Rynek LPG w Polsce Wschodniej

List od anonimowego przedsiębiorcy działającego w branży

 

Handel LPG wczoraj

Cofnijmy się o kilka lat wstecz, czyli do starych, dobrych czasów, kiedy nie było jeszcze zmasowanej „walki” z szarą strefą. Import gazu przez wschodnią granicę szedł sobie pełną parą – część legalnie, część nie, jak to w Polsce bywa. Następnie dostawy trafiały do zaprzyjaźnionych stacji LPG oraz do rozlewni celem napełnienia butli – na samym końcu rzecz jasna był odbiorca detaliczny. Kto nim był? Chociażby Pan, który tankował LPG do swojego samochodu i płacił za to bezpośrednio Panu obsługującemu dystrybutor, który oczywiście chował gotówkę wprost do kieszeni. Była też Pani, która akurat gotowała obiad i skończył jej się gaz w butli, więc dzwoniła po dostawcę celem podmiany na pełną. No i wreszcie były też liczne punkty wymiany butli, zlokalizowane praktycznie w każdej małej miejscowości. Czy któryś z Czytelników dokonał kiedyś zakupu LPG w podobnych okolicznościach…? Zapewne tak. A czy zobaczył przy tym paragon? Cóż, raczej wątpię…

Tak, chciałoby się rzec: „kurła, kiedyś to byli czasy – a teraz to już nie ma czasów”… Mało kto się wtedy przejmował, czy dany towar jest objęty akcyzą, czy też może nie jest. Nie było systemu SENT (zaczął działać dopiero w kwietniu 2017 roku), więc cysterny krążyły sobie radośnie praktycznie bez kontroli, a spółka z o.o. z kapitałem zakładowym 5000 PLN mogła sobie importować gaz całymi pociągami i nikt specjalnie w to nie wnikał. Tak było…

 

Handel LPG dziś

Dzisiaj to już nie jest tak kolorowo, o nie! Dzisiaj, kierowniku złoty, to rozlewnie LPG muszą mieć składy podatkowe, jeśli chcą obracać butlami bez akcyzy, każdy ruch cysterny jest widoczny w systemie, a do tego jeszcze importer musi zabezpieczyć koncesję kaucją w wysokości 10 mln PLN. No i jeszcze te kontrole oraz srogie kary za uchybienia… Ale co tam – ważne, że szara strefa „gazowników” została wreszcie pokonana, wzrasta legalny import LPG, no i obroty budżetu też wzrastają! A to wszystko jest spowodowane tym, że obecnie nie ma już możliwości, aby na stacjach LPG sprzedawano gaz bez akcyzy. Tylko, czy aby na pewno…?

 

Nieuczciwi sprzedawcy LPG nie składają broni

Owszem, czasy nastały ciężkie, spora część małych stacji sprzedających tylko LPG i butle padła, a utrzymały się głównie te, na których sprzedaje tylko właściciel (to akurat ważna okoliczność, bardzo redukująca ryzyko ewentualnej wpadki). W każdym razie na dzień dzisiejszy praktycznie niemożliwe jest, aby kupić LPG z przemytu, więc pozostaje zakupić go legalnie. Niestety (albo i stety) rynek zaczynają przejmować duże firmy, które działają zgodnie z literą prawa. Jak więc żyć, co robić, aby zarobić…?

Powiem tak: zarobić wciąż się da. Tak więc kupujemy legalnie LPG od importera – jedna cysterna na potrzeby butli oraz przydomowych zbiorników (to bez akcyzy), a druga na autogaz dla zaprzyjaźnionych stacji (tutaj już mamy akcyzę w wysokości 670 PLN za tonę / 0,35 PLN za litr). Dokumenty zgodne z systemem SENT, wszystko jest więc w porządku i działamy legalnie. Zanim jednak przejdziemy do meritum, konieczne jest wprowadzenie Czytelników w tzw. suche fakty logistyczne. Tak więc w jednej standardowej butli 11 kg mieści się ok. 21 litrów LPG. No i taki gaz LPG w ilości do 333 kg (+- 640 litrów) można przewozić bez ADR i SENT, czyli bardzo dyskretnie. Aby uzbierać taką ilość gazu dla naszej „minicysterny”, potrzebujemy więc „rozpisać” 30 butli po 11 kg. Jeden kierowca w ciągu dnia rozwiezie nam zwykle po klientach od 100 do 250 butli. I tak oto na jednej „minicysternie” jesteśmy już do przodu ok. 220 PLN na samej akcyzie, a do tego dochodzi jeszcze „optymalizacja” VAT-u oraz dochodowego. Ale co, że jak…? A chociażby dzięki anonimowym paragonom i zawyżonym ilościom gazu przy zaniżonej cenie w przypadkach FV, rzecz jasna na minimalnej marży.

