transzy kredytu.
  • Spłata rat kapitałowo – odsetkowych dokonywana jest w złotych po uprzednim przeliczeniu rat kapitałowo – odsetkowych według kursu sprzedaży dewiz dla CHF zgodnie z „Tabelą kursów” obowiązującą Bank w dniu spłaty.

Komentarz

Umowy frankowe, jakie przedstawiał swoim klientom Kredyt Bank, zawierają następujące sformułowanie: kredyt denominowany. Faktycznie jednak były to kredyty indeksowane do CHF, choć kwota na umowie jest określona w PLN.

Perspektywa dla frankowiczów: dobra

Osoby posiadające kredyty frankowe w Kredyt Banku SA mogą w oparciu o te klauzule uzyskać korzystne rozstrzygnięcie sądu. O tym, jakie możliwości dla kredytobiorcy to otwiera, piszę na końcu artykułu.

 

Umowa kredytu hipotecznego we frankach: Bank Zachodni WBK

  • Uruchomienie kredytu nastąpi na rachunek (numer rachunku) w złotych polskich przy wykorzystaniu bieżącego/negocjowanego kursu kupna dewiz dla CHF obowiązującego w Banku w dniu płatności.
  • Walutą spłaty kredytu jest CHF. W przypadku spłaty kredytu w złotych polskich realizacja płatności nastąpi przy wykorzystaniu bieżącego kursu sprzedaży dewiz dla CHF obowiązującego w Banku w dniu realizacji należności Banku.

Komentarz

Umowy kredytowe, jakimi posługiwał się Bank Zachodni WBK, w zdecydowanej większości były umowami kredytu denominowanego do franka szwajcarskiego. Co interesujące z punktu widzenia kredytobiorców, jako niedozwolone można tutaj potraktować:

– klauzulę dotyczącą przeliczenia walutowego z franka na złotówki po kursie kupna franka,
– klauzulę dotyczącą przeliczenia walutowego z franka na złotówki po kursie sprzedaży franka,

które to kursy odwołują się do kursów walut obowiązujących w tym banku (czyli w WBK).

Perspektywa dla frankowiczów: dobra

Osoby posiadające kredyty frankowe w Banku Zachodnim WBK mogą w oparciu o te klauzule uzyskać korzystne rozstrzygnięcie sądu. Także i tutaj zachęcam osoby zainteresowane do zapoznania się z możliwościami prawnymi – piszę o tym na końcu artykułu.

 

 

3. Klauzule abuzywne w umowach frankowych: Bank Millenium SA

  • Kredyt jest indeksowany do CHF/USD/EUR według Tabeli Kursów Walut Obcych obowiązującej w Banku Millenium w dniu uruchomienia kredytu lub transzy.
  • W przypadku kredytu indeksowanego kursem waluty obcej kwota raty spłaty obliczona jest według kursu sprzedaży dewiz, obowiązującego w Banku na podstawie obowiązującej w Banku Tabeli Kursów Walut Obcych z dnia spłaty.

Komentarz

Nie ma co niepotrzebnie przedłużać: klauzule przeliczenia walutowego znajdujące się w umowach banku Millenium zostały uznane jako niedozwolone.

Perspektywa dla frankowiczów: dobra

Osoby posiadające kredyty frankowe w Banku Millenium SA mogą w oparciu o te klauzule uzyskać korzystne rozstrzygnięcie sądu. O tym, co to może oznaczać dla kredytobiorców, piszę na końcu artykułu.

 

 

4. Klauzule abuzywne w umowach frankowych: mBank SA

W pierwszym rzędzie należy zauważyć, że klauzule niedozwolone będą dotyczyć tutaj umów kredytu indeksowanego BRE Banku SA (Banku Rozwoju Eksportu), który jest niejako poprzednikiem mBanku.

  • Raty kapitałowo – odsetkowe oraz raty odsetkowe spłacane są w złotych po uprzednim ich przeliczeniu wg kursu sprzedaży CHF z tabeli kursowej BRE Banku SA, obowiązującego na dzień spłaty z godziny 14:50.

