9 cech przestępcy gospodarczego

Przeglądając sobie ostatnio literaturę fachową natknąłem się na krótki fragment opisujący wyniki badań, które przeprowadzono w celu wytypowania cech szczególnych sprawców przestępstw gospodarczych. Przeczytałem, porównałem do znanych mi przypadków i okazało się, że teoria ma tutaj spore pokrycie w praktyce, tak więc wrzucam jako ciekawostkę z krótkim komentarzem – przeczytajcie i sprawdźcie, czy macie predyspozycje do bycia rasowym „białym kołnierzykiem”. ????

 

9 cech przestępcy gospodarczego


1.
Nie chcesz długo czekać na rezultaty – musisz je mieć możliwie najszybciej.

2. Jesteś gotów na wysoki poziom ryzyka.

3. Czujesz ciągłą potrzebę nowych podniet.

4. Często nachodzą Cię myśli, że osiągnięcie sukcesu grając fair może przerosnąć Twoje możliwości.

5. Brakuje Ci samodyscypliny.

6. Jesteś impulsywny.

7. Często przejawiasz skłonności narcystyczne, uważasz się za jednostkę ponadprzeciętną.

8. Masz wysoki stopień myślenia konkurencyjnego i często porównujesz się z innymi.

9. Przejawiasz cechy tzw. osobowości makiawelicznej, nie widzisz nic złego w manipulowaniu ludźmi dla osiągnięcia swojego celu.

No i tyle – nie wiem, jak dla Was, ale dla mnie bez zaskoczenia. Jeśli miałbym tutaj dodać jeszcze coś, co nie jest konkretną cechą charakteru, to pod numerem 10 znalazłyby się poważne problemy finansowe typu komornik na karku, co niejednokrotnie uniemożliwia normalne funkcjonowanie i bywa bardzo dobrym „motywatorem” do zwrócenia się w kierunku ciemnej strony mocy. Z ciekawszych rzeczy dodam jeszcze, że zgodnie z wynikami badań jakieś 60% ludzi stoi na pograniczu dobra i zła, tzn. nie są oni z gruntu źli, ale w odpowiedniej sytuacji i mając okazję, mogą coś tam zakombinować na nielegalu. Uprzedzając ewentualne pytanie: tych naprawdę nieuczciwych jest jakieś 20% – i to praktycznie w każdej populacji. ????

 

Kto pasuje do profilu przestępcy gospodarczego?

Moim zdaniem podana tu typologia jest na tyle uniwersalna, że pasuje do przedstawicieli naprawdę różnych grup społecznych – począwszy od dresiarza Seby bez żadnych kwalifikacji, który jednak „nie pójdzie do byle jakiej roboty, bo nie będzie Januszexa dorabiał za 2000 wypłaty”, a skończywszy na wykształconym, dobrze zarabiającym przedsiębiorcy, który porównuje się ze znajomymi biznesmenami mającymi wielokrotnie większe majątki i przez to czuje się biedny, więc decyduje się np. na wejście w VAT… Oczywiście im wyższy poziom inteligencji oraz wiedzy danego sprawcy, tym większy rozmach mogą mieć jego działania – dla jednego maxem będzie wyłudzenie kilku kredytów z Providenta na podstawione „słupy”, a drugi zorganizuje schemat VAT-owski pozwalający na relatywnie szybkie zarobienie milionów. Taka droga na skróty kusi (i to bardzo!), ale zapewniam, że wcielenie w życie dobrego oszustwa gospodarczego na ogół wcale nie jest tak łatwe, jakby się to mogło wydawać po lekturze medialnych newsów dotyczących tej tematyki! Albo może inaczej: nie jest łatwe, jeśli chcemy uniknąć odpowiedzialności karnej, lub żeby była ona niewspółmiernie niska w stosunku do osiągniętych profitów. ????

 

A na zakończenie… mała powtórka w postaci infografiki

 

 

Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na tym zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!

