Detektyw – kiedy warto mu zlecić poszukiwanie majątku dłużnika?

Historia, jakich wiele w polskim obrocie gospodarczym. Przedsiębiorca, nazwijmy go Kowalski, ma dłużnika, który od dłuższego czasu nie reguluje swoich zobowiązań, a co gorsza nie zanosi się na to, aby kiedykolwiek zamierzał to zrobić. Kowalski kieruje więc sprawę do sądu, uzyskuje nakaz zapłaty, a w kolejnym kroku udaje się do komornika z nadzieją, że teraz już droga do odzyskania należnych mu pieniędzy stoi otworem. Niestety, życie przynosi na tym polu srogie rozczarowanie, gdyż egzekucja komornicza zostaje umorzona. Powód: brak majątku, który mógłby zająć komornik. Jakie pole manewru ma w takiej sytuacji wierzyciel? O tym już moment.

 

Rozszerzone poszukiwanie majątku

 

Zacznijmy od stwierdzenia, które dla niektórych może okazać się zaskakujące: nie każdy komornik przykłada się do pracy. Dlaczego tak się dzieje? Powodem jest „zawalenie” kancelarii komorniczych dużą ilością spraw, co w prostej linii prowadzi do tego, że niektórzy z nich idą po najmniejszej linii oporu, czyli sprawdzają rejestr ksiąg wieczystych, bazę CEPiK oraz wrzucają dane dłużnika do systemu Ognivo. Czasami te czynności przynoszą rezultaty, a czasami nie.

Co może zrobić dłużnik, aby poprawić skuteczność działań komornika?

Po pierwsze zaangażować dobrego pełnomocnika (adwokata lub radcę prawnego), który będzie monitorował sprawę i wywierał presję na komornika. Takie działanie nie zawsze będzie skuteczne, ale zwiększy szanse na sukces.

Drugą ścieżką będzie złożenie do komornika wniosku o rozszerzone poszukiwania majątku dłużnika. Wniosek taki może zawierać następujące czynności:

– weryfikacja w systemie Ognivo (banki i SKOK-i),

– złożenie zapytań do banków i SKOK-ów, które nie uczestniczą w systemie Ognivo,

– złożenie zapytań do polskich przedstawicielstw banków obcych,

– złożenie zapytań do wszystkich domów maklerskich znajdujących się na liście KNF,

– zajęcie wierzytelności przysługujących dłużnikowi względem następujących podmiotów: PayPal, Revolut, N26 Bank, Twisto,

– zwrócenie się do giełd kryptowalut o następujące informacje: czy i w jakiej ilości dłużnicy dokonywali transakcji zakupu i sprzedaży kryptowalut, jakich adresów publicznych i prywatnych użyto do obrotu kryptowalutami, oczywiście do tego dołączony jest wniosek o zajęcie.

Takie poszukiwania również zwiększają szanse wierzyciela na „trafienie” niesolidnego dłużnika.

No i wreszcie ścieżka trzecia, czyli próba ustalenia na własną rękę majątku dłużnika oraz wskazanie go komornikowi celem dalszego prowadzenia egzekucji. No i tutaj właśnie pojawia się pole do działania dla detektywa.

 

Detektyw – jak wygląda poszukiwanie majątku dłużnika

 

Na początek weźmy sytuację, w której nie doszło jeszcze do egzekucji komorniczej – nasz przykładowo Kowalski dopiero się zastanawia, czy iść do sądu. Dlaczego? Ponieważ oznacza to koszty w postaci wynagrodzenia dla profesjonalnego pełnomocnika oraz opłaty sądowej od pozwu, która przy większych sprawach może wynieść kilkadziesiąt tysięcy PLN (aż do 200 tys. PLN). Wynajmując detektywa na wczesnym etapie i zlecając mu poszukiwanie majątku dowiadujemy się, czy potencjalnie w ogóle warto wstępować na ścieżkę cywilną, płacąc przy tym niejednokrotnie ułamek kwoty, którą trzeba by wydać na opłacenie pozwu.

Co może ustalić detektyw?

