Białe Kołnierzyki – geneza

Wiele razy, czy to w rozmowach na żywo, czy w internetowych konwersacjach, słyszałem takie pytanie: dlaczego zacząłeś się interesować akurat tematyką przestępczości gospodarczej, skąd to się w ogóle wzięło…? No i tak sobie pomyślałem, że w sumie może warto nieco uchylić rąbka tajemnicy, bo wiąże się z tym całkiem ciekawa historia z mojego życia. 

 

Polska – Francja

Tak więc mamy rok 2002, jako młody chłopak właśnie wychodzę z wojska. Naprawdę podobały mi się wtedy militarne klimaty i chciałem robić to profesjonalnie. Niestety, nasze Wojsko Polskie nie dawało w tamtych czasach wielkich szans na zarabianie normalnych pieniędzy, a poza tym jawiło mi się jako nudna instytucja pełna postkomunistycznych „trepów”, a nie rasowych żołnierzy z krwi i kości wykonujących swoją robotę z pasją. Na jaki pomysł wobec tego wpadłem? Oczywiście słynna Legia Cudzoziemska, a jak! Zgadałem się więc z moimi dwoma dobrymi kolegami, że pojedziemy razem do Francji i będziemy starali się o przyjęcie do tej elitarnej formacji (tzn. do Legii). Co prawda nie mieliśmy za bardzo kasy, ale jeden z kolegów zdecydował się sprzedać swojego Malucha, którego dostał w prezencie od ojca na 18-kę – uzyskane z tego tytułu 3000 złotych miało nam wystarczyć na podróż.

 

Kierunek: Francja

No i pojechaliśmy – najpierw do Paryża, gdzie odebrał nas znajomy kumpla i przekimał przez weekend. Pamiętam, że dla nas to był szok, bo Polska wtedy to była totalna bieda w porównaniu ze stolicą Francji, taki zupełnie inny świat. W każdym razie balowaliśmy ostro w piątek i w sobotę, żeby jeszcze poużywać życia, gdyż w poniedziałek mieliśmy zamiar zgłosić się do punktu werbunkowego. Nie doszło do tego, ponieważ w niedzielę któryś z nas wpadł na pomysł, że może lepiej będzie zgłosić się do punktu werbunkowego w Nicei – zwiedzimy sobie trochę francuskiego Lazurowego Wybrzeża, a zaciągniemy się najwyżej kilka dni później, bez różnicy w sumie. No więc wsiedliśmy w pociąg i jazda na południe. Chyba nie muszę zapewniać, że Côte d’Azur w porównaniu z naszym Sopotem czy Kołobrzegiem to znowu był inny świat – palmy, Murzyni grający na bębnach wieczorami na plaży, wielkie jachty, luksusowe auta, kobiety opalające się topless… 

Nie będę Was zanudzał szczegółami, jak to ustawiliśmy się z kumplami w Nicei, ale w każdym razie projekt wstąpienia do Legii Cudzoziemskiej upadł wtedy ostatecznie – doszedłem do wniosku, że chyba lepiej jest być gościem, który jedzie sobie Ferrari cabrio wzdłuż nadmorskiej promenady, niż żołnierzem zamkniętym w koszarach. No, ale do tego Ferrari była daleka droga i na razie trzeba było ostro zapier..alać w pracy fizycznej – rzecz jasna na czarno, bo wtedy ciężko było Polakom o legalną robotę (zwłaszcza, jak słabo znało się język i nie miało kwalifikacji). Tak się jednak złożyło, że załapaliśmy się w budowlance u pewnego Chorwata i mieliśmy za co żyć. Wiele anegdot związanych z tamtym okresem mógłbym tutaj dodać, ale przejdźmy do meritum.

 

Zdjęcie robione na promenadzie w Nicei wiosną 2002 roku (ja to ten w czarnej kurtce, koledzy obok) – jakość „kliszowa”, bo wtedy cyfrowe aparaty były dość drogie, a smartfonów nie było w ogóle. 