Komentarz

Powyższa klauzula jest klauzulą niedozwoloną, co powoduje, że umowa kredytowa może być uznana albo za nieważną w całości, albo za bezskuteczną w zakresie klauzul walutowych.

Perspektywa dla frankowiczów: dobra

Osoby posiadające kredyty frankowe w mBanku / BRE Banku SA mogą w oparciu o tę klauzulę uzyskać korzystne rozstrzygnięcie sądu. Jeśli więc masz tego typu kredyt, to koniecznie spojrzyj na koniec tego wpisu!

 

 

5. Klauzule abuzywne w umowach frankowych: Raiffeisen Bank Internetional AG

Tutaj także mamy podział na 2 banki, które niegdyś były samodzielnymi podmiotami, a obecnie wchodzą w skład Raiffeisen Bank. Jak widać takie fuzje są na naszym rynku bankowym dość często spotykane.

 

Umowa kredytu hipotecznego we frankach: Polbank / EFG Eurobank Ergasias SA oddział w Polsce

Komentarz

Tutaj klauzule abuzywne są wyszczególnione w załączniku nr 1 do umowy kredytowej, nazywanym także Regulaminem. Ten Regulamin kredytu hipotecznego udzielanego przez Polbank EFG mówił o indeksowaniu kwoty kredytu do CHF przez przeliczenie kwoty kredytu wyrażonej w PLN po kursie kupna walut ustalanym w przyszłości przez bank. Potem nastąpić miało przeliczenie tak uzyskanej kwoty indeksacji w CHF po kursie sprzedaży ustalanym w przyszłości w sposób wskazany w regulaminie.

Dodatkowo Polbank zawarł w regulaminie zapis, iż uwzględniana będzie stawka referencyjna LIBOR, określana przez British Banker’s Association. Problem w tym, że wskaźnik ten nie funkcjonuje już od kilku lat. No a skoro tak, to wykonywanie umowy w oparciu o ten wskaźnik jest w praktyce niewykonalne. Niewykonalność ta oznacza z kolei, że umowa kredytowa może (ale nie musi!) tutaj zostać unieważniona w całości.

Perspektywa dla frankowiczów: dobra

Osoby posiadające kredyty frankowe w Polbanku / EFG Eurobanku mogą w oparciu o te klauzule uzyskać korzystne rozstrzygnięcie sądu. Masz taki kredyty? Na końcu tego artykułu dowiesz się o tym, jakie masz możliwości walki o swoje pieniądze!

 

Umowa kredytu hipotecznego we frankach: Raiffeisen Bank Polska SA

  • W przypadku Kredytu udzielanego w walucie obcej CHF/EUR/USD kwota kredytu zostanie wypłacona w złotych według kursu kupna danej waluty zgodnie z obowiązującą w Banku w dniu Uruchomienia Kredytu/Transzy Kredytu Tabelą Kursów walut dla produktów hipotecznych w Raiffeisen Bank Polska Spółka Akcyjna.
  • W przypadku Kredytu udzielonego w CHF/EUR/USD kapitał, odsetki oraz inne zobowiązania z tytułu Kredytu, poza wymienionymi w §3 ust. 1 Umowy wyrażone w walucie obcej spłacane będą w złotych jako równowartość kwoty podanej (w walucie) przeliczonej: wg kursu sprzedaży waluty zgodnie z obowiązującą w Banku w dniu spłaty zobowiązania określonym w harmonogramie, o którym mowa w ust. 1 powyżej. Tabela kursów walut dla produktów hipotecznych w Raiffeisen Bank Polska S.A. w przypadku wpłat dokonywanych przed tym terminem lub w tym terminie.

Komentarz

Klauzule te dawały bankowi możliwość praktycznie dowolnego kształtowania wysokości kursu przy wypłacie oraz spłacie kredytu. Jest to sytuacja bardzo niekorzystna z punktu widzenia kredytobiorcy.