Wydawać by się mogło, że niezbyt wiele, gdyż oficjalnie żadna agencja nie ma dostępu do baz danych, do jakich mają dostęp komornicy, policja, czy KAS. W praktyce jednak są pewne sposoby, aby dotrzeć do danych dotyczących nieruchomości oraz ruchomości do 5 lat wstecz. Na jakiej zasadzie to się dzieje? Cóż, pozwól drogi Czytelniku / droga Czytelniczko, że nie będę zdradzał pewnych szczegółów warsztatu. Z kolei jeśli chodzi o konto bankowe, to detektyw nie ma legalnego dostępu do takich danych. Niektórzy łamią jednak prawo i uzyskują takowe informacje dzięki korupcji, ewentualnie w drodze przeprowadzenia prowokacji (obiekt inwigilacji, wprowadzony w błąd, sam dostarcza dane). Trzeba mieć jednak świadomość, że wykorzystanie takich danych w trakcie procesu jest mocno dyskusyjne.

Detektyw jednak, w przeciwieństwie do komornika, może obserwować daną osobę pod kątem ustalenia jej rzeczywistego miejsca pobytu, auta, którym się porusza itd. W pewnych sytuacjach takie ustalenia pokazujące poziom życia dłużnika mogą się okazać przydatne – np. wtedy, gdy dłużnik nie realizuje ugody, zgodnie z którą miał spłacać wierzycielowi 5 tys. PLN miesięcznie, twierdząc przy tym, że żyje bardzo skromnie na utrzymaniu rodziny i na nic go nie stać. Tymczasem przeprowadzona obserwacja wykazała, że właśnie buduje spory dom i jeździ Jaguarem o szacunkowej wartości ponad 200 tys. PLN (sytuacja autentyczna).

W jeszcze innym przypadku może się okazać, że dłużnik co prawda oficjalnie niewiele posiada i niby nie zarabia, ale w praktyce prowadzi tzw. ukryty biznes. No i tutaj znowu przykład z życia wzięty: robiliśmy rozpoznanie dłużnika, który nie spłacał wierzycieli tłumacząc się tym, że nie zarabia, gdyż nie ma na placu towaru na handel. W trakcie prowadzonych czynności okazało się, że tenże dłużnik sprzedaje towar nie w siedzibie własnej firmy, ale na podnajętym od innej spółki placu. Tym sposobem osiągał więc dochody, uciekając przed wierzycielami.

Niekiedy przydatne będzie również ustalenie pojazdów, jakimi porusza się dłużnik – i to bynajmniej nie tylko dlatego, aby poznać jego poziom życia. Mieliśmy bowiem styczność z przypadkiem, w którym komornik zajął auto niebędące formalną własnością dłużnika, opierając się o konstrukcję tzw. rzeczywistego posiadania. Miało to rzecz jasna przełożenie na skłonność dłużnika do uregulowania długu – po prostu zrobił to w tempie wręcz ekspresowym, licząc na odzyskanie auta. W jeszcze innym przypadku okazało się, że dłużnik chodzi do pracy, w której otrzymuje wynagrodzenie w systemie „pod stołem” – to również dawało pewne możliwości odzyskania długu.

 

Czy detektyw może pomóc w sytuacji bezskutecznej egzekucji komorniczej?

 

Wydawać by się mogło, że skoro komornik nie zdołał odnaleźć majątku, to detektyw też tego nie zrobi. Tymczasem wiele cennych informacji można pozyskać w trakcie obserwacji terenowej (której komornik na ogół nie robi). Poza tym jeśli od umorzenia egzekucji minął dłuższy czas, czyli np. 2 lata, to dłużnik mógł w międzyczasie nabyć jakiś majątek licząc na to, że wierzyciel nie będzie ponawiał działań windykacyjnych. Wtedy też raport przygotowany przez profesjonalnego detektywa może dać nam obraz tego, czy warto w ogóle wznawiać postępowanie egzekucyjne.

 

Ile kosztuje wynajęcie detektywa i kiedy się to nie opłaca?

