Rusza wakacyjna edycja szkolenia Białych Kołnierzyków!

Lato kojarzy się z wypoczynkiem, ale kto powiedział, że w jego trakcie nie można spędzić kilku dni produktywnie, poszerzając swoją wiedzę biznesową? No właśnie… Postanowiliśmy więc zrobić wakacyjną edycję szkolenia Białych Kołnierzyków dla praktyków biznesu, które będziesz mógł przejrzeć na plaży w Zanzibarze, na molo w Sopocie, czy gdziekolwiek tylko zechcesz.

 

Czego możesz się spodziewać po naszym szkoleniu?

W dużym skrócie: całego pakietu megaprzydatnej wiedzy z pogranicza prawa i biznesu.

Wiedza ta została przygotowana przez ekspertów, ale jest podana w przystępnej i łatwej do przyswojenia formie.

Przedsprzedaż naszego kursu odbyła się na początku 2021 roku – zakupiło go wtedy ponad 130 osób. Od tego czasu na naszą dedykowaną platformę kursową wrzucaliśmy materiały pisemne i w formie video, przeprowadzaliśmy webinary oraz zbieraliśmy feedback. Efekt? Pakiet informacji, które powinien znać każdy polski przedsiębiorca. Szczegółowy program szkolenia znajdziesz na dedykowanym landing page (link znajdziesz na dole tego maila).

 

Ale uwaga, to jeszcze nie wszystko!

Oprócz dostępu do już opublikowanych materiałów, kupując kurs otrzymujesz:

– dostęp do nowych webinarów, które dopiero będziemy nagrywać i na których będziesz mógł zadawać pytania naszym ekspertom,

– 1h indywidualnych konsultacji z doświadczonymi prawnikami, podczas których możesz ich zapytać o co tylko chcesz,

– możliwość zgłaszania swoich pomysłów na tematy, które według Ciebie warto by poruszyć w trakcie webinarów.

A do tego pierwsze 20 osób, które kupią wakacyjną edycję szkolenia, dostaną jako bonus książkę o przestępczości VAT-owskiej, wraz z autografem autora!

 

Megaważna rzecz!

A właściwie to 2 rzeczy. Tak więc po pierwsze Twój dostęp do kursu będzie aktywny przez 12 miesięcy, więc nie musisz się spieszyć z jego przeglądaniem. Co istotne, w tym czasie będziemy aktualizować informacje, jeśli np. zmieni się stan prawny, abyś był zawsze na bieżąco.

A po drugie kupując kurs dziś, od razu masz dostęp do platformy i materiałów na niej zawartych (również do archiwalnych webinarów). Nie martw się jednak, z nowymi webinarami startujemy najwcześniej od połowy września. To oznacza, że masz prawie 2 miesiące na przerobienie aktualnych materiałów i porządne przygotowanie się do części webinarowych. Spotkania na żywo odbywają się w podziale na konkretne tematy i są prowadzone przez specjalistów z wieloletnim doświadczeniem. Dotychczasowi uczestnicy szkolenia bardzo chwalili sobie właśnie tę formę edukacji, więc zdecydowaliśmy, że z webinarami startujemy w takim terminie, aby dać Ci czas na przerobienie materiałów i przygotowanie się do spotkań na żywo. Chcemy, abyś „wyciągnął” jak najwięcej z tej formy przekazywania wiedzy i zadawał na naszych spotkaniach dużo szczegółowych pytań.

 

Reasumując

Nasze szkolenie to unikalny, praktyczny i interaktywny przewodnik po polu minowym, jakim jest prowadzenie działalności gospodarczej w Polsce. Do tego tak dużą porcję wiedzy w nim zawartą otrzymujesz w cenie zaledwie 2 – 3 godzin konsultacji z prawnikiem. Tymczasem nasze materiały są podzielone na obszerne bloki tematyczne, przygotowane przez 3 wyspecjalizowane kancelarie. Zresztą najlepiej będzie, jeśli sprawdzisz już teraz, co dla Ciebie przygotowaliśmy – link znajdziesz TUTAJ

 

Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!

Rybne oszustwa, czyli wpis wprost z sezonu ogórkowego

Lato w pełni, więc wielu z nas chilluje się nad morzem, zajadając się przy tym smacznymi rybkami z lokalnych smażalni. Niestety, nie zawsze jest to bezpieczne, gdyż ryby są chyba jednym z najczęściej fałszowanych (oszukanych?) produktów spożywczych. Już nawet pal licho, że niektórzy restauratorzy oszukują na wadze i że mrożona panga udaje kilkanaście innych, zwykle dużo droższych, gatunków ryb. W grze są dużo większe przewałki, jak chociażby schemat oszustwa, jaki miał miejsce w pewnym zakładzie przetwórstwa x-lat temu.