Przykładowy schemat uszczuplania VAT w wersji Cross – Invoicing

Dość dawno nie wrzucałem na bloga żadnego schematu dotyczącego wyłudzania / uszczuplania VAT-u – ostatnim był podstawowy model Contra Trader, który zaprezentowałem w listopadzie 2018 roku. Dla przypomnienia: chodziło tam o przesunięcie zwrotu VAT-u z łańcucha transakcji, w którym mamy znikającego podatnika, do łańcucha, w którym wszelkie transakcje są dopięte na tip-top i nikt z podatkiem nie znika. No a ponieważ wiem, że wielu z Was czeka na książkę o VAT-owcach i tęskni za wpisami z tego zakresu, to dziś zaserwuję Wam prosty schemat przedstawiający wprowadzanie towaru na rynek przy wykorzystaniu znikającego podatnika. Można rzec, że to taka klasyka VAT-owskich zagrań. ???? 

 

Schemat VAT Cross – Invoicing (krzyżowe fakturowanie)

Zacznę od tego, że podany tutaj schemat obejmuje przykładowe kraje – jednak dla lepszego przyswojenia treści umieściłem w nim Polskę. Oczywiście jest to wersja demonstracyjna, czyli bardzo uproszczona, gdyż w rzeczywistości spółek – słupów musiałoby być o wiele więcej, aby zadziało to jak należy.

Uczestnicy

1. Firma Varsovia z Polski – pełni rolę wprowadzającego towar na polski rynek

2. Firma Trader z Polski – faktyczny nabywca towaru

3. Firma Empty z Polski – ma za zadanie bilansowanie przepływów finansowych

4. Firma Germania z Niemiec – ma za zadanie bilansowanie przepływów finansowych

5. Firma Bohema z Czech – dostawca towaru

 

Przebieg transakcji

⬇️ Firma Bohema z Czech sprzedaje towar firmie Varsovia z Polski w cenie 100 tys. Euro netto (stawka VAT-u wynosi tu oczywiście 0%).

⬇️ Firma Varsovia sprzedaje następnie towar firmie Trader z Polski w cenie 123 tys. Euro brutto (dla łatwiejszego liczenia załóżmy, że sprzedaje za tyle, za ile kupiła + VAT).

⬇️ Firma Trader, czyli rzeczywisty nabywca, przelewa na konto firmy Varsovia należność wraz z podatkiem VAT, a następnie sprzedaje towar dalej (np. końcowym nabywcom detalicznym).

⬇️ Firma Germania z Niemiec kupuje fikcyjnie towar od firmy Varsovia, która wystawia jej fakturę na 100 tys. Euro netto.

⬇️ Firma Empty z Polski, pełniąca rolę dostarczyciela pustych faktur, wystawia spółce Varsovia fakturę na 123 tys. Euro (z VAT) za fikcyjną dostawę towaru.

 

 

 

 

Gdzie jest VAT…? Raczej nie na koncie skarbówki!

Jak łatwo policzyć, cały schemat jest tutaj poukładany tak, aby firma Varsovia miała teoretycznie zerowy bilans VAT – transakcje krajowe oraz zagraniczne się bowiem równoważą. Tak naprawdę jednak przestępcy stojący za spółką Varsovia przywłaszczyli sobie VAT w związku ze sprzedażą towaru firmie Trader i to stanowiło ich zarobek – dodam tylko, że zwykle da się wyciągnąć kilkanaście % na jednej takiej transakcji, a reszta idzie na koszty.