 

Nie ma sztywnego cennika ustaleń majątkowych, jednak można przyjąć, że średnie stawki za ustalenie posiadanych nieruchomości oraz ruchomości oscylują w granicach 2 – 4 tysięcy PLN. Stawki za godzinę obserwacji to najczęściej 120 – 200 PLN netto, przy czym w wersji minimum zaleca się wykupienie pakietu co najmniej 8 – 10h. Wypada przy tym ostrzec przed naciągaczami, którzy nie mają nawet licencji i wpisu do rejestru MSWiA, a ich celem jest jedynie pobranie zaliczki – klienta przyciągają zaś wyjątkowo niską ceną, ale nie dostaje on nic w zamian. No i wreszcie opłacalność takich działań – tutaj nie będzie zaskoczenia, że przy małych sprawach, gdzie dług opiewa na kilka – kilkanaście tysięcy PLN, wynajęcie detektywa będzie nieopłacalne pod kątem finansowym. Zdarzają się jednak przypadki, w których zleceniodawca podchodzi do sprawy ambicjonalnie i chce „dopaść” dłużnika bez względu na koszty – wtedy można pomyśleć o zainwestowaniu w zdobycie informacji chociażby pod kątem ewentualnej sprawy karnej.

 

Krótkie podsumowanie

 

Jak widać nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy opłaca się wynajmować profesjonalnego detektywa do poszukiwania majątku dłużnika. Wszystko bowiem zależy od konkretnej sytuacji, konkretnego stanu faktycznego. Trzeba też dodać, że są na rynku agencje, dla których „opłaca się zawsze”, ale my nie naciągamy naszych Klientów na zbędne koszty i mówimy otwarcie, czy w danej sytuacji jest sens działać, czy raczej odpuścić. Jeśli więc masz problem i potrzebujesz ustaleń majątkowych, to skontaktuj się z nami – przeanalizujemy wstępnie sprawę i zobaczymy, jak można Ci pomóc.

Dedykowany mail: kontakt@bialekolnierzyki.com

 

 

Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!

 

Spółka komandytowa – wehikuł do niepłacenia

W ostatnich miesiącach 2022 roku kilkukrotnie wzrosła liczba kierowanych do naszej firmy zapytań dotyczących odzyskania należności oraz przeprowadzenia ustaleń majątkowych (chodzi o ustalenie majątku dłużników). Wielu – o ile nie większość – z pytających Klientów działało w branży budowlanej, gdzie jako wykonawcy / podwykonawcy nie otrzymywali należnych im wynagrodzeń. Kwoty tych długów były różne – od kilkudziesięciu tysięcy PLN, do ponad miliona, przy czym najczęściej trafiały się sumy w granicach kilkuset tysięcy PLN. W większości z tych przypadków przewinęła się specyficzna konstrukcja, znana w obrocie gospodarczym jako spółka z ograniczoną odpowiedzialnością spółka komandytowa.

Konkretnie chodzi tutaj o spółkę komandytową, w której komplementariuszem jest spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. Dla porządku przypomnę tylko, że komplementariusz odpowiada za zobowiązania takiej spółki całym swoim majątkiem, a komandytariusz tylko do wysokości sumy komandytowej – czyli w praktyce wcale nie odpowiada, bowiem cóż to jest np. 50 tys. PLN sumy komandytowej w zestawieniu z długami na poziomie setek tysięcy lub nawet milionów PLN?

 

Spółka komandytowa nie płaci – case study

 

No i teraz weźmy sytuację z jednej z ostatnich prowadzonych przez nas spraw. Wykonawca – nazwijmy go Alfa – podpisuje kontrakt z firmą Delta, która jest generalnym wykonawcą i zwyczajną spółką z o.o. Na początku wszystko gra, płatności za faktury spływają bez większych problemów. Jednak w trakcie realizacji kontraktu spółka Delta, czyli generalny wykonawca, przekształca się w spółkę komandytową Beta, w której komplementariuszem jest spółka z o.o. o nazwie Gama. No i na pozór nic się nie zmienia – Alfa dalej wykonuje zlecone prace, wystawia też fakturę, która zostaje opłacona.

W pewnym momencie, gdy kontrakt zbliża się już ku końcowi, spółka Delta (generalny wykonawca) przestaje płacić. Oczywiście są stosowane różne zagrywki opóźniające, w stylu „Maksymalnie do końca miesiąca puścimy przelew, jak tylko nam spłyną środki na konto”. Tym sposobem Afla wykonuje praktycznie całość prac, lecz płatności za ostatnie faktury niestety już nie otrzymuje.