Pokątny handel na małych stacjach autogazu

W praktyce te spośród małych stacji, którym udało się utrzymać na rynku oraz które są obarczone relatywnie małym ryzykiem „przecieku” informacji, dostają większość LPG oraz butli bez faktur VAT. Następnie sprzedają to wszystko bez paragonów, mając na tym całkiem niezłe zyski. Pracownicy rozlewni, którzy rozwożą butle z gazem, również unikają „produkowania” zbędnych dokumentów niczym diabeł święconej wody. Oczywiście, jakoś to jednak księgować trzeba, więc towar jest później „kreatywnie rozpisywany” w rozlewni na butle sprzedawane z minimalną marżą.

 

Ok, a co na to wszystko KAS…?

Tak się akurat składa, że w wielu rejonach Polski Wschodniej KAS zajmuje się głównie ganianiem przemytników papierosów, a inne służby zbierają żniwo na „ostatniej prostej do Moskwy”, więc nikt nie ma za bardzo czasu (ani ochoty), aby zajmować się jakimiś tam „gazownikami” kombinującymi sobie z butlami. Nie są to wszak sprawy tak spektakularne, jak wielkie przemyty, czy też wykrywanie VAT-owców kradnących miliony. A nieuczciwi sprzedawcy LPG na tym korzystają i, szczerze mówiąc, ryzykują stosunkowo niewiele – ot, 500 PLN mandatu za niewystawienie paragonu. No i mając czyste papiery można wysyłać nawet kilka cystern dziennie, co, jak łatwo policzyć, daje już możliwości konkurowania z wielkimi tej branży i osiągania całkiem niezłego dochodu…

Do sprawy zapewne jeszcze wrócę, gdyż nie wszystko zostało dziś napisane w tym, skądinąd ciekawym, temacie.

Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!

Różne stawki VAT-u na ten sam towar – jak potencjalnie można na tym zarobić?

Dorabianie się na VAT nie zawsze musi oznaczać spektakularne, milionowe zwroty – niektórzy czerpią sobie powoli, małą łyżeczką… Jednym z przykładów takiego działania jest „granie” na odmiennych stawkach VAT-u obowiązujących w różnych krajach europejskich na te same produkty. Schemat takiego działania to nic szczególnie skomplikowanego, a wygląda np. tak:

– firma A z Węgier dokonuje dostawy wewnątrzwspólnotowej towaru zakupionego wcześniej w kraju przy stawce podstawowej VAT-u równej 27%

– odbiorcą towaru jest firma B z Luksemburga, gdzie stawka VAT-u na ten sam towar wynosi 17%

– następnie firma B fikcyjnie sprzedaje tenże towar „na anonimowe paragony” na praktycznie zerowym zysku (żeby nie płacić dochodowego), co uniemożliwia weryfikację odbiorcy końcowego

– kolejnym krokiem jest wpłacenie na konto luksemburskiego budżetu 17% podatku VAT należnego, co powoduje, że w systemach wymiany informacji na linii Węgry – Luksemburg wszystko się zgadza

 

Ok, a co zrobić dalej z takim towarem...?