 

Jak zostać rybnym baronem

Janusz – Fish (nazwa zmieniona) była prężnie rozwijającą się firmą z branży spożywczej, która zajmowała się przetwórstwem ryb. Na rodzimym rynku biznes szedł jako – tako, więc szef Janusz – Fish-u z łezką w oku spoglądał na rynek niemiecki, słynący ze swych wspaniałych możliwości. Po pewnym czasie pojawiła się możliwość ekspansji w postaci kontraktu sprzedażowego z niemiecką siecią handlową. Mocno podekscytowany Szef Janusz – Fish-u zaczął więc kombinować, skąd wziąć tani towar, na którym będzie można dobrze zarobić. Jego nos, zwykle niezawodny w wywęszaniu niesamowitych okazji biznesowych, zasugerował mu kierunek turecki, gdyż tamtejsze hodowle szykowały się właśnie do podboju unijnych rynków i dzięki niskim kosztom mogły zaoferować tanie ryby. Wybór padł na pstrągi wędzone – smaczne, zdrowe i dające możliwość zastosowania niezłych marż. Niestety, Niemiec, panie szanowny, ryby byle skąd nie zje – jak nie będzie ona z jakiegoś cywilizowanego kraju, to nie kupi i już. Co zatem robić…

 

Z ziemi tureckiej do Niemiec

W głowie szefa Janusz – Fish-u zrodził się więc iście szatański plan: przywieziemy pstrągi z Turcji, a potem przepakujemy je w opakowania, na których jako kraj pochodzenia będą widniały Polska oraz Hiszpania! Tak jest, tym sposobem Helmuty kupią naszą smaczną rybkę i sobie ją zjedzą – a że będzie ona nie z tego kraju, co myśleli, to cóż… Ryba jest ryba i nie ma co się czepiać szczegółów. Tak więc nasz przedsiębiorczy biznesmen zamówił partię towarów u tureckiego kontrahenta i czekał z utęsknieniem na jej przybycie. Jednak zanim jeszcze pstrągi przybyły do przetwórni, pracownicy Janusz – Fish-u otrzymali szczegółowe instrukcje na temat fałszowania kraju pochodzenia produktów na opakowaniach. Rzecz jasna były to wytyczne niejawne, aby nie zostawiać brudów w dokumentach związanych z kontrolą jakości. Co ciekawe, szeregowych pracowników niespecjalnie takie fałszerstwa obchodziły – zwłaszcza, że towar i tak szedł na rynek niemiecki, a Niemcy w naszym kraju nie cieszą się w niektórych kręgach jakąś szczególną sympatią.

Proceder trwał więc sobie kilka lat, w trakcie których Janusz – Fish przechodził kontrole z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii oraz Wojewódzkiego Inspektoratu Jakości Handlowej Produktów Rolno – Spożywczych. Kontrole jednak nie wykryły fałszerstw, choć w dokumentach dotyczących danej partii surowca wpisywano rzeczywisty kraj pochodzenia ryb (czyli Turcję), a na opakowaniach widniały już etykiety „Kraj pochodzenia: Polska” bądź „Kraj pochodzenia: Hiszpania”. Tak się jednak jakoś stało, że kontrolerzy nie wyłapali tych niezgodności.

Wiadomo, że bezkarność rozzuchwala, więc pewnego dnia szef Janusz – Fish-u postanowił „zagrać na ostro” i okazyjnie zakupić partię pstrąga wędzonego z Turcji, które to pstrągi były już obrandowane przez innego producenta. W wyniku tych knowań, pewnej październikowej nocy na magazyn firmy Janusz – Fish przywieziono kilkanaście tysięcy zamrożonych jednostkowych opakowań pstrąga wędzonego po 125 gram każde. No i tutaj pojawił się mały problem, gdyż na niektórych opakowaniach widniał czerwcowy termin przydatności do spożycia, a mieliśmy przecież październik! Co ciekawe, w dokumentach dotyczących dostawy nie było w ogóle żadnej daty przydatności – i weź się pan domyślaj teraz… Tak czy inaczej magazynier pracujący na pierwszej zmianie przyjął tę dostawę pstrągów na magazyn i zaczął sprawdzać ją pod względem ilości oraz temperatury przechowywania. Niestety, nie zgadzała mu się ilość ryb faktycznie przywiezionych z ilością widniejącą w papierach, więc przekazał temat dalej, a konkretnie do kierownika magazynu. Kierownik magazynu również nie sprawdził terminu przydatności do spożycia tych ryb, jak i nie wypełnił karty oceny surowca. Zamiast tego cały otrzymany towar został wydany na linię produkcyjną w trakcie drugiej zmiany.