Jak do tej pory jest to banalnie proste, jednak w co bardziej dociekliwych głowach pojawi się zapewne pytanie: ale po co w tym schemacie spółki Germania z Niemiec oraz polska Empty kreujące fikcyjny obrót towarem…? Czy nie wystarczyłaby sama spółka Varsovia, która kupowałaby towar od dostawcy z Czech, sprzedawała go w Polsce spółce Trader i po prostu znikała nie płacąc VAT-u do naszej skarbówki…? Odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna, a już na pewno nie w Polsce ???? Dlaczego? A chociażby z uwagi na przepływy finansowe, które są monitorowane (lepiej lub gorzej) pod kątem namierzania przypadków prania pieniędzy i przestępstw skarbowych. Szerzej na ten temat będziecie mogli przeczytać w książce – zagadnienia:

  • czy taki schemat stosowano również w Polsce, czy też może w naszym kraju jednak wyglądało to nieco inaczej,
  • opis schematów: standardowego oraz Cross – Invoicing z uwzględnieniem zagrożeń,
  • GIIF / STIR w akcji, czyli podstawy namierzania podejrzanych transakcji,
  • potencjalny cykl życia spółek VAT-owskich w różnych schematach, 
  • + jeszcze kilka innych rzeczy.

Uprzedzając ewentualne pytania (których zresztą otrzymuję dość sporo): planowane wydanie książki to jesień 2019 roku, a preordery będzie można robić zapewne po wakacjach. Oprócz książki zastanawiamy się jeszcze nad równoległym wydaniem gry planszowej „VATowcy”, którą będzie można kupić albo osobno, albo w zestawie z książką (na prezent jak znalazł). O innych ciekawych rzeczach związanych z tym projektem będę informował na bieżąco.

Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na tym zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!

Oliwa (nie) zawsze fałszywa

Całkiem niedawno pisałem o podrabianych produktach, celowo zostawiając jednak „na deser” pewien ciekawy przypadek, jakim jest wysokojakościowa oliwa z pierwszego tłoczenia, zwana także extra virgin olive oil. I jeśli myślicie, że oszustwa z nią związane są jakimś marginalnym zjawiskiem, to napiszę tylko, iż w raporcie przedstawionym kilka lat temu w Brukseli uznano taki właśnie rodzaj oliwy za najczęściej podrabiany produkt spożywczy w całej Unii Europejskiej!

 

„Oliwkowa” mafia prosto z Włoch ????????

W maju 2019 roku, po szeroko zakrojonej akcji Europolu, na południu Włoch zatrzymano 24 członków zorganizowanej grupy przestępczej handlującej na dużą skalę podrabianą oliwą typu extra virgin. Co ciekawe, wśród aresztowanych był także domniemany capo di tutti capi „oliwkowych mafiozów”, będący głównym organizatorem procederu fałszowania oliwy w Italii (a przynajmniej tak utrzymują służby). Od strony technicznej takie fałszerstwo wygląda następująco: bierzemy tanią oliwę o kiepskiej jakości, mieszamy ją z olejem słonecznikowym, dodajemy trochę oleju sojowego, beta – karotenu oraz chlorofilu (oczywiście w odpowiednich proporcjach), no a potem porządnie to wszystko miksujemy i rozlewamy do butelek. I gotowe, już mamy produkt do złudzenia przypominający barwą oryginał, bo jeśli chodzi o smak, to niestety takiego efektu nie da się już osiągnąć.

Z ziemi hiszpańskiej do włoskiej

Zdaniem specjalistów w słonecznej Italii zwyczajnie nie ma wystarczającej ilości ziemi, aby wyprodukować taką ilość oliwy extra virgin, jaką deklarują włoskie firmy. Co zatem robią tamtejsi producenci…? Sprowadzają tanią oliwę z Hiszpanii, mieszają ją z kilkoma % miejscowej oliwy z pierwszego tłoczenia, a następnie sprzedają z dużym zyskiem dzięki świetnemu marketingowi – w końcu włoska oliwa kojarzy się przecież z dobrym produktem (co, jak widać, niekoniecznie musi być prawdą). I jest to powszechny proceder – np. kilka lat temu włoskie media podawały, że nawet 2/3 oliwy sprzedawanej jako „Made in Italy” pochodzi tak naprawdę z hiszpańskich tłoczni. To oczywiście model bardziej „lajtowy”, gdyż taka na przykład kalabryjska ‘Ndrangheta stosuje jeszcze bardziej ordynarne fałszerstwa, a do tego nie cofa się przed korumpowaniem szefów laboratoriów badających jakość oliwy. Tak więc kupując extra virgin olive oil z Włoch miejcie świadomość, że jest to produkt podwyższonego ryzyka!

