Weksel in blanco – w jaki sposób wykorzystywali go lichwiarze
Co prawda w dzisiejszych czasach weksle in blanco są nieco rzadziej stosowaną formą zabezpieczenia transakcji, aniżeli bywało to kiedyś, ale wiele osób ciągle chętnie się nimi posługuje. Problem jest taki, że nie wszyscy robią to w sposób uczciwy, co niejednokrotnie może prowadzić do sporych kłopotów wystawcę takiego weksla – i właśnie o takich przypadkach będzie dzisiejszy wpis.
Jak przejąć nieruchomość wartą nawet kilkukrotnie więcej, niż kwota zobowiązania widniejąca na wekslu
Niektórzy lichwiarze posiadający „układy” w grupach przestępczych, bardzo chętnie korzystali z dobrodziejstw weksli in blanco. Wyglądało to często tak, że w lokalnym środowisku biznesowym pojawiał się budzący zaufanie człowiek, który udzielał pożyczek prywatnych np. na rozkręcenie biznesu. Rzecz jasna pieniędzy nie mógł otrzymać byle kto, lecz tylko osoby dysponujące odpowiednim zastawem (np. nieruchomościami). Pożyczkodawca sprawdzał, czy takie potencjalne zabezpieczenie nie jest obciążone prawnie (np. czy nie ma na nim hipoteki), po czym pożyczał odpowiednią kwotę. Przy okazji transakcji sporządzano weksel in blanco, a do niego dodawano umowę wekslową, w której wpisywano maksymalną wysokość zobowiązania, np. 200 tys. PLN, czyli teoretycznie zgodnie z prawem pożyczkodawca nie mógł zażądać więcej, niż wyszczególniona w umowie kwota pożyczki + ewentualne odsetki za zwłokę oraz jakaś kara umowna. Teoretycznie więc mógł czuć się względnie bezpiecznie, ale…
Po jakimś czasie okazywało się, że pod dom wystawcy weksla przyjeżdżało kilku smutnych Panów w luksusowym samochodzie z ciemnymi szybami, którzy mówili mu, że oto mają jego weksel, więc musi im zapłacić 300 tys. PLN do, dajmy na to, przyszłego wtorku, zgodnie z datą zawartą w tym dokumencie. A jeśli nie ma akurat gotówki? A to łaskawie zgodzą się np. na przepisanie na nich posiadanej przez dłużnika wekslowego nieruchomości (wartej o wiele więcej, niż wynosiła kwota zobowiązania), dodając przy tym, że w razie odmowy ewentualna windykacja sądowa będzie tu w zasadzie najmniejszą nieprzyjemnością. Dłużnik po chwili szoku mówił, że przecież on wystawiał tylko jeden weksel dla kogoś zupełnie innego, do którego ma zresztą umowę wekslową oraz że tylko 200 tys. PLN tam miało być i prosił smutnych Panów o pokazanie dokumentu. I co się okazywało? Oto na okazanym wekslu, który był niegdyś wekslem in blanco, widniały dane innego wierzyciela, niż na umowie wekslowej, kwota też była zupełnie inna (wyższa) – tylko dane i podpis dłużnika były jego własne, autentyczne. Co, jak, dlaczego…?
Jak do tego doszło?
Bardzo prosty błąd – weksel opierał się na standardowym wzorze, który nie zawierał tak istotnych informacji, jak chociażby dane remitenta (pierwotny wierzyciel), dokładna kwota i waluta zobowiązania oraz data jego powstania. De facto oznaczało to, że posiadacz takiego weksla mógł w nim wpisać w zasadzie dowolną kwotę oraz dowolne dane wierzyciela. W praktyce więc wychodziło na to, że pierwotna umowa wekslowa stawała się bezużytecznym świstkiem papieru, ponieważ dotyczyła teoretycznie całkiem innego weksla (choć praktycznie tego samego w sensie fizycznym). Nie można bowiem obalić weksla z autentycznym podpisem i danymi dłużnika w oparciu o umowę wekslową zawartą z innym podmiotem, niż ten, który widnieje w niniejszej umowie! Oczywiście tak „zrobionym” dłużnikom wekslowym pozostawała droga sądowa i próby wykazania, że padli ofiarą oszustwa, ale po pierwsze byłoby to dość trudne do udowodnienia, a po drugie mieli oni świadomość, że mało empatyczni lichwiarze, nawet ewentualnie przegrywając w sądzie, zwyczajnie im nie odpuszczą…
Lichwiarze w akcji, czyli zawyżanie wysokości zobowiązania
Spotykane były również przypadki, w których lichwiarze po prostu wykupywali taki weksel in blanco, na którym sprzedający wpisał wyższą kwotę – np. 250 tys. PLN zamiast ustalonych pierwotnie 200 tys. PLN. Rzecz jasna był to wykup fikcyjny, gdyż tak naprawdę od samego początku to oni kontrolowali całą sytuację. Następnie „nawiedzali” dłużnika i mówili mu, że weksel został przeniesiony na nich w drodze indosu (został im sprzedany) jako wypełniony przez pierwotnego posiadacza, a oni nabyli go w tzw. dobrej wierze, tzn. np. nie wiedzieli, że kwota na nim jest drastycznie zawyżona, więc ich prawa są chronione! Bo prawo mówi, że jeżeli weksel niezupełny w chwili wystawienia został potem uzupełniony niezgodnie z zawartym porozumieniem (umowa wekslowa) i następnie sprzedany, to dłużnik nie może podnosić wobec nowego posiadacza zarzutu, że nie zastosowano się do tego porozumienia – rzecz jasna za wyjątkiem, gdyby nowy posiadacz działał w tzw. złej wierze lub dopuścił się rażącego niedbalstwa przy nabyciu, co jest w praktyce bardzo trudne do udowodnienia.