No i tak się jakoś pechowo (?) złożyło, że na tej drugiej zmianie nie pracował żaden specjalista z działu kontroli jakości. Zamiast nich do akcji wkroczył jednak szef całej zmiany, który polecił natychmiast przepakować ryby w opakowania oznaczone logiem Janusz – Fish. Ryby zostały więc rozmrożone, a potem szef zmiany degustował zawartość kilku tacek niczym Magda Gessler. W odróżnieniu od kulinarnej celebrytki uznał jednak, że odmrożone pstrągi są smaczne i mogą być spokojnie przepakowywane. No, może nie wszystkie, gdyż po rozmrożeniu okazało się, że niestety część tacek była nieszczelna, a ryby na nich są pokryte zielonym nalotem, co dyskwalifikowało je z dalszego obiegu. Szef zmiany zachował na tyle rozumu i godności człowieka, że kazał to zutylizować jako odpad.

Jednak większa część pstrągów, które nie śmierdziały ani nie przejawiały jakichś dramatycznych oznak zepsucia, została przepakowana. No i to już tak średnio, gdyż ciężko na podstawie samych tylko testów organoleptycznych stwierdzić, czy w rybach czasem nie rozwijają się już bakterie – w początkowych etapach gnicia zmiany polegają np. na zwiększonej suchości towaru i zmniejszonej soczystości tkanki. Czyli nie ma smrodu i zielonego nalotu. Do tych niedostatków kontrolnych (delikatnie rzecz ujmując) doszedł jeszcze jeden mały szczegół: daty przydatności do spożycia zostały ustalone na listopad, choć na niektórych kartonach widniał jak byk czerwiec. Oczywiście jako kraj pochodzenia towaru zadeklarowano Polskę, a spolonizowane pstrągi następnie pojechały sobie do Niemiec. No cóż, smacznego… Nie wiadomo niestety, czy jakiś Helmut znacząco ucierpiał po spożyciu turecko – polskiej rybki, ale jakieś sensacje żołądkowe mogły tam wystąpić.

 

Bunt pracowników

Tak czy inaczej to zdarzenie z przepakowaniem nie najświeższych pstrągów było tym, które przelało czarę goryczy. Pracownicy złożyli więc anonimowe doniesienie, co poskutkowało wejściem na zakład kontroli, która wykryła opisane powyżej nieprawidłowości. Oczywiście szef Janusz – Fish-u bronił się przed zarzutami argumentując, że to nie tak, że to drobne niedopatrzenia dotyczący tylko jednej partii i normalnie jego firma jest wzorem oraz przykładem w branży przetwórstwa rybnego. Niestety, sąd nie dał wiary tym wyjaśnieniom i uznał naszego rybnego biznesmena za winnego zarzucanych mu czynów. Kara? Warunkowe umorzenie postępowania karnego na okres próby 2 lat oraz 30 tys. PLN do zapłaty na cele dobroczynne. Surowo to, czy nie, to niech już każdy osądzi sobie we własnym zakresie.

Na zakończenie dodam jeszcze, że jeśli ktoś z szanownych Czytelników ma do opowiedzenia jakąś ciekawą historię związaną z fałszowaniem żywności, to niech śmiało pisze: kontakt@bialekolnierzyki.com Anonimowość zapewniona.

 

Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!

Powrót z JDG na etat – co dalej z długami?

Oczywistą oczywistością jest, że nie każdemu wychodzi w biznesie. Niektórzy prą do przodu niczym rekiny, a inni po pewnym czasie dochodzą do wniosku, że to jednak etat zapewniał im właściwy rytm życia i stabilizację. W tym drugim przypadku pojawiają się nieraz bardzo istotne dylematy, jak chociażby takie:

Prowadziłem JDG, a teraz chcę powrócić na etat. W międzyczasie zrobiłem jakieś zlecenia dla mniejszych kontrahentów, ale mi nie zapłacili. Czy po zlikwidowaniu działalności coś się dla mnie zmienia?