 

Opcja 1

Pierwszą metodą, o której zresztą wspomina literatura fachowa, jest sprzedaż tych, rozliczonych już podatkowo, towarów w szarej strefie – optymalnie w kraju jego rzekomej wysyłki, (bo w rzeczywistości opuściły go tylko na listach przewozowych), aby nie ponosić dodatkowych kosztów transportu. Teoretyczny zysk – jak nietrudno policzyć – wynosi w opisywanym przykładzie 10% (minus koszty operacyjne), więc trudno nazwać go imponującym – zwłaszcza, że w takim modelu występują liczne niedogodności. Jakie?

Po pierwsze nie każdy towar da się łatwo upłynnić w szarej strefie, a już na pewno nie w cenie zbliżonej do rynkowej – no bo przy 10% zysku z VAT-u nie mamy dużego pola manewru do jej zbijania, chociaż… możemy przecież sprzedać bez doliczania podatku dochodowego (w końcu to szara strefa)! Tak więc, jeśli dobrze policzyć, to można jednak zaoferować sprzedawane rzeczy trochę taniej, niż robi to legalnie działająca konkurencja.

Ale i tak napotykamy problem numer dwa, jakim jest organizacja sieci dystrybucji. Jeśli bowiem wziąć pod uwagę koszty utrzymania spółek w dwóch różnych krajach (Węgry i Luksemburg z przykładu), rozprowadzenia towaru do detalu itp., to spora część potencjalnego zysku nam odpadnie.

Reasumując: czy da się więc w taki sposób zarobić? Zapewne tak – skoro wspominają o tym specjaliści – ale ja osobiście uważam, że działając w oparciu o taki schemat wielkiego majątku się raczej nie zbije. Warto jednak dodać, że tego typu proceder zwykle wymykał się organom skarbowym, ponieważ, jak już wspomniałem, w rozliczeniach podatkowych pomiędzy dwoma krajami wszystko jest wszak ok, a sprzedaż w szarej strefie oczywiście nie jest nigdzie ewidencjonowana.

 

Opcja 2

Przejdźmy do metody drugiej, o której już raczej nie przeczytacie w literaturze fachowej, ponieważ stanowi ona mój luźny koncept udoskonalenia Opcji 1 – oczywiście nie jest powiedziane, że ktoś już tego kiedyś nie zastosował, bo całkiem możliwe, że tak było. Załóżmy więc, że mamy całkiem sporą firmę Januszex-Bis, która chce zalać rynek jakimś tam towarem, na którym są bardzo niskie, kilkuprocentowe marże. Co więc robimy? Kupujemy towar z legalnej sieci dystrybucji – a że bierzemy dużo i znają nas w branży, więc możemy liczyć na dobre ceny niedostępne dla tzw. drobnicy, czyli mniejszych graczy. Następnie „na papierze” eksportujemy większość tego towaru do wspomnianego Luksemburga, gdzie mamy VAT niższy o 6% (23% vs 17%), a jeśli uda się nam znaleźć towar z dużą różnicą w stawkach (u nas podstawowa, w Luksemburgu obniżona), to może to być i kilkanaście %. No i ten towar fikcyjnie wyjeżdża sobie od nas z magazynów jako WDT, a w rzeczywistości… trafia na inne magazyny, tym razem należące do polskich spółek – słupów, rzecz jasna bez jakichkolwiek faktur czy papierów świadczących o tym, że pochodzi z Januszex-Bisu. Po prostu taki towar widmo, który nie wiadomo skąd się wziął (bo teoretycznie powinien być w Luksemburgu). No i te spółki-słupy następnie sprzedają takie towary normalnie działającym firmom – a że nie odprowadzają w ogóle VAT-u ani dochodowego od sprzedaży, to mogą zniszczyć cenowo legalnie działającą konkurencję, tak po prostu. Rzecz jasna po przeprowadzeniu kilku – kilkunastu podobnych transakcji spółka – słup znika, a wraz z nią i jej prezes.