 

Sprzedaż i dystrybucja podrabianej oliwy extra virgin

Tym, co czyni cały proceder niezwykle opłacalnym, jest bardzo wysoka cena oliwy z pierwszego tłoczenia. Przykładowo w polskich marketach waha się ona od ok. 30 do 40 PLN za litr, a ceny detaliczne tej oznaczonej jako BIO „przebijają” 50 PLN! Dla ciekawych: w innych krajach Europy wygląda to całkiem podobnie, tzn. wszędzie jest dość drogo. Nie będę tutaj opisywał, czemu jest to aż tak ceniony produkt – kto będzie chciał, ten bez problemu doczyta sobie o tym w sieci.

 Ok, a jaki jest koszt wytworzenia 1 litra podrabianej oliwy typu extra virgin…?

Odpowiadam: koszt zakupu oliwy o kiepskiej jakości wynosi w hurcie ok. 1 – 1,20 Euro za litr (według szacunków włoskiej policji), do tego należy dodać koszty pozostałych półproduktów, butelek, etykiet… Ogólnie jednak można założyć, że finalny koszt wytworzenia podróbki wynosi na dzień dzisiejszy około 1,5 Euro za litr (czyli jakieś 6,50 PLN). W opisywanym przypadku przebitka w porównaniu z oryginałem była kilkukrotna, bowiem podrabianą oliwę sprzedawano do restauracji i sklepów na terenie Niemiec w cenach od 5 do 15 Euro za litr. I tutaj mała ciekawostka: tak duży rozrzut cenowy pozwala domniemywać, że część z nabywców prawdopodobnie zdawała sobie sprawę z faktu zakupu podróbek, więc utargowała solidne rabaty – i nawet różnice w sposobie pakowania (np. butelka o pojemności 1 litra vs 3-litrowa puszka) nie wyjaśniają aż tak dużych rozbieżności. Wróćmy jednak do kalkulacji finansowych: otóż według Europolu wspomniana wcześniej grupa wysyłała miesięcznie z Włoch do Niemiec około 50 tys. litrów podrabianej oliwy, co miało zapewniać przestępcom zyski na poziomie +- 8 milionów Euro rocznie. Dużo / niedużo – to już niech każdy oceni sobie we własnym zakresie.

 

Aresztowanie „oliwkowego gangstera” we Włoszech. Źródło: portal oliveoiltimes.com

 

A gdyby tak VAT do kompletu…?

Jeśli mamy tak duże rozbieżności cenowe pomiędzy produktem oryginalnym, a podrabianym, to aż kusi, aby przy okazji ugrać coś na VAT. Niestety (dla przestępców), ustawodawcy w poszczególnych krajach europejskich przewidzieli chyba taką ewentualność i obłożyli oliwę preferencyjnymi stawkami podatku od wartości dodanej, która w Polsce wynosi akurat 5%. Idąc dalej tokiem myślenia przestępcy: nie bardzo da się to obejść produkując przeróżne zestawy, w których oliwa byłaby jednym ze składników (np. obok jakichś przypraw) i gdzie można by dzięki temu stosować pełną stawkę VAT-u np. na potrzeby eksportu (i późniejszego zwrotu). A że operowanie na 5% średnio się opłaca, to i cały misterny plan poszedł w…

