STIR – jest ten sukces, czy go nie ma…?

Ostatnio w mediach widać dość mocne podniecenie STIR-em (System Teleinformatyczny Izby Rozliczeniowej) – ma to być „bat na VAT-owców”, „potężna broń, jakiej skarbówka jeszcze nie miała” itp. Tymczasem, jeśli spojrzeć na twarde rezultaty, to przychodzi na myśl znane powiedzenie: no tak średnio, bym powiedział… ????

Zacznijmy od kilku liczb: ostatnio wypłynęły dane, jak to KAS dzięki STIR-owi przez niespełna pół roku zajął aż (?) 192 rachunki bankowe należące do „39 podejrzanych podmiotów”. Dużo to / niedużo…? Raczej mało – szczególnie, jeśli spojrzymy na kwotę zablokowanych środków: 24,8 miliona PLN. Co ciekawe, blokady te miały związek z „podejrzeniem uszczupleń podatkowych na ponad 344 mln PLN”. Widać więc jak na dłoni, że nie zajęto nawet 10% z kwoty podejrzewanych uszczupleń. Idźmy dalej: według oficjalnych danych luka VAT w Polsce w 2018 roku wynosiła ok. 25 miliardów PLN (niektórzy twierdzą, że dane te są zaniżone, ale zostawmy ten wątek). Z tej kwoty, według danych CASE, 1/5 stanowiły wyłudzenia podatku, więc przyjmijmy, że stanowi to ten % przestępczej działalności, w którą miał celować STIR.

Szybkie zestawienie: ⬇️
– szacowana kwota wyłudzeń VAT za 2018 rok: około 5 miliardów PLN
– szacowana kwota zablokowana dzięki STIR w ciągu 1 roku (dotychczasowy wynik z tego roku pomnożony x 2): około 50 milionów PLN

No i wychodzi na to, że na chwilę obecną STIR pomaga blokować zaledwie 1% pieniędzy pochodzących z przestępstw związanych z wyłudzeniami VAT! Oczywiście założyłem tutaj, że luka VAT w 2019 pozostanie na podobnym poziomie, co ta z 2018, a STIR nie zwiększy radykalnie swojej skuteczności. No, ale nawet gdyby zwiększył ją o 100%, to i tak wynik byłby marny, nie ma się co oszukiwać. 

 

Jak wyciągnąć więcej ze STIR-a

Nie znam w 100% kryteriów, na jakich opiera się STIR – w sumie stanowią one tajemnicę chronioną prawnie, więc i tak nie mógłbym ich tutaj szczegółowo opisać. Jednak widziałem pewne projekty, które powstały jeszcze przed jego „odpaleniem” (miałby na nich działać GIIF) i których założenia najprawdopodobniej nie zostały w STIR zastosowane. Nie zostały, bo gdyby były, to skuteczność tego systemu mogłaby być o wiele, wiele wyższa. Kluczem jest tutaj bowiem szybkie wyłapywanie znikających podatników w ciągu 2 – 3 tygodni od momentu rozpoczęcia przez nich działalności, a następnie blokowanie ich środków. A oto kilka z przykładowych rozwiązań, które mogłyby w tym pomóc:

1. System wyłapywania anomalii powinien mieć ustawione automatyczne (!) alerty oparte o dobrze skonfigurowane filtry.

2. Filtry powinny być proste:
– jeśli podmiot ma wypływ środków za granicę, który wynosi kilkukrotnie więcej, niż jego kapitał założycielski, to idzie automatyczny alert (im szybciej, tym lepiej), 
– jeśli nowo założony podmiot notuje skokowy wzrost obrotów na rachunku (np. od 100 tys. Euro miesięcznie wzwyż), to monitorujemy, czy te pieniądze w krótkim czasie wypływają w zdecydowanej większości za granicę – jeśli tak, to idzie automatyczny alert.