Oczywiście, dłużnik mógłby walczyć przed sądem o swoje, tj. o przywrócenie zobowiązania w takiej wysokości, jaka widniała w umowie wekslowej (przypominam: w opisywanym przypadku było to 200 tys. PLN, a nie 250 tys. PLN, których żądali smutni Panowie) i miałby szansę na wygraną – orzecznictwo sądowe w podobnych sprawach jest wszak dość jasne, zgodnie z zasadą, że nikt nie może przenieść na drugiego więcej praw, niż sam posiada. Tak więc w przyjętej praktyce odpowiedzialność wekslowa dłużnika istnieje w takich granicach, w jakich odpowiadałby on w przypadku prawidłowego wypełnienia weksla. Czyli jeśli na umowie wekslowej było max. 200 tys. PLN, to do takiej kwoty mógł odpowiadać dłużnik – nawet wtedy, gdyby nowy wierzyciel nabył weksel od pierwotnego posiadacza z już wpisaną kwotą 250 tys. PLN. Oczywiście, nabywca weksla mógłby potem żądać od jego sprzedawcy zadośćuczynienia, ale to już zupełnie inna historia.
W opisywanym przypadku jest jednak taki problem, że dłużnik musiałby iść do sądu, a to kosztuje, wynik sprawy też nie do końca pewny, zapłacić zobowiązanie i tak trzeba będzie (choć nieco mniej), a tutaj jeszcze smutni Panowie wywierają mocną presję psychiczną, więc może jednak lepiej oddać im nieco więcej pieniędzy i mieć spokój… No i właśnie to drugie wyjście było często spotykane – zwłaszcza wtedy, kiedy lichwiarze nie przeginali z wysokością powiększeniem kwoty na wekslu. Był to zresztą doskonały sposób na zwiększenie profitów od pożyczanego kapitału, do tego względnie bezpieczniejszy od stosowania kosmicznych odsetek, których wysokość można byłoby dość łatwo obniżyć w sądzie.
O czym więc pamiętać przy tworzeniu weksli in blanco?
Pierwsza rzecz to stworzenie umowy wekslowej (zwanej także deklaracją), która będzie dokładnie precyzowała okoliczności wystawienia weksla. W umowie takiej powinny znaleźć się następujące rzeczy: data jej sporządzenia, dane wystawcy oraz remitenta (wierzyciela), stosunek prawny na zabezpieczenie którego został wystawiony weksel (np. zabezpieczenie pożyczki), maksymalna wymagana kwota, okoliczności uprawniające wierzyciela do wypełnienia weksla oraz termin, do którego wierzyciel może wypełnić weksel in blanco.
Druga rzecz to odpowiednie wypełnienie samego weksla: w szczególności muszą się więc na nim znaleźć dokładne dane zarówno wystawcy, jak i remitenta oraz dokładna data wystawienia.
Trzecia rzecz: zarówno w umowie wekslowej jak i na samym wekslu należy umieścić klauzulę: „nie na zlecenie” lub „zakaz indosowania”. Dzięki temu można bowiem zabezpieczyć się przed drugą z opisanych dziś metod, to jest przed negatywnymi konsekwencjami wynikającymi z przeniesienia własności weksla na osobę zupełnie inną, niż ta, której pierwotnie go wręczaliśmy.
Na zakończenie
Co do samych weksli in blanco, to nie taki diabeł straszny, jak go malują – trzeba tylko zachować ostrożność i uważać na pozornie nieistotne szczegóły, bo można się na nich konkretnie wyłożyć.
Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!