Książka o VAT-owcach – PRZEDSPRZEDAŻ

Jak zapewne wielu z Was wie, od blisko 2 lat piszę książkę na temat przestępczości VAT-owskiej w Polsce i Europie. Jest już zdecydowanie bliżej niż dalej, więc uznałem, że zbliża się dobry moment na rozpoczęcie przedsprzedaży – zwłaszcza, że po otrzymaniu przelewów klamka zapadnie, co dodatkowo zwiększy motywację do zakończenia tego projektu. Zanim jednak przejdę do zaprezentowania spisu treści, pewne BARDZO WAŻNE kwestie.

 

Czas powiedzieć sprawdzam!

Projekt traktowałem bardziej w kategoriach „zrobić coś, z czego będę mógł być naprawdę zadowolony” niż jako typowo zarobkowy – na książkach z tak niszowej tematyki się dziś praktycznie nie zarabia. Jednak nie zamierzam także do tego dopłacać, tak jeśli chodzi o ścisłość.

 

Cena 💵

Tak więc, po kalkulacji kosztów przygotowania, logistyki itp. cena książki będzie wynosić 100 PLN + VAT. W to będzie już wliczona wysyłka (o ile będzie, o czym za moment). Niektórym może się to wydać drogo, ale to nie jest popularna tematyka typu rozwój osobisty, więc nie ma szans na sprzedaż w tysiącach egzemplarzy, gdzie koszty się rozbijają. Krótka seria = drożej, tak jak Ferrari kontra Fiat Panda.

 

Warunki zamówienia

Po pierwsze, aby w ogóle rozpocząć przedsprzedaż, muszę znać realne zainteresowanie ze strony potencjalnych Czytelników. Tak więc podaję specjalny e-mail, na który możecie pisać i deklarować, że zakupicie książkę:

vatowcy@bialekolnierzyki.com

 

Dlaczego to jest ważne, żeby napisać na tego maila?

Ponieważ tylko i wyłącznie na tej podstawie będę szacował realne zainteresowanie. A jeśli do końca przyszłego tygodnia maili przyjdzie mniej niż 200, to… To wtedy zastanowię się co dalej. Możliwe, że w takim przypadku KSIĄŻKA W OGÓLE NIE TRAFI DO SPRZEDAŻY w żadnej formie. Będzie to bowiem oznaczało, że realne zainteresowanie nią jest zbyt małe, żeby opłacało się ją wydawać. Co najwyżej powstanie wtedy kilka ekskluzywnych egzemplarzy, które będę mógł chociażby rozdać np. przyjaciołom czy ważnym kontrahentom. Smutno by mi było, bo zapewne niektóre osoby, które czekały na książkę, mogłyby się poczuć zawiedzione – no, ale co zrobić.

 

Limity sprzedaży i formy książki

PDF / EPUB

Załóżmy jednak, że uda się zebrać od 200 do 300 zainteresowanych zakupem książki, z czego część będzie chętna zapłacić za nią już w przedsprzedaży. Przy takiej ilości możliwe, że książka będzie jednak wydana w formie PDF-a, gdyż druk i wysyłka kurierem przy nakładach poniżej 500 sztuk są praktycznie nieopłacalne. Cena 100 PLN + VAT się tutaj nie zmienia, żeby to było jasne.

Druk

Jeśli wpłynie więcej niż 300 zamówień w przedsprzedaży, to będzie można pomyśleć o druku. Wtedy będę mógł zamówić np. 500 egzemplarzy i pozostałą część sprzedawać w późniejszych terminach. Szczerze mówiąc już 500 sprzedanych sztuk uznałbym za poważny sukces przy tak niszowej tematyce.