Same alerty oczywiście nie załatwiłyby sprawy, więc co dalej…? Dalej potrzebna byłaby dobrze zaplanowana akcja KAS, do której trafiałyby informacje. Po otrzymaniu zawiadomienia wywiad skarbowy odwiedzałby prezesa spółki i zadawałby mu proste pytanie: czy ma Pan dostęp do konta swojej firmy? Jeśli nie, to prezesowi należałoby wytłumaczyć konsekwencje karne (wielu, jeśli nie większość, słupów nie ma o tym pojęcia!), a następnie namówić go do współpracy. I tutaj przede wszystkim taki prezes powinien iść do banku, odzyskać dostęp do konta swojej spółki, a następnie z pomocą wywiadu skarbowego skorygować deklarację VAT. Oczywiście środki pieniężne na rachunku (te, które są i które w międzyczasie spłyną) powinny być zabezpieczone na poczet ewentualnych zobowiązań. Ok, a co w przypadku, gdy z prezesem nie można się skontaktować, gdyż np. jest to obywatel innego kraju…? Oczywiście blokować konto i czekać na rozwój sytuacji. Rzecz jasna to tylko niektóre założenia, na których można by oprzeć system wyłapywania VAT-owców – szerzej na ten temat będę pisał w książce. 

 

Jednym z najważniejszych zadań STIR-a jest trafne typowanie podmiotów do kontroli. Źródło: odpowiedź na interpelację dotyczącą liczby kontroli związanych z nieprawidłowościami w VAT. 

 

Chcemy złapać króliczka, czy może tylko gonić go…?

Zastosowanie rozwiązań opisanych powyżej mogłoby wyeliminować bardzo dużą część problemów z VAT-em w dowolnej branży. Przestępczość międzynarodowa raczej nie wytrzymałaby takiego tempa eliminowania słupów, więc po prostu przeniosłaby się do innych krajów. Nasi rodzimi VAT-owcy, nie mając wiedzy na temat tego, jak funkcjonuje system, zapewne też by się przestraszyli (a przynajmniej znaczna część z nich).

Skoro to teoretycznie takie proste, to czemu nie wprowadzono tego w życie – może koszty byłyby zbyt duże…? Otóż nie – zgodnie z opiniami ekspertów od IT, założenie odpowiednich filtrów to kwestia ok. 1 tygodnia i nie ma tam nic skomplikowanego. Podobnie wygląda sprawa z zaangażowaniem inspektorów KAS – wystarczyłoby ich przesunąć od zadań typu „złapmy gościa, co nie wystawił paragonu na żarówkę za 12,50”.

Dlaczego więc nie…? Powody, jak to zwykle w życiu bywa, są zapewne złożone.

Przede wszystkim należy zacząć od tego, że większość ludzi jest niechętna zmianom – w tym również urzędnicy. Jeśli więc przychodzi ktoś, kto prezentuje rewolucyjne rozwiązanie, to napotyka na tzw. opór materii, która woli, aby wszystko pozostało po staremu. Opór ten jest tym większy, jeśli w międzyczasie już rozpoczęto pracę nad konkurencyjnymi rozwiązaniami i trzeba by „zawracać” na nowo całą machinę, ktoś tam może nie mógłby pochwalić się sukcesem, dochodzą motywacje ambicjonalne itp. Wbrew pozorom jest to dość istotna kwestia – przy okazji odrzucenia koncepcji pewnego mechanizmu uszczelniania VAT padły bowiem takie oto słowa: jedyna szansa na to, aby z Pana systemu cokolwiek pozostało, polega na tym, że jakiś urzędnik Ministerstwa Finansów przejmie jego elementy i zgłosi jako własne pomysły. No cóż…

Kolejna sprawa to lobby beneficjentów obecnego systemu. I, jakkolwiek „spiskowo” by to nie zabrzmiało, to można do nich zaliczyć kancelarie prawne obsługujące VAT-owców, banki obracające potężnymi pieniędzmi z karuzel oraz duże firmy doradcze produkujące za grubą kasę przeróżne raporty i opracowania mówiące o tym, jak to walczyć z lukami VAT. W mętnej wodzie pływają rekiny, takie stare powiedzenie… Co do wspomnianych raportów natomiast, to taka ciekawostka: podobno w opinii wielu ekspertów mających do czynienia z politykami, żaden z tych ostatnich nie czyta opracowań o objętości większej niż 1 kartka A4.