Miałem JDG, mam długi, likwiduję JDG. Czy będzie ze mnie trudniej ściągnąć długi, jeśli będę pracował na etacie – czy coś się dla mnie zmienia w tej kwestii?

 

Odpowiedź na te pytania zacznijmy od… pytania. Brzmi ono tak:

Czy zobowiązania i należności z tytułu prowadzonej JDG są w rozumieniu prawa odrębne od zobowiązań i należności prywatnych?

Charakterystycznym elementem prowadzenia jednoosobowej działalności gospodarczej jest pełna odpowiedzialność przedsiębiorcy. Oznacza to, że osoba fizyczna prowadząca działalność gospodarczą odpowiada za wynikające z niej zobowiązania całym swym majątkiem, także prywatnym. W przypadku tej formy prowadzenia działalności gospodarczej nie istnieje rozgraniczenie na majątek przedsiębiorstwa i majątek prywatny przedsiębiorcy. Wierzyciele mogą swych roszczeń dochodzić zarówno z majątku generowanego przez JDG, jak również z majątku prywatnego przedsiębiorcy. Powyższe prowadzi do wniosku, że zobowiązania te nie są odrębne.

Jest to chyba dość jasne, więc przejdźmy do innych istotnych pytań, które są dość często zadawane przy okazji dzisiejszej tematyki.

 

1. Czy majątek firmy jest chroniony przed wierzycielami prywatnymi – np. przed bankiem, któremu nie spłacam kredytu hipotecznego?

No niestety, w przypadku jednoosobowej działalności gospodarczej nie ma rozgraniczenia na majątek przedsiębiorstwa i majątek prywatny przedsiębiorcy. Wierzyciele osobiści, czyli np. bank, w którym przedsiębiorca zaciągnął kredyt hipoteczny jako konsument, również w przypadku braku spłaty może dochodzić swoich wierzytelności nie tylko z majątku prywatnego, ale też i z majątku przedsiębiorstwa. Odpowiedzialność całym majątkiem nie ogranicza się jedynie do majątku nabytego podczas prowadzenia działalności gospodarczej, ale ma odniesienie również do majątku zgromadzonego przed rozpoczęciem działalności gospodarczej, niemającego z jej przedmiotem nic wspólnego.

 

2. Czy po wyrejestrowaniu JDG mogę dochodzić przysługujących mi należności, które powstały w związku z prowadzoną działalnością?

Okoliczność, iż jednoosobowa działalność gospodarcza została wykreślona z rejestru, nie przesądza o tym, że długi przestają istnieć. W przypadku osoby fizycznej, pomimo wyrejestrowania prowadzonej jednoosobowej działalności gospodarczej, ma ona prawo żądać od dłużników zwrotu wierzytelności, które powstały w związku z prowadzoną działalnością. Każdorazowo pamiętać jednak należy o okresie przedawnienia poszczególnego roszczenia, aby uniknąć sytuacji, że po upływie oznaczonego terminu, dochodzenie roszczenia stanie się niemożliwe.

 

3. Czy po wyrejestrowaniu JDG moi wierzyciele wciąż mogą oczekiwać ode mnie spłaty zobowiązań, jakie zaciągnąłem w ramach działalności?

Roszczenia pieniężne mogą być dochodzone w praktyce zawsze, to znaczy mogą zostać skierowane na drogę postępowania sądowego, a sąd może orzec następnie o obowiązku zapłaty. W tym zakresie fakt wyrejestrowania jednoosobowej działalności gospodarczej z Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej nie wpływa na powyższą możliwość. Prowadzenie jednoosobowej działalności gospodarczej nie powoduje powstania nowego podmiotu w myśl prawa cywilnego. Oznacza to, że w dalszym ciągu tym podmiotem jest przedsiębiorca jako osoba fizyczna. Wobec powyższego wierzyciele mogą oczekiwać spłaty zobowiązań także po wyrejestrowaniu jednoosobowej działalności gospodarczej.