Ktoś powie, że co to w sumie za różnica, te marne 6% z przykładu – raptem 6 groszy na 1 złotówce… Zgoda – tyle tylko, że te marne 6 groszy w przypadku takich towarów, jak chociażby napoje energetyczne (puszka po 1,23 PLN vs puszka po 1,17 PLN), niejednokrotnie decydowało o tym, czy zarobisz na tym biznesie, czy też do niego dopłacisz lub będziesz się długo „bujał” z towarem ponosząc koszty magazynowania itp. (czyli w konsekwencji też pewnie dopłacisz). Tak to już bywa w mocno konkurencyjnych branżach, że i grosze mają znaczenie… Poza tym VAT-owcy myślący o tego typu schemacie, jak również i odpowiednie organy, powinni na bieżąco śledzić stawki VAT-u obowiązujące w różnych krajach EU i wyłapywać te produktu, gdzie rozbieżności są naprawdę duże. Jak już wspominałem, może bowiem zdarzyć się i tak, że jeden produkt w kraju X jest obłożony maksymalną stawką (np. 23%), a w kraju Y stawką preferencyjną (np. 4%). A różnice tego rzędu dają już całkiem niezłe możliwości – ja jednak nie polecam tego stylu, aby była jasność.

 

Ok, a jakie to niby miałoby mieć zalety w porównaniu do uszczuplania VAT-u opartego o chociażby o klasyczny model znikających podatników…?

1. Mamy czyste przepływy faktur na linii Januszex-Bis > spółka z Luksemburga płacąca VAT jak należy, więc małe są szanse na to, aby skarbówka wyłapała jakieś nieprawidłowości i zakwestionowała nasze prawo dla zerowej stawki VAT-u dla WDT (co często miało miejsce w przypadku klasycznych karuzel).

2. Nie występują tutaj żadne łatwe do namierzenia powiązania, typu przepływy faktur pomiędzy naszą główną spółką Januszex-Bis, a spółkami-słupami (pomiędzy nimi też zresztą nie ma żadnych przepływów). Inaczej byłoby w przypadku klasycznego łańcucha, gdzie po którymś tam z kolei ogniwie transakcji (nawet 5 czy 6) mogliby dojść do naszej wspaniałej firmy Januszex-Bis i oskarżyć ją o przestępstwa podatkowe. W sumie w takiej konfiguracji to i JPK_VAT niewiele pomoże – powiąże spółki-słupy z finalnymi odbiorcami (czyli uczciwie działającymi firmami), a powiązań pomiędzy nimi już nie wykryje (bo ich nie ma). Kogo więc się będą prawdopodobnie czepiać? Uczciwych przedsiębiorców (jak to często bywa), bo spółka – słup oczywiście żadnego majątku nie posiada.

3. Trudniej byłoby w takim wariancie udowodnić działanie w zorganizowanej grupie – jeśli służby „chapnęłyby” jednego czy dwóch prezesów takich spółek, to przy dobrej „legendzie” opowiedzianej przez niego/nich mógłby się pojawić ciężki orzech do zgryzienia. Dlaczego? Ponieważ tak: prezesi autentycznie nie znają się wzajemnie (w końcu nie muszą), a żadnych przepływów faktur pomiędzy ich spółkami też nie ma, nie ma również żadnych połączeń telefonicznych, korespondencji mailowej, nic… Rzecz jasna przy odpowiedniej pracy operacyjnej dałoby się zapewne namierzyć jakiegoś koordynatora, ale skoro przy klasycznych „karuzelach”, gdzie jest o wiele więcej śladów, nie zawsze się to udaje…

Tego typu agresywne niszczenie konkurencji przez unikanie opodatkowania przy dużej skali teoretycznie mogłoby dość poważnie zachwiać branżą. Oczywiście to nie jest tak, że podobny proceder byłby niewykrywalny! Przykładowo podejrzenia mogłaby wzbudzać sytuacja, w której jeden podmiot kupuje bardzo duże ilości jakiegoś towaru, a następnie jego zdecydowaną większość wysyła za granicę na minimalnym zysku, przy czym w branży ma miejsce bardzo dużo przypadków sprzedaży tego towaru przez firmy-słupy oferujące dumpingowe wręcz ceny (a wieści o takiej sytuacji prędzej czy później doszłyby właściwych do służb).