Perspektywa dla frankowiczów: dobra

Osoby posiadające kredyty frankowe w Raiffeisen Bank Polska SA mogą w oparciu o te klauzule uzyskać korzystne rozstrzygnięcie sądu. O tym, co może zrobić w tej sytuacji kredytobiorca, wspominam na końcu tego artykułu.

 

 

6. Klauzule abuzywne w umowach frankowych: Nordea Bank Polska SA

  • W przypadku kredytu denominowanego w walucie obcej, kwota kredytu wypłacana w złotych, zostanie określona poprzez przeliczenie na złote kwoty wyrażonej w walucie, w której kredyt jest denominowany, według kursu kupna tej waluty, zgodnie z Tabelą kursów, obowiązującą w Banku w dniu uruchomienia środków, w momencie dokonania przeliczeń kursowych.
  • W przypadku kredytu denominowanego w walucie obcej, wypłata środków następuje w złotych, w kwocie stanowiącej równowartość wypłacanej kwoty wyrażonej w walucie obcej.
  • W przypadku wypłaty w złotych, kwota transzy po wypłaceniu przeliczana jest przez Bank na walutę, do jakiej kredyt jest indeksowany, według kursu tej waluty, zgodnie z Tabelą kursów obowiązującą w Banku w dniu i w momencie wypłaty środków.
  • W przypadku spłaty kredytów w złotych, spłata następuje w równowartości kwot wyrażonych w walucie obcej, przy czym do przeliczeń wysokości rat kapitałowo – odsetkowych spłacanego kredytu stosuje się kurs sprzedaży danej waluty według Tabeli kursów obowiązującej w Banku w dniu i momencie spłaty.

Komentarz

Jak więc widać, klauzul abuzywnych jest tutaj całkiem sporo. Dodatkowo warto wspomnieć, że Nordea Bank przedstawiał kredytobiorcom frankowym symulację, gdzie wzrost kursów walut był określany na maksymalnie 50%. No a przecież w wielu przypadkach frank szwajcarski po kursie początkowym przy zawieraniu umowy kosztował nieco ponad 2 PLN, podczas gdy kilka lat później skoczył do ponad 4 PLN! Nie trzeba być profesjonalnym matematykiem, aby policzyć, że to jednak o wiele więcej niż wspomniane 50%…

Perspektywa dla frankowiczów: dobra

Osoby posiadające kredyty frankowe w Nordea Bank Polska SA mogą w oparciu o te klauzule uzyskać korzystne rozstrzygnięcie sądu. I także tutaj zapraszam zainteresowanych do zapoznania się z możliwościami odzyskania pieniędzy – znajdziesz to przy końcu wpisu.

 

 

7. Klauzule abuzywne w umowach frankowych: Bank BPH SA / GE Money Bank SA

  • Do wyliczenia kursów kupna/sprzedaży dla kredytów hipotecznych udzielanych przez GE Money Bank S.A. stosuje się kursy złotego do danych walut ogłoszone w tabeli kursów średnich NBP w danym dniu roboczym skorygowane o marże kupna sprzedaży GE Money Banku S.A. *zgodnie z tabelą banku

Komentarz

Klauzula ta jest analogiczna do innej klauzuli wpisanej do rejestru klauzul niedozwolonych – oto jej brzmienie:

Spłaty dokonywane będą przez Kredytobiorcę w złotych, po uprzednim przeliczeniu spłaty wg kursu GE Money Banku S.A. (kursu Banku). Kurs Banku jest to średni kurs złotego w stosunku do waluty kredytu opublikowany w danym dniu w prasie przez NBP, powiększony o zmienną marżę kursową Banku, która w dniu udzielania kredytu wynosi 0,06. Marża kursowa może ulegać zmianom i jest uzależniona od rozpiętości kursów kupna i sprzedaży waluty kredytu na rynku walutowym.