No i wreszcie najbardziej „spiskowa” teoria, czy też raczej kolejny powód, dla którego nie wprowadza się chociażby automatycznych alertów: otóż pieniądze piorą nie tylko VAT-owcy, ale również służby, biznesmeni związani z wpływowymi politykami, nawet księża… I to nie jest tylko polska specyfika – tak dzieje się w większości krajów na świecie. 100% skuteczny system wyłapujący anomalie jest takim ludziom wybitnie nie na rękę, więc jeśli tylko mogą, to go zablokują (i ja im się wcale nie dziwię).

 

Krótkie podsumowanie

Wygląda więc na to, że doprowadzenie STIR-a do naprawdę wysokiego poziomu skuteczności to nie jest wcale taka prosta sprawa i trzeba tutaj pokonać wiele przeszkód – głównie natury ludzkiej. Czy to się uda? Nie wiem. Wiem natomiast, że nawet najlepszy system nie zadziała na pełnej mocy swoich możliwości, jeśli będzie po prostu źle zarządzany. ????

Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!

Wewnątrzwspólnotowe nabycie towaru (WNT) a uszczuplanie VAT

Po niedawnym wpisie dotyczącym wprowadzenia obowiązkowego split paymentu w branży elektronicznej otrzymałem kilka pytań dotyczących funkcjonowania schematu, w którym „gubi się” VAT. A skoro tak, to wrzucam dziś opis mechanizmu, na jakim operowali VAT-owcy z branży elektronicznej przed 2015 rokiem. Zaznaczam, że jest to model uproszczony w wersji demo – na bardziej skomplikowane wersje „z objaśnieniami” nadejdzie czas ????

 

Przykładowy schemat uszczupleń VAT-u

Firma Black z Niemiec, kontrolowana przez grupę przestępczą (VAT-owcy) zakłada spółkę-słup White w Polsce. Jest to bardzo prosta operacja: przestępcy kontaktują się z jakąś polską kancelarią i kupują już zarejestrowaną spółkę z o.o. (jest ich na sprzedaż sporo, więc to nie problem). Następnie do Polski przylatuje słup, aby załatwić wszelkie formalności i założyć konto w banku – słupem może być obcokrajowiec, ale bywa niejednokrotnie, że jest to np. Polka od niedawna związana z cudzoziemcem, która nie ma pojęcia o co naprawdę chodzi i myśli, że będzie pomagała ukochanemu rozkręcać legalny biznes w naszym kraju. Oczywiście już po całej operacji słup wyjeżdża za granicę, a kody dostępowe do konta spółki wędrują do organizatorów procederu.

 

Przepływy towaru w karuzeli

Towar (załóżmy, że były to smartfony) jest następnie wysyłany do magazynu logistycznego w Polsce. Z Niemiec są wysyłane oferty do polskich firm – przestępcy kupują w tym celu bazy danych lub korzystają z już posiadanych. Oficjalnym oferentem jest polska spółka-słup White, która na ogół sprzedaje towar w cenie do 10% netto niższej od cen rynkowych. Taka oferta jest bardzo atrakcyjna – szczególnie w branżach, które operują na kilkuprocentowej marży – więc klienci chętni na zakup szybko się znajdują. W naszym przykładzie będzie to spółka Grey, która pełni rolę bufora (czasem świadomego, a czasem nie). Dochodzi więc do transakcji: towar jest wysyłany za płatnością w momencie odbioru, a dla „stałych klientów” z płatnością terminową na 1-3 dni. Zawsze wysyłka towaru, zawsze płatność przelewem.

 

Kluczowy moment nr 1: tutaj znika VAT

Firma Grey, która zakupiła towar od słupa White, płaci na jego konto kwotę brutto z VAT-em. Oczywiście żadne pieniądze nie wpływają przy tej okazji do skarbówki – cały VAT zapłacony przez bufora Grey zgarniany jest przez przestępców i transferowany poza granicę Polski. A co na to KAS…? Jeszcze w erze powszechnych kwartalnych deklaracji VAT taka spółka-słup mogła sobie spokojnie funkcjonować przez +- 5 miesięcy, zanim urząd skarbowy się zorientował, że coś jest nie tak. Dziś, w dobie JPK_VAT, jest to nieco trudniejsze, ale wciąż możliwe – zwłaszcza, że wystarczy kupić (lub prowadzić) spółkę działającą dłużej niż 1 rok, aby rozliczać się z VAT-u kwartalnie (występuje tam jednak ograniczenie w postaci limitu obrotów w wysokości 1,2 miliona Euro rocznie).