Jakby tego było mało, to w niektórych państwach obowiązuje szereg dodatkowych wymagań dotyczących obrotu tym towarem – przykładowo w Wielkiej Brytanii butelki z oliwą muszą być zaplombowane w taki sposób, aby nie dało się na późniejszych etapach podmienić ich zawartości bez pozostawiania śladów. Do tego każda tamtejsza rozlewania musi prowadzić szczegółowe rejestry zawierające min. takie dane, jak:

– informacje dotyczące każdej dostawy,

– informacje dotyczące sprzedaży oraz ewentualnej utylizacji i zniszczeń,

– dane dotyczące zapasów z każdego miesiąca,

– szczegóły dotyczące przeprowadzonych procesów typu butelkowanie itd.

Jak więc widać, warunki do podatkowych fraudów nie są tu zbyt sprzyjające, więc właściwie pozostaje klasyczne sprowadzanie podrabianej oliwy wprost z Italii (najlepiej bezpośrednio z nielegalnej rozlewni), a następnie sprzedawanie jej normalnym odbiorcom po cenach oryginału za pośrednictwem znikającego podatnika – czyli klasyka i prostota, można powiedzieć.

 

Blockchain kontra podrabiana oliwa…?

Odpowiednie służby i organizacje oraz uczciwi producenci oliwy rzecz jasna starają się walczyć z patologiami w tej branży, tak więc od czasu do czasu pojawiają się pomysły dotyczące walki z problemem. Jednym z nich jest wykorzystanie Blockchaina – dzięki niemu bowiem byłoby możliwe prześledzenie drogi produktu od gaju oliwnego, aż po półkę w markecie (przynajmniej w teorii). Każda z butelek na etapie rozlewania miałaby otrzymywać niepowtarzalną tożsamość, coś na kształt wirtualnego certyfikatu autentyczności (to byłby pierwszy blok). Następnie w łańcuchu dostaw można byłoby śledzić kolejne transakcje – finalny konsument mógłby więc sprawdzić, czy zakupiona przez niego butelka faktycznie pochodzi od renomowanego producenta. To rozwiązanie wydaje się ciekawe, ale ma jedną istotną wadę: otóż, według szacunków, zwiększyłoby koszt każdej butelki o jakieś 20%. No i właśnie to może się okazać barierą nie do przejścia na szerszą skalę – oliwa już i tak jest bardzo droga, a tak znaczny wzrost cen mógłby przełożyć się na spadek zainteresowania konsumentów.

Tutaj chciałbym dodać, że ogólnie przestępczość gospodarcza związana z sektorem rolno – spożywczym przybiera ostatnio we Włoszech bardzo duże rozmiary. Przykładowo w 2018 roku aż o 59% wzrosła liczba zawiadomień dotyczących przestępstw w tej branży! Skalę problemu pokazuje tutaj liczba kontroli przeprowadzanych przez Główny Inspektorat ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych – w zeszłym roku przeprowadzono ich ponad 54 tysiące. Co jest powodem takiej sytuacji? Wzrost aktywności miejscowych przestępców, którzy chętnie inwestują w branżę spożywczą – we Włoszech mawia się nawet, że mamy do czynienia z Mafią 3.0 lub Agromafią.

 

Mała ciekawostka na zakończenie

Problem podrabianej oliwy jest znany od wielu lat i nawet napisano na jego temat książkę pod tytułem „Extra Virginity: The Sublime and Scandalous World of Olive Oil” – przyznam, że nie czytałem, więc ciężko mi ją polecić lub odradzić. Co ciekawe „wątek oliwny” przewinął się nawet w tak kultowym filmie o mafii, jakim jest „Ojciec chrzestny” – sam Vito Corleone założył tam przecież firmę Genco Pura Olive Oil Company, która zajmowała się importem tego produktu z Włoch. Ok, ale czy filmowi gangsterzy także podrabiali oliwę…? Tego nie wiadomo, lecz w realnym życiu byłoby to bardzo możliwe. ????

Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na tym zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!