 

Pierwszy poziom egzekucji

No i teraz Alfa ma problem, gdyż okazuje się, że odzyskanie pieniędzy od spółki komandytowej Beta, która powstała po przekształceniu Delta Sp. z o.o. praktycznie graniczy z cudem. Dlaczego? Spójrzmy na strukturę odpowiedzialności w takim tworze, jak spółka z o.o. spółka komandytowa. W pierwszej kolejności odpowiada sama spółka komandytowa jako taka – problem w tym, że zwykle w momencie zaprzestania płatności za wykonane prace nie posiada już ona żadnego majątku przedstawiającego jakąś większą wartość, więc nawet po wygranym procesie komornik nie bardzo ma co zajmować.

Drugi poziom egzekucji

Możemy, a wręcz powinniśmy, spróbować wyegzekwować dług od komplementariusza, czyli od spółki z o.o. Tyle, że taka spółka również może nie dysponować żadnym majątkiem, a co gorsza w trakcie dochodzenia należności od spółki komandytowej może się okazać, że spółka z o.o. – komplementariusz została postawiona w stan upadłości, co jeszcze bardziej gmatwa sytuację

Trzeci poziom egzekucji

Jest to próba odzyskania pieniędzy od prezesa spółki – komplementariusza, który albo jest słupem, albo złożył w odpowiednim czasie wniosek o upadłość zarządzanej przez niego spółki z o.o. (w naszym przykładzie będzie to spółka Gama). Przy tak ułożonej strukturze szanse na odzyskanie należności będą niewielkie, nie ma się co oszukiwać.

 

Wniosek o zabezpieczenie roszczenia

 

W poprzednim akapicie napisałem, że szanse na odzyskanie należności od spółki komandytowej często są niewielkie. Zgadza się, ale nie zawsze tak musi być! W pewnych przypadkach można „docisnąć” zleceniodawcę – dłużnika na tyle, aby stał się on skłonny uregulować należność, a przynajmniej jej znaczącą część.

Jak to przeprowadzić od strony operacyjnej?

Jedną z metod będzie tutaj złożenie wniosku o zabezpieczenie na majątku dłużnika. Cel takiego posunięcia jest dość oczywisty: uniemożliwienie mu ucieczki z majątkiem, np. poprzez nałożenie hipoteki przymusowej. Należy mieć jednak świadomość tego, że takie zabezpieczenie nie jest cudownym środkiem, bowiem w wielu konfiguracjach może się okazać tylko iluzją (szerzej opiszę ten temat w książce). Jednak jako rodzaj straszaka na niektórych dłużników może się ono wykazać wystarczające. Jeśli zaś chodzi o koszt opłaty od wniosku o zabezpieczenie, to wynosi on 1/4 opłaty należnej od pozwu o dane roszczenie. Mam tutaj na myśli chyba najbardziej popularną sytuację, gdy główny pozew przeciwko dłużnikowi nie został jeszcze wniesiony i opłacony.

Oczywiście to nie jest tak, że zawsze zabezpieczenie się otrzyma – aby sąd zadecydował o jego przyznaniu, należy wykazać interes prawny. Mowa tutaj o sytuacji, w której dana umowa opiewa na kwotę wyższą niż 75 tys. PLN. Przy okazji pro – tip: większe kontrakty, np. na 200 tys. PLN, warto rozbić na kilka umów o wartości nie przekraczającej 75 tys. PLN – łatwiej będzie otrzymać zabezpieczenie.

Wracając jednak do interesu prawnego – przed sądem należy udowodnić, że w przyszłości mogą być problemy z egzekucją wyroku.

Niektóre przesłanki:

– dłużnik ma wielu wierzycieli,

– dłużnik wyprowadza majątek ze spółki,

– na hipotekach nieruchomości należących do dłużnika zaczynają się pojawiać obciążenia,

– bilans dłużnika jest bardzo słaby, ewentualnie widać, że jest „szyty”, czyli wykazuj fejkowe zyski.

 

Kto może to wszystko ustalić? Chociażby agencja detektywistyczna wyspecjalizowana w przestępczości gospodarczej.