 

Kilka słów na zakończenie

Oczywiście „na papierze” to wszystko może wydawać się proste, ale zaręczam, że w rzeczywistości z pewnością takie nie jest – ba, po wrzuceniu danych w Excela mogłoby się nawet okazać, że gra jest niewarta świeczki dla większości przypadków (zwłaszcza, jeśli ryzykowalibyśmy wplątanie w aferę prężnie działającego przedsiębiorstwa). Pewne jest natomiast, że Opcja 2 wymagałaby doskonałej organizacji i dopracowania wielu szczegółów – np. tego, w jaki sposób zorganizować fikcyjną sprzedaż w Luksemburgu, aby tamtejsze służby skarbowe nie nabrały podejrzeń mimo opłacenia przez nas VAT-u, lub też jak zorganizować transport na terenie Polski tak, aby nie dało się zbyt łatwo namierzyć, że towar wychodzi z Januszex-Bisu. Ale tego wszystkiego opisywać dziś już nie będę – być może jednak rozwinę ten wątek w książce. A na sam koniec dodam jeszcze, że właśnie w podobny sposób powstają często różne schematy przestępstw podatkowych: trzeba usiąść i przeanalizować obecnie stosowane rozwiązania, poszukać ich doskonalszych wersji lub ewentualnych luk w prawie, potem niejednokrotnie przetestować w praktyce kilka opcji na małą skalę, a jak już znajdzie się tę optymalną, to… chyba nie muszę już nic dodawać.

Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!

Contra Trader, czyli kilka słów o tym, jak wygląda kontr-karuzela VAT

W polskim Internecie można znaleźć wiele różnych schematów karuzel podatkowych (czy też VAT-owskich, jak kto woli), ale są to na ogół najprostsze warianty oparte na jednym łańcuchu i klasycznych jego elementach, czyli „znikających podatnikach”, brokerach itd. Niestety, w polskiej sieci rzadko można się natknąć na publikacje opisujące opcje nieco bardziej zaawansowane, do których należy chociażby zastosowanie tzw. kontr-karuzeli, zwanej również karuzelą przeciwstawną. Jest to model, który w hierarchii VAT-owskiej stoi poziom wyżej, niż zwykła, jednołańcuchowa karuzela. Oczywiście, w użyciu są także konstrukcje o wiele bardziej zaawansowane, gdzie w zasadzie nie ma potrzeby występowania o zwroty VAT-u (co zawsze jest najbardziej ryzykowne dla przestępców).

 

Kto tworzy podobne schematy?

Przede wszystkim należałoby zacząć od tego, że skomplikowane wehikuły podatkowe są charakterystyczne dla grup przestępczych o wysokim stopniu zorganizowania (często stosowały je międzynarodowe gangi) – to raczej nie jest poziom swojskich „chłopaków w dresach”, którzy w prymitywny sposób uszczuplali VAT np. na złomie. Przykładem takiego właśnie wehikułu jest mutacja karuzeli znana pod nazwą Contra Trader, podatnik kontra lub też kontr-karuzela. Od razu chciałbym uprzedzić, że nie jest to nowy „patent”, gdyż na Zachodzie Europy funkcjonuje już od ponad 10 lat, ale w Polsce pojawił się jednak z pewnym opóźnieniem (jak to bywa w przypadku wielu oszustw).

 

Contra Trader VAT – jak to działa

Tak więc w schemacie Contra Trader / podatnik kontra mamy co najmniej 2 równoległe karuzele podatkowe (często jest ich więcej), które są ze sobą połączone za pośrednictwem elementu (lub elementów) w postaci przedsiębiorstw pełniących funkcję tzw. brokerów. Karuzele te „kręcą się” pomiędzy kilkoma krajami UE oraz często także krajami spoza UE. Ciekawe jest także to, że w wielu przypadkach każda z takich karuzel „obraca” nieco innym rodzajem towaru – sens takiego postępowania wyjaśnię poniżej.