 

Bufor sprzedaje towar brokerowi

Kolejny etap to sprzedaż towaru przez spółkę Grey do dużej firmy – nazwijmy ją Brown (może to być spółka giełdowa, sieć marketów wielkopowierzchniowych itp.). Spółka Brown nabywa smartfony płacąc kwotę brutto spółce Grey, po czym sprzedaje je za granicę w ramach WDT. Ok, a dlaczego Brown w ogóle kupuje ten towar…? Cóż, czasami odbywa się to na zasadzie najzwyklejszej transakcji handlowej, a czasami występują tam dodatkowe okoliczności – szerzej będę to opisywał w książce wraz z innymi schematami.

 

Kluczowy moment nr 2: tutaj spółka Brown dokonująca WDT odlicza sobie VAT

Jak pamiętamy, spółka-słup White przywłaszczyła sobie VAT wpłacony przez spółkę Grey i już w tamtym momencie budżet nie odnotował wpływu. W przypadku dalszego eksportu poza granicę Polski spółka Brown ma jednak prawo odliczyć sobie VAT w związku z zakupem towaru od spółki Grey – i tutaj budżet państwa naprawdę traci, bo przecież tego VAT-u nigdy na jego konto nie wpłacono! I były to straty w ogromnej skali… Co ważne, w tym schemacie nie było mowy o zwrotach, które oznaczały na ogół problemy ze skarbówką (kontrole itp.) – bardzo pilnowano więc tego, aby bilans VAT oscylował w okolicach zera. Taka sytuacja pozwalała nie rzucać się w oczy aparatowi skarbowemu skupiającego się w dużej mierze na klasycznych „odwracaczach uwagi”, czyli pomniejszych przestępcach, którym wydawało się, że wystarczy przedstawić fałszywe faktury i na ich podstawie wyłudzić zwrot podatku (co nie było wcale łatwe i zwykle wymagało posiadania odpowiednich układów w skarbówce).

 

 

Praktyczne funkcjonowanie schematu uszczupleń VAT

Weźmy pewną firmę TOP, która kilka lat temu dokonywała importu lub WNT na kwotę 3 miliardów PLN i sprzedawała towar w Polsce (klasyczny dystrybutor jakiegoś produktu na Polskę). Firma ta była zobowiązana do płacenia VAT-u w wysokości ponad 300 milionów PLN rocznie – i podatek ten grzecznie płaciła. Dlaczego 300 milionów, a nie 23% od 3 miliardów…? Ponieważ część towaru szła już wtedy za granicę = odliczenie. W miarę rozwoju nowego systemu wyłudzeń TOP zaczęła jednak kupować coraz więcej smartfonów w kraju i sprzedawać je na przedpłaty podmiotom zagranicznym. Generowała w ten sposób popyt obsługiwany przez firmy – słupy w Polsce. Finał tej operacji był docelowo taki, że po osiągnięciu limitu zakupów krajowych w relacji do wielkości sprzedaży krajowej, TOP miała obrót 6 miliardów PLN rocznie i deklarację VAT na poziomie 0 (słownie: zero) PLN. No i w konsekwencji przestawała płacić te 300 milionów PLN VAT-u od sprzedaży krajowej importowanego towaru, które przed wejściem w taki schemat przelewała na konto skarbówki – umożliwiało to odliczenie VAT-u zapłaconego za zakupy smartfonów w kraju, a do tego nie trzeba było szukać użytkowników końcowych na naszym rynku. Ok, a smartfony…? Jeździły sobie po Europie służąc za koło zamachowe – niejednokrotnie bywało, że taki smartfon mógł odwiedzić Polskę nawet 8 razy, choć w tej konkretnej firmie TOP pojawiał się tylko raz.

 

Jaka była skala przestępczości VAT-owskiej opartej o takie schematy?