 

Po co w ogóle bawić się w pozwy i wnioski o zabezpieczenie, skoro wiadomo, że dłużnik i tak nic nie ma?

Po pierwsze nie zawsze jest to oczywiste – przerabialiśmy przypadki, w których spółki komandytowe jednak posiadały jakiś majątek, który można było zająć. Ale co w sytuacji, gdy jesteśmy na 99,9% pewni, że spółka komandytowa nic nie ma? Wtedy wnosimy o nadanie klauzuli na komplementariusza, czyli spółkę z o.o. – pozwala na to art. 778 Kpc. A co nam po tym, jeśli przewidujemy, że spółka z o.o. będąca komplementariuszem też jest niewypłacalna? Odpowiedź jest prosta: aby dopaść prezesa tej spółki z o.o. i spróbować wyciągnąć środki od niego.

No dobrze, a jeśli prezes jest klasycznym słupem i nic się nie da z niego ściągnąć? Wtedy leżymy po całości, mówiąc potocznie. Ale w praktyce często bywa i tak, że prezes spółki – komplementariusza miał wcześniej jakiś majątek, lecz przeniósł jego własność na żonę, matkę, brata czy babcię. Da się tutaj coś zrobić? W pewnych stanach faktycznych da – dzięki skardze pauliańskiej.

 

Informacja kluczem do sukcesu

Zanim przystąpimy do starcia na ostro z dłużnikiem, warto jest zgromadzić możliwie największą ilość informacji na jego temat. Jakim majątkiem dysponuje, czy go nie wyprowadza, ilu ma wierzycieli, jakim majątkiem dysponuje prezes, czy prezes był już wcześniej zamieszany w podobne schematy itp. No i tutaj nieskromnie polecam prowadzoną przeze mnie agencję – robimy kompleksowe rozpoznanie, wywiad majątkowy (nieruchomości i ruchomości do 5 lat wstecz) oraz analizy bilansów w razie potrzeby.

Zainteresowanych zapraszam na maila: kontakt@bialekolnierzyki.com

 

To jak to w końcu jest z tymi spółkami komandytowymi – czy chronią skutecznie, czy jednak nie?

 

Tak, chronią – ale schemat musi być odpowiednio ułożony. Przykład przedstawię w książce „Jak kraść w białym kołnierzyku”, które wysyłka i sprzedaż nastąpi już niedługo. Jednak, patrząc z praktyki, spora część dłużników niepłacących wykonawcom to nie są profesjonalni fraudzi, lecz przedsiębiorcy, którym w pewnym momencie się nie powiodło i wykonują ruchy antywindykacyjne, które nie zapewniają jednak 100% ochrony. Tak więc nie napiszę nic odkrywczego, ale każdy przypadek trzeba przeanalizować i ocenić indywidualnie.

 

Windykacja należności i wyłudzenie towaru

W praktyce postępowań windykacyjnych wierzyciele często twierdzą, że dłużnik popełnił przestępstwo oszustwa ujęte w art. 286 Kodeksu karnego, a więc w związku z tym powinien również odpowiadać karnie. Nie jest to jednak wcale takie oczywiste, gdyż samo niezapłacenie faktury nie musi od razu być oszustwem – to znaczy wierzyciel może ten fakt tak traktować, ale prokurator już niekoniecznie. W pewnych sytuacjach można jednak zauważyć okoliczności, które świadczą o tym, że jednak do takiego oszustwa doszło – dziś przedstawię to w oparciu o case study.

 

Windykacja trudnego dłużnika

Spółka Alfa S.A. (nazwa zmieniona) zakupiła od spółki Delta (nazwa zmieniona) 3,5 tysiąca sztuk towaru o łącznej wartości ponad 1 miliona złotych. Ze strony spółki Alfa S.A. za całą transakcję odpowiadał handlowiec oraz prezes zarządu. Na potrzeby realizacji tej transakcji zastosowano przedłużony termin płatności.

Niestety, dzień, w którym miała zostać opłacona faktura, minął, a na koncie spółki Delta wciąż nie było pieniędzy. Po upływie kilku kolejnych dni dyrektor Delty skontaktował się z przedstawicielem Alfy i przypomniał mu o zadłużeniu. W odpowiedzi Delta otrzymała pismo, w którym prezes spółki Alfa S.A. prosił o przedłużenie terminu płatności o 2 tygodnie. Zarząd Delty wyraził zgodę na takie odroczenie i postanowił poczekać.