I tutaj warto zaznaczyć, że klauzuli takiej według prawa nie powinno się rozbijać na część odsyłającą do kursów NBP i na część realizowaną zgodnie z fantazją banku. I to jest bardzo dobra wiadomość dla kredytobiorców.

Perspektywa dla frankowiczów: dobra

Osoby posiadające kredyty frankowe w Banku BPH SA / GE Money Banku SA mogą w oparciu o te klauzule uzyskać korzystne rozstrzygnięcie sądu. Jak to zrobić i czego się spodziewać? O tym za już za moment!

 

 

8. Klauzule abuzywne w umowach frankowych: Getin Noble Bank SA

  • Uruchomienie Kredytu następuje w PLN przy jednoczesnym przeliczeniu w dniu wypłaty na walutę wskazaną w Umowie Kredytu zgodnie z kursem kupna dewiz obowiązującym w Banku w dniu uruchomienia.
  • W przypadku kredytu denominowanego kursem waluty obcej Harmonogram Spłat Kredytu jest wyrażany w walucie kredytu. Kwota raty spłaty obliczana jest według kursu sprzedaży dewiz, obowiązującego w Banku na podstawie obowiązującej w Banku Tabeli Kursów z dnia spłaty.

Komentarz

Umowy frankowe zawierane przez Getin Noble Bank są umowami kredytu indeksowanego do CHF. Przyjęte w umowach wyżej wymienione klauzule przeliczania dają podstawy do unieważnienia tych umów lub do uznania jej bezskuteczności jeśli chodzi o klauzule walutowe. Warto też dodać, że aneksy zawierane przy okazji takich umów kredytowych dość często przewidywały doliczenie opłaty za podpisanie aneksu do kwoty kredytu w trybie podwyższenia bieżącego salda kredytowego. Tego typu „akcje” również zostały wpisane do rejestru klauzul niedozwolonych.

Perspektywa dla frankowiczów: dobra

Osoby posiadające kredyty frankowe w Getin Noble Banku SA mogą w oparciu o te klauzule uzyskać korzystne rozstrzygnięcie sądu. Zainteresowanych możliwościami zapraszam kilka akapitów poniżej.

 

 

A co z innymi bankami i udzielanymi przez nie kredytami frankowymi…?

Oczywiście powyższe zestawienie nie przedstawia jeszcze wszystkich przypadków, w których stosowano klauzule niedozwolone przy okazji udzielania kredytów we frankach szwajcarskich! Swoje „za uszami” mają chociażby takie banki, jak:

– Deutsche Bank Polska SA

– BNP Paribas Bank Polska SA

– Fortis Bank Polska SA

– Bank Gospodarki Żywnościowej SA (BGŻ SA)

– Bank Polska Kasa Opieki SA (Pekao SA)

Tak jest, te banki także stosowały w swoich umowach frankowych klauzule abuzywne! A jeśli kogoś interesuje to zagadnienie, to może sprawdzić pełen rejestr klauzul niedozwolonych, prowadzony przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK). W rejestrze tym znajdują się nie tylko umowy przygotowane przez banki, ale również przez inne podmioty.

 

 

Czy frankowicze mogą wygrać starcie bankami i co mogą zyskać?

Pora przejść do bardzo ważnej sekcji, która przybliży Czytelnikom oraz Czytelniczkom możliwości związane w rozpoczęciem sporu z bankiem. Mamy więc kredyt we frankach szwajcarskich i decydujemy się na wstąpienie na wojenną ścieżkę. Co dalej? Jest kilka możliwości.

 

Unieważnienie umowy frankowej w całości

Taki scenariusz jest możliwy wtedy, gdy w umowie frankowej nie została określona kwota w złotówkach, jaką miał otrzymać kredytobiorca. Przykładowy zapis: kwota kredytu to 100 tys. CHF, jednak nie więcej niż 200 tys. PLN. Sformułowanie „nie więcej” nie oznacza jednak konkretnej kwoty! I teraz najprostsza symulacja: jeśli dla podanego przykładu mieliśmy cenę wyjściową franka na poziomie 2 PLN, to przy szybkim wzroście ceny na 2,50 PLN bank teoretycznie powinien wypłacić kredytobiorcy 250 tys. PLN, ale tego oczywiście nie robił tylko wypłacał 200 tys. PLN, zatrzymując „górkę” dla siebie. Oczywiście kredytobiorca musiał przy tym płacić odpowiednio wyższe raty, więc był mocno pokrzywdzony.