Nie chciałbym tutaj spekulować, ale bardzo wiele wskazuje na to, że to w tego typu transakcjach można upatrywać jedną z głównych przyczyn tak dużej luki VAT w Polsce (przynajmniej jeśli chodzi o ostatnie kilka lat). Nie tyle nieuprawnione zwroty, a właśnie uszczuplenia VAT-u w różnych wariantach – ciekawych konfiguracji było bowiem więcej. W każdym razie system ten był (czy też raczej jest) prosty i skuteczny, a w praktyce także zapewniający bezkarność głównym beneficjentom. Schemat układano bowiem tak, że prezesa-słupa bardzo często nie było w ogóle w Polsce, do dużych firm eksportujących towar za granicę skarbówka nie bardzo mogła się dobrać, więc kto dostawał po d*pie…? Spółka Grey z naszego przykładu, czyli ta, która dokonała zakupu od znikającego podatnika wprowadzającego towar na polski rynek. I taką spółkę można było w wielu przypadkach naliczyć pod pozorem „niedochowania należytej staranności”, niejednokrotnie doprowadzając ją na skraj bankructwa. Rzecz jasna bywało i tak, że Grey też był słupem kontrolowanym przez VAT-owców i nie było czego konfiskować, ale to są już tematy na dłuższą opowieść, która oczywiście znajdzie się w mojej książce. ????

Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!

Obowiązkowy split payment na elektronikę od września 2019 – co to może oznaczać?

A więc stało się – rząd kasuje odwrócony VAT na telefony i zamiast tego wprowadza obowiązkowy split payment. Co ta zmiana może oznaczać…? Bardzo wiele. ⬇️

Zacznijmy od interesujących faktów:
Do dnia 1 lipca 2015 roku (wtedy to rząd PO wprowadził odwrócony VAT na elektronikę) Polska była czołowym eksporterem telefonów na zasadach WDT – sprzedawano ich w ten sposób nawet 1 milion sztuk miesięcznie, ogromna część pochodziła z karuzel. Blisko 100% tych transakcji karuzelowych było w Euro i przyniosły one miliardowe straty skarbowi państwa. Schemat był w gruncie rzeczy bardzo prosty i już kiedyś go opisywałem (cały wpis tutaj), a teraz wklejam fragment:

Otóż wbrew temu, co można było często przeczytać i usłyszeć w mediach, wysokiej klasy VAT-owcy wcale nie występowali i nie występują o zwroty podatku na podstawie fikcyjnych faktur, może poza nielicznymi wyjątkami! Oni obracali (i obracają) towarem sprzedając go taniej od uczciwie działającej konkurencji, a zysk stanowi nieodprowadzony podatek VAT pomniejszony o koszty takiej działalności. “Lewy” towar był przepuszczany przez wielkie spółki giełdowe, sieci wielkopowierzchniowe, a nawet spółki skarbu państwa (oczywiście zwykle bez świadomości zarządów czy osób odpowiedzialnych za dokonywanie zakupów). Podmioty te kompensowały VAT, który powinny odprowadzić z realnie prowadzonej działalności z VAT-em odliczanym z faktur opartych na karuzelach VAT-owskich. Nikt nie występował o zwrot podatku, bo pilnowano, aby nie przekraczać limitu VAT-u do odliczenia, aby aparat skarbowy nie wszczynał kontroli.

 

No i teraz, po wprowadzeniu zmian, wracamy do punktu wyjścia – a może być nawet gorzej…

Kiedyś VAT-owcy obracali w karuzelach kilkunastoma milionami telefonów rocznie – przykładowo raport Związku Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego (ZIPSEE) mówi, że tylko w 2013 roku na samych tylko telefonach komórkowych budżet państwa stracił netto blisko 2 miliardy PLN, które zostały w rękach oszustów. A teraz, po wejściu w życie zmian…? Cóż, przy dzisiejszym potencjale może to być nawet kilkadziesiąt milionów sztuk = straty będą jeszcze większe. Raz, że przestępcy mają więcej pieniędzy na inwestycje, dwa dysponują praktycznym doświadczeniem zdobytym w naszym kraju, a trzy sam rynek nieco się rozrósł dając jeszcze większe możliwości. Kiedyś ten sam telefon mógł być eksportowany  z Polski 8 – 10 razy, a teraz… Teraz może to być i 20 razy. Jak to…? A tak to, że jeśli split payment nie obejmie transakcji w Euro (a do tej pory nie obejmował), to pozostanie całkowicie neutralny dla karuzel, które dzięki niemu będą mogły znów się kręcić. Tutaj jest klucz, choć nikt specjalnie o tym nie pisze.