 

Terminy

Gdyby wyszło tak, że książka będzie dostępna jedynie w formie PDF-a, to temat teoretycznie mógłby być już domknięty przed Świętami. W praktyce jednak muszę dać sobie 1 miesiąc na nieprzewidziane wydarzenia typu „dopada mnie COVID”, które wyłączają mnie na kilka tygodni z pracy. Takie czasy, nic nie poradzę. W każdym razie, przy dobrych wiatrach, książki w PDF moglibyście się spodziewać jeszcze przed Świętami, a najpóźniej do końca stycznia 2021 (chyba, że umrę w międzyczasie, ale wtedy dostaniecie zwrot $$$, także spokojnie).

Jeśli jednak pójdzie druk, to procedura przedłuży się zapewne o jakieś 2 miesiące, więc książka będzie wtedy u Was przewidywalnie w marcu / kwietniu (no, może w lutym przy pomyślnych wiatrach).

 

Gdzie będzie można kupić?

Tylko i wyłącznie online, czyli składając zamówienia na mojej stronie www. Nie przewiduję dystrybucji w księgarniach stacjonarnych (COVID + inne kwestie).

 

Bonusy

Będą – dla osób, które kupią w przedsprzedaży (obojętnie, czy będzie to PDF, czy druk). Co dokładnie, tego jeszcze nie wiem, ale na pewno coś fajnego.

 

 

Reasumując

Jak już pisałem, teraz wszystko zależy od Waszego zainteresowania. Jeśli więc chcecie mieć tę książkę, to koniecznie dajcie mi znać na adres: vatowcy@bialekolnierzyki.com

Za kilka dni podliczę te maile i powiem Wam, jak przedstawia się sytuacja. Jeżeli zainteresowanie będzie, to być może przed samym rozpoczęciem przedsprzedaży zorganizuję jakiś czat ze mną na żywo, na zasadzie Q&A, podczas którego będziecie mogli zadać mi pytania dotyczące książki.

 

 

Spis treści

W niniejszym spisie znajduje się to, co na pewno będzie opisane w książce. Oczywiście do każdego rozdziału będę różne podrozdziały, ale na ten moment nie mam jeszcze dokładnej rozpiski. Poza tym dodatkowo dojdą tam jeszcze inne rozdziały. Szacunkowa długość książki: ok. 400 stron. Jak już kiedyś wspominałem, książka będzie się składać z dwóch działów.

W pierwszym dziale omówię bardziej specjalistyczne zagadnienia.

Drugi dział będzie natomiast czymś w rodzaju powieści opartej w 100% na faktach, wraz ze specjalistycznymi komentarzami.

Takie połączenie będzie innowacyjną formułą na polskim rynku, gdzie mamy albo pozycje stricte prawnicze, albo typowe powieści sensacyjne oparte w jakimś stopniu na faktach, gdzie nikt nie koncentruje się zbytnio na tzw. szczegółach technicznych, niezwykle jednak interesujących dla koneserów tematu.

 

 

Część 1, specjalistyczna

 

Wyłudzenia podatku VAT – początki

(Wielka Brytania i Polska – omówienie, case study)

 

Rozwój przestępczości VAT-owskiej w Europie

(min. The Dubai Connections, handel emisjami CO2, VOIP, handel elektroniką)

 

Rozwój przestępczości VAT-owskiej w Polsce

(mafia paliwowa, handel złomem, handel elektroniką)

 

Modele karuzel oraz schematów VAT-owskich wraz z omówieniem i symulacją kosztów oraz zysków (również case study)

 

Charakterystyka działań organów ścigania i organów skarbowych w zakresie zwalczania przestępczości VAT-owskiej (lata 2010 – 2020)

 

Charakterystyka i organizacja pracy w przykładowej grupie przestępczej zajmującej się wyłudzeniami podatku VAT

 

Błędy popełniane przez przestępców podczas organizacji schematów karuzelowych

 

Jak wygląda w praktyce oskarżenie firmy o uczestnictwo w karuzeli VAT (case study)

 

Metody neutralizacji zagrożeń ze strony służb skarbowych i wymiaru sprawiedliwości, minimalizacja ryzyka zagrożenia wysokim wyrokiem

 

STIR oraz inne metody analityczne – na ile możliwe jest oszukanie systemu? Czy system w 2020 roku działa dobrze?