 

Przykładowy schemat z karuzelą kontra

Na potrzeby wpisu przedstawię prosty schemat oparty o dwa łańcuchy, w którym występować będą zarówno spółki polskie, jak i zagraniczne. W rzeczywistości, jak już wspomniałem, takich łańcuchów może być kilka, podobnie jak w każdym z nich może występować np. kilka firm pełniących role buforów (w tej uproszczonej wersji występuje tylko jeden bufor). Nasz przykładowy „wehikuł do wyłudzania VAT-u” wygląda więc tak:

 

1. Łańcuch 1 – podstawowy

– Dostawca X ze Słowacji

– polska firma pełniąca rolę tzw. Znikającego podatnika

– polska firma pełniąca rolę tzw. Bufora

– polska firma Broker 1 (element łączący łańcuchy 1 i 2)

– Kupiec Y z Czech

 

2. Łańcuch 2 – kontra

– Dostawca V z Litwy

– polska firma Broker 1 (element łączący łańcuchy 1 i 2)

– polska firma Broker 2

– Kupiec Z z Niemiec

 

Przepływy w poszczególnych łańcuchach

 

1. Łańcuch 1:

 – Dostawca X ze Słowacji sprzedaje smartfony iPhone na zerowej stawce VAT-u Znikającemu podatnikowi w Polsce.

– Znikający podatnik sprzedaje dalej zakupiony towar z niewielką stratą w stosunku do ceny kupna (np. -5%), wykazując na wystawionej fakturze VAT należny, ale w rzeczywistości nie odprowadza go do skarbówki. W tym momencie tworzy się więc „dziura” w postaci nieodprowadzonego podatku. Kupującym jest polska firma pełniąca rolę tzw. Bufora.

– Bufor sprzedaje następnie towar z niewielkim zyskiem Brokerowi 1 (także polska firma), doliczając VAT na fakturze. Ponieważ Bufor sprzedał Brokerowi 1 nieco drożej, niż zakupił od Znikającego podatnika, to wpłaca różnicę między VAT-em należnym a naliczonym do skarbówki (zwykle są to stosunkowo niewielkie kwoty).

– Broker 1 sprzedaje następnie smartfony Kupcowi Y z Czech z niewielkim zyskiem na zerowej stawce VAT za cenę równą tej, za którą towar sprowadził do kraju Znikający podatnik = Brokerowi 1 generuje się VAT do zwrotu (kupił z VAT-em od Bufora, a dostarczył do Czech na zasadach WDT i zerowej stawce VAT).

 

Przykładowe przepływy finansowe – stawka VAT 23%

Dostawca X ze Słowacji

faktura na 1 milion PLN, VAT: 0 PLN (stawka 0%)

Znikający podatnik w Polsce

faktura na 900 tys. PLN netto, VAT: 207 tys. PLN (niezapłacony do skarbówki)

Bufor w Polsce

faktura na 950 tys. PLN netto, VAT: 218,5 tys. PLN (wpłaca do skarbówki różnicę między naliczonym a należnym: 11,5 tys. PLN)

Broker 1 w Polsce

faktura na 1 milion PLN, VAT: 0 PLN (stawka 0%) = uprawnienie do zwrotu 218,5 tys. PLN tytułem VAT naliczonego dzięki transakcji z Buforem

Kupiec Y z Czech

 

2. Łańcuch 2:

 – Broker 1 kupuje żarówki ksenonowe od Dostawcy V z Litwy na zerowej stawce VAT.

– W kolejnym kroku Broker 1 sprzedaje ten towar Brokerowi 2 za nieco niższą kwotę, niż zakupił go od Dostawcy V.

– Broker 2 dokonuje WDT żarówek ksenonowych do Kupca Z z Niemiec, sprzedając mu towar na zerowej stawce VAT.

 

Przykładowe przepływy finansowe – stawka VAT 23%

Dostawca V z Litwy

faktura na 1 milion PLN, VAT: 0 PLN (stawka 0%)

Broker 1 w Polsce

faktura na 960 tys. PLN netto, VAT: 220 tys. PLN (do zapłaty do skarbówki)

Broker 2 w Polsce

faktura na 1 milion PLN, VAT: 0 PLN (stawka 0%)

Kupiec Z z Niemiec

 

Co dzieje się dalej?