Unieważnienie umowy frankowej wchodzi w grę wtedy, gdy umowa ta nie może funkcjonować bez klauzul abuzywnych. Klauzule taki na ogół odnoszą się do tabeli kursów banku, gdzie nie wiadomo do końca jaką kwotę bank powinien wypłacić, gdyż nie można wprowadzić kursu zewnętrznego waluty. Dawało to bankom pole do manipulacji na niekorzyść kredytobiorców, gdyż bank mógł sobie taki kurs wymiany ustalać według własnego widzimisię.

 

 

Sąd unieważnia umowę kredytu frankowego – co dalej?

Jeśli dojdzie do sytuacji, w której umowa frankowa zostanie unieważniona, to konsekwencją tego będzie konieczność rozliczenia się stron. Jest to oczywiście korzystne dla większości frankowiczów, którym bardzo mocno wzrosły raty kredytu, a dług po latach spłacania specjalnie się nie zmniejszył. Przykładowo: ktoś wziął kredyt na 500 tys. PLN, licząc po ówczesnym kursie franka, a po latach okazało się, że jego zadłużenie wzrosło do 1 miliona PLN (odejmując to, co przez lata wpłacił).

Szybka symulacja:

Pan Kowalski pożyczył 500 tys. PLN (licząc po kursie franka z dnia zaciągnięcia kredytu), przez x-lat wpłacił do banku 200 tys. PLN, ale ogólna kwota kredytu do spłaty urosła do 1 miliona PLN. Umowa kredytowa została unieważniona, więc teraz Pan Kowalski będzie musiał oddać bankowi 300 tys. PLN (500 tys. minus już wpłacone 200 tys.) i temat kredytu będzie właściwie zamknięty. Jest to oczywiście bardzo korzystna sytuacja dla tego kredytobiorcy, ponieważ nie musi on oddawać bankowi 1 miliona PLN, liczonego po obecnym kursie CHF!

Na dobrą sprawę największym minusem takiego rozwiązania jest konieczność jednorazowego oddania bankowi większej ilości pieniędzy – ale i tutaj istnieje chociażby możliwość wzięcia kredytu.

 

Czy frankowicze tracą nieruchomości po rozwiązaniu umowy kredytowej?

NIE! Banki nie przejmują w takiej sytuacji mieszkania czy domu kredytobiorcy! Zgodnie z prawem bank ma na nieruchomości zabezpieczenie, które po unieważnieniu umowy po prostu znika. Strony mają jednak obowiązek rozliczyć się z tego, co sobie świadczyły – o tym należy pamiętać. Istnieje jednak wariant, w którym sądy nie zasądzają konieczności zwrotu świadczeń przez obie strony na zasadzie „Ja muszę oddać bankowi całą kwotę kredytu liczoną po początkowym kursie franka, a bank odda mi wszystkie raty spłacone przeze mnie”. O takim wariancie przeczytacie poniżej.

 

 

Sąd unieważnia tylko kluzule abuzywne – reszta umowy pozostaje w mocy

Co dzieje się w takiej sytuacji? Sąd niejako wykreśla z umowy postanowienia odnoszące się do kursów walut i uznaje kredyt jako złotówkowy. Umowa może więc funkcjonować i kredytobiorcy mają spłacić taką kwotę, jaką rzeczywiście otrzymali od banku, ale oprocentowanie powinno być wtedy liczone tak, jak kredytu we frankach. Wiąże się z tym bardzo ważna rzecz, czyli…