 

Pranie pieniędzy pochodzących ze schematów VAT-owskich

 

Jak ustrzec się przed wkręceniem w karuzelę VAT – metody weryfikacji potencjalnych kontrahentów oraz symptomy świadczące o tym, że dana firma może być zaangażowana w karuzelę VAT

 

Jak to było możliwe, że przestępczość podatkowa rozwinęła się w Polsce do ogromnych rozmiarów?

 

Przyszłość przestępczość VAT-owskiej – jak może wyglądać sytuacja przestępczości karuzelowej w perspektywie kilku najbliższych lat

 

 

Część 2, specjalistyczno – fabularna

 

Anegdoty i historie z życia VAT-owców

 

Kobiety VAT-owców, czyli sex & cash

 

Rodziny VAT-owców, czyli pieniądze to nie wszystko

 

Życie po karuzeli, czyli inwestycje w legalny biznes

 

Wywiad – rzeka z XXX, byłym VAT-owcem

 

Wywiad – rzeka z YYY, byłym VAT-owcem

 

Tajny konsultant służb – historia człowieka, który chciał zlikwidować mafię VAT-owską w Polsce

 

Sprawa ZZZ S.A., czyli jak zniszczyć firmę wartą ponad 100 milionów PLN

 

VAT i polityka

 

Jak już pisałem, do powyższych tematów zapewne dojdzie jeszcze kilka ciekawych rzeczy, ale niech to będzie małą niespodzianką. I na sam koniec, po raz ostatni, przypominam adres mailowy, na który można zgłaszać chęć zakupu książki: vatowcy@bialekolnierzyki.com

To tyle – reszta już zależy od Was.

 

Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!

 

Czy 25 lat za VAT to sensowne rozwiązanie?

Zacznę od bardzo ważnego pytania: dlaczego mniej więcej od 2007 roku zaczęła w Polsce lawinowo rosnąć liczba wyłudzeń podatku VAT?

Otóż jednym z powodów była słabość naszego prawa, niedostosowanego w tej kwestii do skutecznego zwalczania profesjonalnej przestępczości zorganizowanej. Nie jest to zresztą specyfika wyłącznie naszego kraju – w wielu państwach Unii Europejskiej mieliśmy podobną sytuację. Do tego dochodziła słabość aparatu skarbowego, który nie miał jeszcze odpowiedniego know-how dotyczącego zwalczania mafii VAT oraz szczupłość sił – już nie pamiętam dokładnie, ilu mieliśmy urzędników na całą Polskę w UKS-ach, ale było ich śmiesznie mało, zdaje się kilkuset. Do tego byli oni pozbawieni skutecznych narzędzi analitycznych. Tymczasem sam tylko Urząd Kontroli Skarbowej w Bydgoszczy ujawnił fikcyjne faktury na kwotę ponad 2 miliardów PLN, wystawione w latach 2009 – 2010. To było prawdopodobnie kilka – kilkanaście tysięcy lewych faktur – taką ilość nie jest wcale tak łatwo zneutralizować, jeśli nie zaangażuje się do tego odpowiedniej liczby przeszkolonych funkcjonariuszy. Grupy przestępcze – czy to polskie, czy zagraniczne – doskonale się w tym orientowały, więc wchodziły w wyłudzenia niczym nóż w masło i przez lata zgarniały miliony.

 

 

Słabość aparatu skarbowego i dobrobyt grup przestępczych

No i tutaj istotna rzecz, której ja sam jeszcze kilka lat temu do końca nie rozumiałem, a mianowicie:

Jak to jest, że wszyscy na mieście wiedzą, że dany „kark” robi w fakturach, a ani skarbówka ani policja nie potrafią się do niego dobrać?

Powody były dość złożone, bo tak naprawdę wiele wskazuje na to, że funkcjonowały tutaj dwa równoległe światy.

