Hazard x 3, czyli kilka słów o jakości prawa w Polsce
Efekt
Dlaczego tak się stało?
Mamy rok 2009. Jak już wspomniałem, powstaje nowa ustawa o grach hazardowych, a wraz z nią rozporządzenia, które mają regulować przyznawanie koncesji na legalne kasyna gier. Założenie jest szczytne: wyeliminować z rynku szarą strefę hazardową i ucywilizować branżę, jak na państwo prawa będące w Unii Europejskiej przystało. Czyli mamy mieć kasyna niczym w Monaco i tam przykładny wielbiciel gier losowych może sobie spokojnie pograć, a państwo skasuje swoją dolę w podatkach. Kasyna mają mieć koncesję, żeby żadne szemrane firmy nie działały już na rynku hazardowym. Czyli fajny plan.
Ustawa hazardowa – koncesje na prowadzenie kasyn
Jak już pisałem, za nową ustawą stały dobre cele – przynajmniej teoretycznie. W praktyce jednak wszystko rozbiło się o przepisy rozporządzenia odnośnie przeprowadzania przetargów dotyczących koncesji na prowadzenie kasyna.
Fory przy przetargu
W każdym razie skutek był taki, że kasyno, które przez wiele lat odprowadzało duże podatki, przegrywało przetarg z firmą kontrolowaną przez szemrane towarzystwo, która to firma płaciła wielokrotnie mniejsze podatki, a grę na stołach umożliwiała np. przez 2 godziny w tygodniu. Tak, kasyno przegrywało, gdyż nie uczestniczyło wcześniej w przetargach (bo nie musiało!) i nie otrzymywało za to dodatkowych punktów.
Lokalizacja kasyna i jego wielkość
Przepisy jednak przewidywały możliwość zmiany miejsca urządzania gier hazardowych, nie stawiając przy tym ograniczeń co do trybu, w jakim została przyznana koncesja. Czyli jakaś spółka prowadząca sobie wcześniej salon z automatami do gier mogła podać lokalizację w renomowanym hotelu, w którym już mieściło się kasyno i otrzymać w związku z tym maksymalną punktację. No a potem, już po wygranym przetargu, ta lokalizacja mogła się zmienić na inną, gorszą, która w przetargu byłaby nisko punktowana. Do tego taki numer dało się robić nawet kilka razy, czyli używać wielokrotnie tych samych lokalizacji. Można? Można!
½ kasyna
Ustawa hazardowa narzuciła minimalną wymaganą ilość stołów do gry, co jest zresztą zrozumiałe, ponieważ kasyno powinno dysponować odpowiednią powierzchnią. Jednak jakoś tak nie wprowadzono punktowania metrażu, lecz samej lokalizacji. W konsekwencji przetargi zaczęły wygrywać podmioty, które nie zapewniały lokali odpowiednich do skali profesjonalnego hazardu. Przykładowo dotychczasowy salon gry na automatach o powierzchni 150 metrów mógł stać się pseudokasynem, w którym nie było możliwości urządzenia wszystkich gier tak, jak to powinno wyglądać. Rezultat: brak odpowiednich warunków do gry i niższe wpływy do budżetu państwa z tytułu podatku od wygranej (wtedy 50% przed odliczeniem kosztów).
Rekin pożera mniejsze ryby
Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!