Mijały kolejne tygodnie, a płatność wciąż nie nadchodziła. Prezes oraz wiceprezes Alfy zapewniali, że przeleją pieniądze lada dzień, gdy tylko sami otrzymają płatności od swoich klientów. Wreszcie, po blisko 3 miesiącach przepychanek, prezes Alfy stwierdził, że „jego spółka została okradziona przez odbiorców i nie ma z czego zapłacić Delcie”.

 

Windykacja: mediacje

W zaistniałej sytuacji prezes spółki Delta zaproponował mediacje mające na celu polubowne rozwiązanie sporu. Po kilku dniach doszło do spotkania, w którym uczestniczyli członkowie zarządu obu spółek oraz prezes spółki Alfa Sp. z o.o. (w której 100% udziałów miała spółka – dłużnik Alfa S.A.). Co istotne, prezes Alfa Sp. z o.o. był uważany w branży za typowego słupa, który w rzeczywistości nie ma nic do powiedzenia. Tak czy inaczej w trakcie spotkania mediacyjnego prezes Alfa S.A. stwierdził, że „jego spółka ma dziurę w cashflow na blisko 4 miliony złotych, więc aktualnie nie ma mowy o spłacie zobowiązań”. Padła za to propozycja „spłaty długu w projektach”, czyli w postaci udziałów w innych biznesach, które miała przeprowadzić Alfa S.A.

Sytuacja się zaostrza

Wierzyciel, czyli spółka Delta, nie zaakceptowała takiego podejścia dłużnika, jak również propozycji, które padły na spotkaniu mediacyjnym. Prezes Delty polecił więc rozesłania ostrzegawczego mailingu do ponad 200 firm z branży, aby ostrzec je przed ewentualną sprzedażą towaru na tzw. kredyt kupiecki Alfie S.A. oraz Alfie Sp. z o.o. Taki krok mocno zdenerwował prezesa Alfy S.A., który zaczął grozić pozwami wobec zarządu Delty za „psucie renomy branżowej”. Zarząd Delty nie przestraszył się tych gróźb, a wkrótce okazało się, że dzięki rozesłaniu tego nietypowego mailingu udało się pozyskać ciekawe informacje…

 

Mechanizm wyłudzania towarów

Do Delty napisali przedstawiciele kilku firm, które również miały problem z odzyskaniem należnych środków od Alfa S.A. Proceder brania towaru w kredyt kupiecki i niepłacenia trwał od kilku miesięcy, a schemat działania był taki sam w kilku przypadkach:

– spółka Alfa S.A. brała towar od dostawców X i Y na przedłużony termin płatności,

– następnie sprzedawała ten towar ze stratą odbiorcy Z,

– potem spłacała część należności spółkom X i Y, aby zyskać na czasie i spowolnić prowadzone czynności windykacyjne.

Był to typowy schemat „żonglowania” długami, gdzie nowy dług pozwalał na częściową spłatę starego długu. Spłata ta niekiedy dokonywała się „w naturze”, to jest przykładowo Alfa S.A. brała towar na przedłużony termin płatności od firmy E, po czym część tego towaru przekazywała firmie D, wobec które już wcześniej zaciągała zobowiązania.

Dodatkowo udało się ustalić jeszcze jeden istotny fakt: otóż prezes Alfa S.A. zasłaniał się „dziurą w cashflow” spowodowaną tym, że rzekomo nie otrzymał zapłaty od jednego ze swoich odbiorców, czyli spółki Beta. Prezes Beta S.A. poinformował jednak prezesa firmy Delta, że zapłacił całą kwotę Alfie, na co miał potwierdzenie w postaci wyciągu bankowego.