 

Idziemy na ostro

Pierwsza sytuacja to taka, gdzie wymiar sprawiedliwości przykładał się na ogół do tych większych spraw, w których szły zawiadomienia z GIIF albo CBŚP / ABW / CBA wykryły większą karuzelę. Wtedy sprawa szła do prokuratury okręgowej, a akt oskarżenia skierowany do sądu zawierał nie tylko lepszy materiał dowodowy, ale także był tak sformułowany, aby postawić zarzuty związane z przestępczością zorganizowaną. W takiej sytuacji można było liczyć na dość surowe wyroki.

 

Weźmy to na spokojnie

Druga sytuacja, prawdopodobnie częściej spotykana, dotyczyła spraw teoretycznie mniejszych, czyli wyłudzeń na kilkaset tysięcy PLN – kilka milionów PLN oraz takich, które ze względu na szczupłość sił organów ścigania były traktowane bardziej „lajtowo”, czyli nie przykładano do nich dużej wagi. W konsekwencji sprawy takie nie były nadzorowane przez prokuratury okręgowe, lecz prowadzone według uproszczonego schematu. Taki uproszczony schemat to postępowania prowadzone przez urzędy skarbowe, które skupiały się głównie na określeniu sankcji podatkowej, czyli na naliczeniach. Sprawy związane z zarzutami kryminalnymi schodziły tutaj na dalszy plan. No i potem w sądzie mieliśmy wiele spraw, w których akt oskarżenia ograniczał się do art. 62 § 2 kodeksu karnego skarbowego.

 

Efekt

Słupy na ogół dostawały wyroki w zawieszeniu oraz kary grzywny po kilkanaście – kilkadziesiąt tys. PLN, a „karki” i organizatorzy byli w tym czasie bezkarni i latali sobie po mieście nowymi BMW M5. Latali, bo nikt ich specjalnie nie szukał – dla wymiaru sprawiedliwości liczyło się to, że wyrok był, no bo w końcu słup go dostał.

Inaczej mówiąc skarbówka szła często na łatwiznę i skupiała się na jak największych naliczeniach, a nie na faktycznej likwidacji procederu wyłudzeń. Byleby wszystko ładnie wyglądało w statystykach, bo było jasne, że kwot zasądzonych do zwrotu żaden słup prawdopodobnie nie spłaci. I właśnie przez nacisk na takie „papierowe” wyniki, grupy przestępcze wyłudzające VAT mogły w dużej mierze spać spokojnie.

 

 

Walka z mafiami VAT

Sytuacja zmieniła się w 2017 roku, kiedy to do kodeksu karnego wprowadzono nowe typy przestępstw fakturowych + dodano „ćwiarę” za przestępstwa VAT-owskie największego kalibru + wprowadzono możliwość tzw. skutecznej reakcji na przedpolu oszustwa. No i tutaj właśnie dochodzimy do tytułowego pytania:

Czy 25 lat za VAT to dobry kierunek?

I jak to w życiu: jeden rabin powie TAK, drugi rabin powie NIE.

Według pierwszego stanowiska NIE, ponieważ zagrożenie taką sankcją karną bez radykalnego polepszenia wykrywalności nic nie da. Powszechnie bowiem wiadomo, że to nieuchronność kary ma decydujący walor odstraszający, a nie jej wysokość.

Drugie stanowisko jest na TAK. Otóż ekonomiczna analiza prawa ma wskazywać, że jednak wysokość kar ma duże znaczenie w przypadku przestępstw gospodarczych i pogląd stawiający nieuchronność na piedestale staje się w pewnych przypadkach przestarzały. Podstawowy argument: prawdziwy biały kołnierzyk kalkuluje ryzyko i jeśli ma do wyboru dwa rodzaje oszustw, w wyniku których zarobi podobne pieniądze, ale w przypadku jednego grozi mu 25 lat, a w przypadku drugiego 5 lat (np. VAT kontra akcyza), to raczej wybierze oszustwo zagrożone niższą sankcją. Natomiast dla Ziutka, który w pijackim szale dźga nożem współuczestnika libacji, wysokość sankcji nie ma znaczenia – czy to 25 lat czy 5 lat, wszystko jedno, bo on i tak nie kontroluje swojego zachowania. Czyli profesjonaliści kalkulują na chłodno, a gity grzejące długie wyroki dają się nazbyt często ponieść emocjom.