 

4. Czy jest możliwe, że komornik będzie egzekwował ode mnie długi po wyrejestrowaniu działalności gospodarczej?

Roszczenia pieniężne mogą być dochodzone w praktyce zawsze, to znaczy mogą zostać skierowane na drogę postępowania sądowego, a sąd może orzec następnie o obowiązku zapłaty. Po uprawomocnieniu się nakazu zapłaty lub wyroku sądu, może zostać skierowany wniosek do komornika o wszczęcie postępowania egzekucyjnego. W tym zakresie fakt wyrejestrowania jednoosobowej działalności gospodarczej z Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej nie wpływa na powyższą możliwość. Prowadzenie jednoosobowej działalności gospodarczej nie powoduje powstania nowego podmiotu w myśl prawa cywilnego. W dalszym ciągu tym podmiotem jest przedsiębiorca jako osoba fizyczna. Powyższe prowadzi do wniosku, że komornik ma możliwość prowadzenia egzekucji od dłużnika zobowiązań powstałych w związku z prowadzoną działalnością, również po jej wyrejestrowaniu z Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej.

 

5. Czy mój pracodawca może się dowiedzieć o moich długach z JDG?

Pracodawca może dowiedzieć się o długach z jednoosobowej działalności gospodarczej wskutek zajęcia wynagrodzenia za pracę dokonywanego przez komornika, w szczególności z treści wezwania, które komornik kieruje do pracodawcy w związku z dokonywanym zajęciem. Zajęcie wynagrodzenia za pracę pracownika przez komornika powoduje, że pracodawca ma dodatkowe obowiązki. Konkretnie musi on prawidłowo wyliczać i wpłacać zajętą kwotę bezpośrednio do komornika, ale też w ciągu tygodnia od otrzymania wezwania podać komornikowi żądane przez niego informacje (np. o wysokości wynagrodzenia i sposobie jego wypłaty). Jeśli pracownik zmieni pracę, dokumenty dotyczące zajęcia pracodawca zmuszony jest przekazać nowemu pracodawcy. Naruszenie obowiązków przez pracodawcę może skutkować grzywną i ryzykiem płacenia odszkodowania.

 

6. Czy komornik będzie mi potrącał całą pensję?

Kwota zajęcia komorniczego z wynagrodzenia uzależniona jest od wysokości płacy minimalnej. W 2021 roku jest to 2800 zł brutto. Minimalne wynagrodzenie jest wolne od zajęcia komorniczego. Jeżeli osoba zatrudniona na podstawie umowy o pracę zarabia najniższą krajową, komornik nie może potrącić ani złotówki z jej wynagrodzenia (z wyjątkiem zajęć alimentacyjnych).

Poza kwotą, którą komornik musi zostawić do dyspozycji dłużnika, jest także maksymalny próg zajęcia wynagrodzenia wyższego niż płaca minimalna. Komornik może zająć maksymalnie:

  • 60% wynagrodzenia miesięcznego w przypadku dłużników alimentacyjnych (do dyspozycji dłużnika powinna pozostać równowartość 40% minimalnego wynagrodzenia obowiązującego w danym roku);
  • 50% wynagrodzenia miesięcznego w przypadku pozostałych dłużników.

 

7. Czy podjęcie pracy na podstawie umowy zlecenia chroni mnie przed komornikami bardziej niż umowa o pracę?

Osoby, które utrzymują się w całości z pracy na podstawie umowy zlecenia, są teraz w nieco lepszej sytuacji w kontekście postępowania egzekucyjnego niż kilka lat temu. Komornik nie zawsze ma prawo do zajęcia całkowitego wynagrodzenia, lecz w określonych przypadkach powinien zostawić dłużnikowi kwotę niezbędną do przeżycia. Aktualnie jest to równowartość minimalnego wynagrodzenia za pracę, która byłaby uzyskiwana na podstawie umowy o pracę. I tutaj uwaga! Nie każdy dłużnik zatrudniony na umowę zlecenie jest jednak objęty ochroną! Zadłużone osoby fizycznej, zatrudnione na podstawie umowy zlecenia, mają zapewnione środki do przeżycia wtedy, gdy są w stanie wykazać, że uzyskują wynagrodzenie na co dzień i mają płynność finansową, a praca w oparciu o umowę cywilnoprawną jest ich źródłem utrzymania. Są to więc osoby uzyskujące stałe dochody (praca na podstawie umowy zlecenie nie jest tylko dorywcza). Wynagrodzenie z tytułu umowy cywilnoprawnej musi być także jedynym źródłem dochodu, a uzyskiwane zarobki muszą mieć formę powtarzalną – wpływać na konto regularnie i w określonym terminie. Jeśli powyższe zasady są spełnione, komornik z umowy zlecenia może pobrać tylko tyle funduszy, by dłużnik nadal posiadał na koncie równowartość minimalnej miesięcznej pensji. W celu skorzystania z ochrony przed zajęciem całego wynagrodzenia, osoby zatrudnione na podstawie umowy zlecenia muszą zgromadzić dokumenty potwierdzające spełnienie powyższych reguł. Przydadzą się tutaj wyciągi z konta bankowego oraz sama umowa.