Roszczenie o nadpłaty

Jeśli sąd zdecyduje, że umowa frankowa ma być traktowana jako kredyt złotówkowy, to kredytobiorcy może przysługiwać roszczenie od nadpłaty. Dlaczego? Ponieważ przyjmując fikcję, że kredyt jest złotówkowy, musimy również przyjąć, że był złotówkowy od samego początku. Ale uwaga! Oprocentowane i tak powinno być liczone według wskaźnika LIBOR, co oznacza, że raty powinny być o wiele niższe niż te rzeczywiście płacone! I tutaj frankowicze mogą się domagać od banku zwrotu tej nadpłaty, jaka powstała przez lata spłacania kredytu. Jest to oczywiście bardzo dobra wiadomość dla frankowiczów, ale też trzeba pamiętać o jednej rzeczy. O ile bowiem roszczenie przy stwierdzeniu nieważności umowy się nie przedawnia, to roszczenie w przypadku oddania przez bank nadpłat przedawnia się po 6 latach! Oznacza to, że jeśli ktoś spłaca np. kredyt od 12 lat, to nie będzie mógł żądać zwrotu nadpłaty za wszystkie lata, w których płacił raty.

 

 

Jak wygląda w praktyce starcie frankowicza z bankiem?

Pierwszym krokiem może być złożenie reklamacji do banku – argumentujemy to tym, że umowa kredytowa jest dotknięta wadami powodującymi jej nieważność. Oczywiście powinniśmy tutaj zaproponować rozliczenie wzajemne.

Jakie są szanse, że bank uwzględni naszą reklamację?

Na dzień dzisiejszy (pierwszy kwartał 2020 roku) bardzo małe. Banki, przynajmniej póki co, ustosunkowują się do podobnych wezwań negatywnie.

Drugi krok to zawezwanie do próby ugodowej. I uwaga! Jest to istotne zwłaszcza w kontekście wspomnianych przed momentem nadpłat, ponieważ wniosek taki przerywa bieg przedawnienia!

Jakie są szanse, że bank pójdzie tutaj na układ?

Znów niewielkie, niestety. Zwykle odbywa się posiedzenie przed sądem, gdzie strony mogą dojść do ugody, ale przedstawiciele banków wolą jednak walczyć do końca.

No i pozostał nam trzeci krok, czyli klasyczne wytoczenie powództwa. I tutaj frankowicze mają już realne szanse na powodzenie – możliwości otworzył tutaj wspomniany na samym początku wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

 

No i wreszcie bardzo ważna sprawa!

Jeśli potrzebujesz profesjonalnej pomocy w temacie kredytów bankowych, to napisz do mnie na maila: kontakt@bialekolnierzyki.com

Dajemy Tobie gwarancję, że Twoją sprawą zajmą się prawnicy z odpowiednimi uprawnieniami, którzy mają wieloletnie doświadczenie w sporach z instytucjami finansowymi. Ba, znają nawet przeciwnika od wewnątrz – a to szczególnie cenne i potrafi mocno przyspieszyć pewne rzeczy.

 

Uwaga! Ruszyliśmy z nową inicjatywą!

W dniu 23 lipca uruchomiliśmy zapisy na unikalny kurs Skuteczne Zabezpieczenie Nieruchomości! Jest to megaprzydatna porcja wiedzy, którą powinien poznać KAŻDY, kto chce zabezpieczyć swój majątek tak, aby w razie niepowodzenia w biznesie nie stracić owoców swej wieloletniej pracy.

Co znajdziesz w naszym kursie:

  • Zestaw skutecznych rozwiązań opracowanych przez doświadczonych praktyków z branży nieruchomości oraz najlepszych prawników.
  • Forma indywidualnej konsultacji, podczas której możesz zadawać pytania + pełen zestaw informacji w formie pisemnej.
  • Indywidualny Plan Zabezpieczający, ułożony specjalnie dla Ciebie i dostosowany do Twoich potrzeb oraz oczekiwań.

Link do dedykowanej strony z informacjami odnośnie kursu znajdziesz TUTAJ

Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!