 

Przesłanki dotyczące możliwości popełnienia przestępstwa oszustwa

Jak już wspomniałem na początku artykułu, nie każdy brak zapłaty będzie uznany przez organy ścigania jako oszustwo. Jednak w opisywanym case study mieliśmy mocną przesłankę świadczącą o tym, że dłużnik z pełną świadomością dopuścił się oszusta, czyli doprowadził spółkę Delta do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Przesłanka ta wyglądała następująco:

Alfa S.A. dokonywała sprzedaży towaru na znacznej stracie, co nie miało żadnego uzasadnienia biznesowego zważywszy na fakt, że transakcje miały charakter zakupu towaru pod konkretne zamówienie klienta.

Innymi słowy Alfa S.A. świadomie zamawiała towar w cenie wyższej niż była w stanie go sprzedać. Stanowiło to nie tylko działanie na szkodę spółki, ale również było dowodem na to, że spółka nie zamierza płacić swoim dostawcom, przynajmniej w znaczącej części. Dodatkowo analiza przepływów finansowych w spółce Alfa (przeprowadzona przez prokuraturę w późniejszym czasie) wykazała, że suma transakcji realizowanych „na stracie” nie pozwalałaby regulować należności z zysku z innych transakcji realizowanych już z marżą.

Oprócz sprzedaży ze stratą, przesłanką świadczącą o świadomym popełnieniu oszustwa były również kłamstwa prezesa Alfa S.A. Przykładowo przekonywał on wierzyciela – spółkę Delta o tym, że w ciągu kilku dni zapłaci część zobowiązań, gdy tylko otrzyma środki ze sprzedaży towarów na rzecz spółki Gamma. Tymczasem Gamma nie miała żadnych zobowiązań wobec Alfy, gdyż co prawda otrzymała od niej towar, ale była to forma „spłaty w naturze” wcześniejszych zobowiązań, jakie miała Alfa wobec Gammy.

W innym przypadku zaś prezes Alfy utrzymywał, że jeden z jego odbiorców, czyli spółka Beta, „zapadł się pod ziemię i nie ma z nim kontaktu”, więc nie ma możliwości wyegzekwować od niego należności, która miałaby posłużyć do spłaty zobowiązań wobec Delty. Nie było to prawdą, gdyż w toku czynności operacyjnych wykonywanych przez detektywa ustalono, że prezes Alfy i prezes Bety regularnie się spotykali – nie mogło więc być mowy o żadnym braku kontaktu.

Wszystko to świadczyło o tym, że szefostwo Alfa S.A. już od początku zamierzało nie płacić za towar otrzymany w kredycie kupieckim. Tak się de facto stało, gdyż zadłużenie wobec spółki Delta nie zostało uregulowane nawet w niewielkiej części.

 

Windykacja i prokurator

Sprawa trafiła do prokuratora, który nie umorzył jej już na wstępie dzięki temu, że dowody na oszustwo popełnione przez szefów spółki Alfa były dobrze udokumentowane, a zawiadomienie dotyczące możliwości popełnienia przestępstwa było praktycznie gotową „ściągawką” dla prokuratora.

Jeśli zaś chodzi o sam proces windykacyjny, to był on mocno utrudniony ze względu na fakt, że spółka Alfa S.A. nie posiadała praktycznie żadnego majątku, z którego można by prowadzić skuteczną egzekucję. W tej sytuacji pozostawało więc dochodzenie roszczeń od członków zarządu (co, przy spełnieniu odpowiednich przesłanek, jest możliwe również w stosunku do zarządu spółki akcyjnej).

W praktyce tego typu spraw zdarza się jednak, że dłużnik w obawie przed prokuratorem „mięknie” i decyduje się na choćby częściową spłatę zadłużenia. Dla wierzyciela jest to niejednokrotnie lepszym rozwiązaniem niż batalia sądowa. Kluczowe jest jednak zebranie odpowiednich informacji oraz analiza sytuacji przez specjalistów – tylko tak bowiem można zebrać wystarczająco mocne dowody przeciwko dłużnikowi, pozwalające na „trzymanie go w szachu”.

 

Skuteczna windykacja śledcza

Jeśli masz problem z zapłatą za dostarczony towar lub wykonaną usługę, to nie czekaj, aż będzie za późno! Zgłoś się do nas już dziś – przeanalizujemy Twoją sprawę i pomożemy Ci szybko odzyskać pieniądze!

Kontakt:

E-mail: kontakt@bialekolnierzyki.com

Telefon: 513 755 005

 

Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!