Biorąc pod uwagę powyższe trzeba przyznać, iż to umowa o pracę przyznaje dłużnikowi o wiele lepszą ochronę przed egzekucją komorniczą, a dodatkowo nie nastręcza dłużnikowi problemów w dowodzeniu wykonywanej pracy (zlecenia).

 

8. Czy po wyrejestrowaniu działalności wierzyciel może złożyć wniosek o moją upadłość – jako przedsiębiorcy bądź konsumencką?

 Odpowiedni wybór postępowania upadłościowego – przedsiębiorcy lub konsumenta, zależy co do zasady od tego, jaki status posiada dłużnik w momencie składania wniosku. Po wyrejestrowaniu działalności gospodarczej mamy do czynienia nie z przedsiębiorcą, a osobą fizyczną nieprowadzącą działalności gospodarczej, wobec czego możliwe jest ubieganie się o upadłość „konsumencką”. Co do zasady, wniosek o ogłoszenie upadłości konsumenckiej może złożyć wyłącznie sam dłużnik, nawet jeśli ma tylko jednego wierzyciela. Natomiast w przypadku osoby fizycznej, która była przedsiębiorcą, wniosek może złożyć również wierzyciel, także po zaprzestaniu prowadzenia przez dłużnika działalności gospodarczej, jeśli od dnia wykreślenia z właściwego rejestru nie upłynął jeszcze rok. Wierzyciel może również złożyć wniosek o ogłoszenie upadłości osoby fizycznej, która faktycznie prowadziła działalność gospodarczą, nawet wówczas, gdy nie dopełniła obowiązku jej zgłoszenia we właściwym rejestrze, jeżeli od dnia zaprzestania prowadzenia działalności nie upłynął rok.

 

9. Czy wyrejestrowanie działalności gospodarczej obciążonej długami może utrudnić mi w przyszłości jej ponowne założenie?

Prowadząc działalność gospodarczą, przedsiębiorca ma nie tylko szereg praw, ale i obowiązków, do których zalicza się konieczność złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości w terminie miesiąca od dnia zaistnienia stanu niewypłacalności. Przedsiębiorca, który nie dopełni tej powinności, musi liczyć się z poważnymi konsekwencjami – w stosunku do niego może zostać orzeczony zakaz prowadzenia działalności gospodarczej. Możliwość orzeczenia zakazu prowadzenia działalności gospodarczej wobec przedsiębiorcy została przewidziana w art. 373 ustawy Prawo upadłościowe. Sąd może orzec pozbawienie na okres od jednego do dziesięciu lat prawa prowadzenia działalności gospodarczej na własny rachunek lub w ramach spółki cywilnej itd. wobec osoby, która ze swojej winy m.in. nie złożyła w ustawowym terminie wniosku o ogłoszenie upadłości, będąc do tego zobowiązaną.

Wniosek o orzeczenie zakazu prowadzenia działalności w stosunku do niewypłacalnego przedsiębiorcy może złożyć m.in.: syndyk, zarządca przymusowy lub Komisja Nadzoru Finansowego. Prawo upadłościowe przewiduje, że zakaz prowadzenia działalności gospodarczej w stosunku do przedsiębiorcy może zostać orzeczony przez sąd na okres od 1 do 10 lat. Warto przy tym pamiętać, że ustanowienie zakazu jest fakultatywne – sąd może, ale nie musi tego robić. To, czy sąd wyda postanowienie o zakazie prowadzenia działalności gospodarczej w stosunku do dłużnika, zależy od jego zachowania.

Na marginesie dodać trzeba, że jeżeli podstawa do ogłoszenia upadłości powstała w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii ogłoszonego z powodu COVID-19, a stan niewypłacalności powstał z powodu COVID-19, bieg terminu do złożenia wniosku o ogłoszenie upadłość nie rozpoczyna się, a rozpoczęty ulega przerwaniu.

 

Kilka słów na koniec

W dzisiejszym wpisie odpowiedziałem na kilka podstawowych pytań związanych z długami w kontekście JDG oraz etatu. Jeśli ktoś z szanownych Czytelniczek lub Czytelników ma pytania dotyczące zagadnienia upadłości lub potrzebuje pomocy w tym temacie, to zapraszam: kontakt@bialekolnierzyki.com

 

Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!