 

 

And the winner is…

Które stanowisko jest bliższe prawdy? Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że to drugie. No i jeszcze jedna rzecz: coraz mniej firm chce kupować od kogoś, kto wygląda na znikającego podatnika, co mnie cieszy. VAT-owcy mają więc coraz bardziej pod górkę. A niedługo być może ta górka stanie się jeszcze bardziej stroma, bo przy okazji powiem Wam, że powolutku posuwamy do przodu pewien projekt komercyjny, który być może już niedługo pozwoli polskim przedsiębiorcom automatycznie oceniać wstępny poziom ryzyka związany z handlowaniem z nowym kontrahentem. Ale nie pora teraz na szczegóły, bo na razie jesteśmy w fazie wstępnej. Jeśli jednak wszystko pójdzie jak należy, to na pewno Czytelnicy mojego bloga dostaną możliwość przetestowania nowej zabawki jako pierwsi.

Potrzebujesz pomocy lub doradztwa w sprawach związanych z nieprawidłowościami w VAT? Napisz do nas: kontakt@bialekolnierzyki.com

 

Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!

 

Analityka, VAT i praktyczny schemat legalizowania pieniędzy

Wczoraj pisałem o realnej „potędze” naszego państwa, a dziś czytam sobie, jak to Ministerstwo Finansów opóźnia projekt kolejnego systemu mającego wyłapywać mafie VAT. System miał być zbudowany przy współudziale specjalistów i opierać się na modelowaniu danych finansowych, osobowych, kapitałowych wykorzystując do tego AI. Czyli wyłapujemy podejrzane przepływy między kontami bankowym, spółki zarejestrowane w wirtualnych biurach, biura rachunkowe obsługujące podejrzane podmioty itp. – wszystko to, o czym pisałem już nie raz. Tymczasem pomysłodawca systemu, dr Paweł Siarka, nie ukrywa, że jest rozczarowany 2-letnią współpracą z MF, która „nie wykroczyła poza sferę planowania”. Dlaczego? Ponieważ „część urzędników MF stale piętrzy problemy natury proceduralnej, które w biznesie rozwiązywane są zwykle w trakcie jednego spotkania”. No cóż…

Wygląda na to, że decydenci z MF nie rozumieją (albo celowo nie chcą zrozumieć) wagi systemów analitycznych w kontekście wyłapywania przestępstw ekonomicznych. To już bowiem nie te czasy, że tzw. pracą operacyjną na ulicy dało się wyłapać drobnych cwaniaków – w starciu z profesjonalistami trzeba wiedzieć, gdzie uderzyć, aby zrobić to odpowiednio szybko i skutecznie. To zresztą działa nie tylko w temacie VAT-u, ale i na innych poziomach. Przykład? Proszę bardzo!

 

 

Legalizowanie pieniędzy Made in Poland – poziom podstawowy

W internecie możemy często przeczytać o różnych teoretycznych modelach prania pieniędzy – wiecie, faza wstępna, placement, layering, integration. Tymczasem w naszych polskich warunkach przy mniejszych kwotach schematy legalizowania środków są często naprawdę banalne. Weźmy więc sobie teraz gości, którzy zarobili 0,5 – 1 miliona PLN jako członkowie grupy wyłudzającej VAT. Zbyt małe kwoty, aby się bawić w wieloetapowe przelewy do Hong-Kongu i tak dalej. No ale przecież nowego domu za pieniądze „bez kwitu” się nie postawi, bo US momentalnie się doczepi (często kontrolują przy zakupie nieruchomości). Co więc zrobić…?