W opisanej sytuacji Broker 2 występuje do skarbówki o zwrot VAT-u, który przysługuje mu w związku zakupem towaru z VAT-em od Brokera 1 i późniejszą sprzedażą towaru Kupcowi Z z Niemiec (WDT). Broker 1 z kolei wpłaca do skarbówki jakąś niewielką kwotę VAT-u, która wynika z „przerzucenia go” między łańcuchami – w Łańcuchu 1 ma bowiem VAT do zwrotu (kupno towaru od Bufora), ale w Łańcuchu 2 musiałby z kolei zapłacić VAT (transakcja z Brokerem 2). Różnica wynikająca z tych transakcji zostaje więc wpłacona do budżetu, zwykle jest to stosunkowo niewielka kwota.

 

Podsumowanie przepływów finansowych

VAT niezapłacony do skarbówki:

– 207 tys. PLN (Znikający podatnik)

VAT zapłacony do skarbówki:

– 11,5 tys. PLN (wpłaca Bufor)

– 1,5 tys. PLN (wpłaca Broker 1 z tytułu różnic w łańcuchach – 220 tys. PLN należnego z Łańcucha 2 minus 218,5 tys. PLN naliczonego z Łańcucha 1)

VAT zwrócony przez skarbówkę:

– 202 tys. PLN (tyle otrzymuje Broker 2, któremu Broker 1 naliczył na fakturze właśnie tyle VAT-u)

Rzecz jasna można tutaj podstawić różne liczby i zastosować różne warianty cenowe kupna – sprzedaży – jeśli kogoś to interesuje, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby podstawił sobie tutaj odpowiednie wartości i obliczył wyniki.

 

A co z podatkiem dochodowym…?

Jeśli ktoś w miarę uważnie przeanalizował podane liczby, to zauważy też zapewne, że poszczególne ceny transakcji kupna – sprzedaży są ustawione w taki sposób, aby zminimalizować kwotę ewentualnego podatku dochodowego, jaki musiałyby płacić Broker 1 (dochodowy z Łańcucha 1 oraz Łańcucha 2 mniej-więcej się równoważą). Nieco inną strategię można przyjąć dla firm pełniących rolę Bufora, gdzie dochodowy teoretycznie można zbić np. różnymi kombinacjami z fakturami, czy też wykorzystaniem zadłużonych spółek (prawo do odliczenia 50% straty z lat ubiegłych) – ale w rozsądny sposób rzecz jasna. Jeszcze inaczej ma się sprawa w przypadku Brokera 2, czyli spółki występującej o zwrot VAT-u – tutaj akurat dobrze by było, aby była ona jak żona Cezara, czyli poza wszelkim podejrzeniem = uczciwie płacimy CIT. Oczywiście, nie zawsze rozliczenia w tych łańcuch tak właśnie wyglądają, ale dziś analizujemy najprostszy w sumie schemat. Niektórzy także nie przejmują się wcale czymś tak banalnym, jak podatek dochodowy i wcale go nie rozliczają – to już zależy od konkretnej karuzeli.

 

Powyższy schemat na infografice

 

 

Schemat Contra Trader a zwrot VAT-u

Dochodzimy do kluczowego momentu, czyli do odpowiedzi na pytanie: po co w ogóle budować skomplikowane struktury z podatnikami kontra, bawić się w obracanie kilkoma rodzajami towaru itd., skoro można przecież zastosować najprostszy rodzaj karuzeli „jednołańcuchowej”…? Rozwiązanie tej zagadki leży w postępowaniu organów skarbowych (nie tylko polskich zresztą, gdyż temat jest znany w całej UE). Zacznijmy od tego, że już po wykryciu karuzeli VAT-owskiej głównym celem organów skarbowych jest zrekompensowanie VAT-u, który nie została zapłacony na początku łańcucha przez znikającego podatnika. W tym celu skarbówka blokuje niejednokrotnie zwroty VAT-u lub odmawia prawa do zastosowania zerowej stawki podmiotom, które znajdują się w tym łańcuchu. Nieco inaczej przedstawia się sytuacja, gdy o zwrot podatku występuje firma pełniąca funkcję Brokera 2 z naszego przykładu. Tutaj istniał pewnego rodzaju spór prawny co do tego, czy można odmówić zwrotu VAT-u firmie, która nie jest bezpośrednio zaangażowana w łańcuch ze Znikającym podatnikiem (a naszym przykładzie właśnie Broker 2 nie jest zaangażowany, jego łańcuch jest „czysty”). Jeśli dodatkowo obrót w obydwu łańcuchach dotyczył innych towarów (w naszym przykładzie iPhone z Łańcucha 1 vs żarówki ksenonowe z Łańcucha 2), to odmowa zwrotu stawała się tym mniej prawdopodobna.