Banki też zyskają na dodatkowych rachunkach na potrzeby VAT, a co ciekawsze rządzący tłumaczą, że obsługa split payment w walutach obcych generowałaby zbyt dużo problemów dla bankowców. Ok, możliwe, że problemy by były, ale za to pozostaje luka, przez którą będzie mógł wypływać VAT = straci budżet państwa. Istnieje bowiem poważne zagrożenie, że międzynarodowe grupy powrócą do Polski i będą znów kręcić interesy w olbrzymiej skali, ale dodatkowo jeszcze nasi rodzimi VAT-owcy, wyposażeni w odpowiednie fundusze i wiedzę, będą mogli pokazać co potrafią! Jestem bardzo, ale to bardzo ciekaw, jak to będzie wyglądać – i okaże się to wkrótce po wprowadzeniu zmian w życie. A, byłbym zapomniał – oczywiście stracą też normalni przedsiębiorcy, dla których split payment będzie kolejnym utrudnieniem. 

 

 

Jak wygląda sytuacja ze split payment w innych krajach Unii Europejskiej?

Zauważmy też, że jakoś tak dziwnym trafem ani w Niemczech ani w UK (kraje, które miały ogromne problemy z „elektronicznymi” VAT-owcami) nie ma split payment na elektronikę – tylko odwrócony VAT, bo według tamtejszych analityków to był najlepszy bat na międzynarodowe grupy przestępcze. W ogóle jakoś tak też nikt poza Polską nie stosuje split payment na szerszą skalę – jedynie Włosi przy zamówieniach publicznych, Holendrzy przy niektórych rozliczeniach, Czesi (nieobowiązkowy) oraz oczywiście Rumunia. Tyle, że ta ostatnia w 2019 roku dostała „czerwoną kartkę” od Komisji Europejskiej i wygląda na to, że będzie musiała sobie poszukać innego rozwiązania ograniczającego nieprawidłowości podatkowe (a te były spore – do niedawna luka VAT w tym kraju wynosiła bowiem ok. 35%). 

Po co więc MF wprowadza u nas obowiązkowy split payment w elektronice…? Oficjalne stanowisko jest takie, że odwrócona płatność okazała się nieskuteczna, gdyż: 
„Telefony komórkowe są towarem dość łatwo zbywalnym, zatem nie ma problemu dla takiego podmiotu, żeby sprzedać je detalicznie np. za pośrednictwem platform internetowych, w szarej strefie, uzyskując dużą przewagę konkurencyjną nad podmiotami, które rozliczają VAT od takich dostaw.” 
No i czym my tutaj mówimy?! Ile telefonów można sprzedać bez faktury na Allegro i tym podobnych miejscach? Tysiąc, dwa tysiące, czy może kilkaset sztuk…? Ok, niechby nawet +- 20 tys. sztuk miesięcznie (suma dla wszystkich sprzedawców). To są jakieś śmieszne ilości w porównaniu ze skalą działania międzynarodowych grup VAT-owskich i mogą one generować jakiś nikły % luki VAT, nie więcej. 

 

Podsumowując

Split payment na elektronikę nieobejmujący transakcji w Euro może okazać się pięknym prezentem dla grup przestępczych. I jeśli ktoś myśli, że VAT-owców pomogą wyłapać takie narzędzia, jak np. JPK_VAT, to odpowiem tylko, że nie ma w nim ani waluty, w jakiej dokonywana jest sprzedaż (przelicza się na złotówki), ani terminu płatności – a warto wiedzieć, że znakiem rozpoznawczym „elektronicznych” VAT-owców były właśnie bardzo krótkie terminy płatności 1 – 3 dni i to min. po tym można ich było zidentyfikować. Na STIR niespecjalnie bym liczył, ale to temat na inny wpis. Na osobny wpis nadaje się też to, że firmy, które niegdyś kupowały telefony z karuzel za miliardy PLN, na ogół nie miały kontroli podatkowych (może poza jakimiś sporadycznymi), a za to miały w zarządach kolegów wysoko postawionych polityków. To tyle na dziś, a do tematu jeszcze wrócę (a przynajmniej mam taki zamiar, bo różnie to w życiu bywa). ????

Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!