Odpowiedź jest prosta: zatrudnić się w firmie znajomego z odpowiednią pensją i opłacać wszystkie składki (oczywiście chodzi o pracę fikcyjną – ważne, żeby papiery były ok). Potem występujemy o zwykły kredyt hipoteczny i już, załatwione. Co prawda pewnym problemem jest tutaj wkład własny, tzn. to, jak udowodnić, że legalnie zdobyło się te pieniądze. Ale jest to do obejścia – jeszcze kilka lat temu praktykowane było chociażby fikcyjne zatrudnienie się za granicą, również połączone z przykładnym opłacaniem wszystkich składek (po to, aby polski US wysyłając zapytanie np. do Holandii uzyskał informację, że wszystko jest w porządku). Wiadomo przecież, że za granicą można zarobić dobrze i odłożyć. Co prawda nie jest to najtańsza metoda prania pieniędzy, no ale dla tak małych kwot, o jakich dziś mówimy, nie opłaca się „odpalać kombajnu”.

Co dalej… Nielegalnie zarobione pieniądze odkładamy „w skarpetę” i możemy je albo przeznaczyć na spłatę rat za dom, albo na inwestowanie w rożne biznesy – oczywiście zaczynając powoli, żeby nie wzbudzić zainteresowania skarbówki. Popularne są zwłaszcza małe firmy budowlane – jest ssanie na rynku na takie usługi, ludzi zawsze można zatrudnić, a kupienie sprzętu za kilkadziesiąt tysięcy PLN uzasadnia się chociażby fikcyjną pożyczką. No a potem, jak już się rozkręci, to poleci – w razie czego można „dosypywać” z nielegalnej kupki kasy i działalność szybko się rozwija. Potem występujemy o kredyt / leasing i pchamy temat dalej. Po x-latach mamy już prężnie działającą firmę i możemy sobie na legalu kupować co chcemy. Tak to właśnie często wygląda – być może niektórzy znajdą tutaj odpowiedź na pytanie, jak to jest, że „karki” o których każdy na mieście wie, że robią lewe biznesy, kupują sobie domy, otwierają firmy, a skarbówka się ich nie czepia. No właśnie, z tym czepianiem się skarbówki to też jest dość ciekawe…

 

 

Znamy te prawidłowości – co z tym można dalej zrobić?

Zakładamy teraz, że urzędnicy, mówiąc w dużym uproszczeniu, odpalają na PIT-ach 2 filtry:

– byli pensjonariusze zakładów karnych / osoby skazane,

– pensje na UOP na czas nieokreślony wyższe od średniej krajowej o co najmniej 20%.

A jakby jeszcze dodał do tego trzeci filtr, czyli osoby zatrudnione za granicą w ciągu ostatnich 2-3 lat, to już w ogóle mogłyby się pokazać bardzo ciekawe rezultaty i współczynnik trafiony – zatopiony jeszcze by wzrósł. Ba, wyszłoby zapewne, że w niektórych firmach jest / było zatrudnionych po kilku ex-kryminalistów z nienaturalnie wysokimi pensjami (patrząc na ich brak kwalifikacji i doświadczenia zawodowego). A skoro tak, to można by w oparciu o to budować siatki przestępczych powiązań i tak dalej… Póki co jednak takie filtrowanie raczej nie ma miejsca (a już na pewno nie na większą skalę), gdyż takie prymitywne metody legalizowania pieniędzy z przestępstw cały czas przechodzą.

Tego typu sytuacji jest wiele – i przy mniejszych i przy większych akcjach białych kołnierzyków. Mając dobre systemy i skoordynowane bazy danych + dobra współpraca różnych służb można wyłapać więcej kwiatków, niż sobie to niektórzy wyobrażają. Ale to trzeba chcieć i potrafić, a z tym już różnie u nas bywa.

 

Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!