Cała rzecz sprowadzała się więc do tego, aby „przesunąć” zwrot VAT-u z łańcucha, w którym jeden z podatników „znika”, do łańcucha, w którym Znikającego podatnika już nie ma. Dodatkowo jeszcze przestępcy dążyli do tego, aby zwrot następował z tytułu obrotu towarem innego rodzaju, niż ten z „trefnego” łańcucha ze Znikającym podatnikiem.

Oczywiście należało przy tym jeszcze spełnić kilka warunków, ale jeśli zarówno Broker 1 jak i Broker 2 udowodnili, że:

– zachowali tzw. należytą staranność w sprawdzaniu kontrahentów,

– rzetelnie rozliczali się ze skarbówką na każdym etapie obrotu (Broker 1 odprowadził VAT należny, Broker 2 zapłacił dochodowy),

– towar z Łańcucha 1 nie był zaangażowany w obrocie z Łańcucha 2,

– obrót towarem był rzeczywisty, a nie fikcyjny (czyli papiery typu CMR w porządku) …

… to skarbówka była niejednokrotnie „zaszachowana” w kwestii odmowy zwrotu VAT-u Brokerowi 2, który przecież nie uczestniczył w trefnym Łańcuchu 1, więc teoretycznie powinien być traktowany jako uczciwy podatnik. Rzecz jasna sytuacja się zmieniała, jeśli zarówno Brokerowi 1 jak i Brokerowi 2 można było udowodnić przestępcze działanie, ale to już nie zawsze było łatwe.

Mała uwaga: w tym schemacie przedstawiłem wersję skróconą łańcucha ze Znikającym podatnikiem, tj. pomiędzy nim a Brokerem 1 występuje tylko jeden Bufor. W rzeczywistości takich Buforów powinno być zdecydowanie więcej, czyli co najmniej 3 lub 4, gdyż wtedy trudniej jest skarbówce zakwestionować, że Broker 1 nie dochował tzw. należytej staranności, no bo przecież ciężko od niego oczekiwać sprawdzania czwartego czy piątego kontrahenta jego kontrahenta itd.

 

Podsumowanie

W tym krótkim opracowaniu przedstawiłem tylko najprostszy, wręcz prymitywny, schemat typu VAT Contra Trader – w rzeczywistości podobne wehikuły podatkowe mają różne kształty i potrafią angażować kilkadziesiąt różnych spółek w kilku łańcuchach, a także obejmują swoim zasięgiem kilka różnych krajów. W dobrze pomyślanych konstrukcjach zwrot zresztą nie jest potrzeby (o czym wspomniałem na początku) – szerzej na ten temat będzie można przeczytać w zapowiadanej przeze mnie książce dotyczącej wyłudzania VAT-u w Polsce oraz UE. Zapewniam też, że postaram się o to, aby pojawiły się w niej schematy, jakich jeszcze do tej pory nikt w naszym kraju nie publikował. No a na sam koniec tego wpisu dodam jeszcze, że jeśli ktoś szuka osób odpowiedzialnych za stan umożliwiający przeprowadzanie podobnych akcji, to niech sprawdzi, kto wprowadził w życie zerową stawkę VAT-u na granicy przy transakcjach wewnątrzwspólnotowych. Oczywiście nie mam tutaj na myśli naszego krajowego podwórka, a poziom ogólnoeuropejski, bo to właśnie tam zapadły decyzje umożliwiające wyłudzenia podatku od wartości dodanej.

Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!