 

Pewne spotkanie w Monaco

Pewnego weekendu postanowiliśmy się wybrać na wycieczkę do Monaco, bo z Nicei było blisko i wygodnie można było dojechać pociągiem. No i tak sobie zwiedzamy miasto, rozmawiamy, aż tu nagle zaczepia nas na ulicy jakiś gość w średnim wieku, dość elegancko ubrany, który pyta, czy jesteśmy Polakami. Kumpel na to, że niby kim innym, skoro po polsku gadamy? W każdym razie od słowa do słowa wyszło, że ów gość musiał uciekać z Polski na skutek problemów z prawem, jakich narobił sobie działając w biznesie. Do tej pory mieszkał u znajomego, ale musiał się wczoraj (czy tam przedwczoraj) wynieść wprost na ulicę. Wzięliśmy go więc do siebie na chatę, gdzie akurat był wolny pokój i powiedzieliśmy, że jak chce, to może się przekimać parę dni (twierdził, że nie ma kasy na hotel), a my postaramy się załatwić mu robotę na budowie.

 

Moje pierwsze poważniejsze zetknięcie z tematyką przestępczości gospodarczej

Wieczorem, a była to zdaje się sobota, wzięliśmy kilka butelek whisky i poszliśmy z nim na plażę, w czterech (w Nicei nikt wtedy nie ścigał za picie alkoholu na plaży). No i facet po paru kieliszkach się rozgadał i zaczął opowiadać o swoim życiu, jak to różne biznesy prowadził w Polsce, następnie wyjął z plecaka zdjęcia, na których była niby jego willa i luksusowe auta (i faktycznie on sam też na nich był) itd. To wszystko wyglądało wiarygodnie i zrobiło na nas duże wrażenie. Potem zaczął opowiadać o różnych wałkach na giełdzie – nie powtórzę tego teraz, bo raz, że pamięć zawodzi, a dwa, że wtedy nie bardzo ogarniałem, o co tam chodzi. Za to jedna z opowieści, którą nieźle zapamiętałem, była taka: gość wziął jakąś dokumentację techniczną i zapakował ją w zapieczętowaną kopertę. Następnie przejechał z nią przez granicę PL – Niemcy, żeby zrobić sobie pieczątkę w paszporcie na cle. W kopercie był rzekomo patent na jakieś urządzenie, a koperty celnicy nie mieli niby prawa otworzyć (bo patent w środku). Dalej ów gość miał wrócić do Polski z jakąś fakturą i zażądać zwrotu VAT-u.

Tak to mniej-więcej miało wyglądać, chociaż oczywiście po kilkunastu latach mogło mi się coś pomieszać odnośnie tej jego historii, wybaczcie.  Wtedy jednak było to moje pierwsze w życiu zetknięcie z kimś, kto na żywo opowiadał o podobnych akcjach (a może nawet sam w nich uczestniczył). I to właśnie pod wpływem spotkania i rozmowy z tym biznesmenem-wygnańcem zainteresowałem się tematyką przestępczości gospodarczej tak w ogóle. Możliwości szybkiego – i rzekomo łatwego – zarobienia dużych pieniędzy wydały mi się wtedy fascynujące, szczególnie w zestawieniu z ciężką i niskopłatną robotą fizyczną. Jeśli chodzi natomiast o tego tajemniczego Polaka (nie pamiętam już jego imienia), to nasze drogi szybko się rozeszły. Jak do tego doszło? Otóż wspominał coś, że jak tylko odłoży trochę pieniędzy, to założy firmę we Francji i weźmie nas nawet do spółki, to razem dużo zarobimy. Niestety, kiedy w poniedziałek rano czekaliśmy na pociąg, który miał nas zawieźć do pracy, nasz nowy znajomy „odpadł” – nagle popadł w smutek i zaczął się żalić: „na co mi przyszło, ja na budowie…”. Zostawiliśmy go więc na tej stacji i powiedzieliśmy, że niech się jeszcze namyśli, czy chce iść do tej roboty, czy nie, a wieczorem pogadamy. Tyle, że wieczorem już nie przyszedł do nas do domu i ślad po nim się urwał.

 

Szybka kawa wypita w scenerii paryskiej ulicy – to jest to, co tygrysy lubią najbardziej (no, może niekoniecznie najbardziej, ale lubią). 

 

Co działo się dalej?

Jakiś czas później wróciłem do Polski, gdzie otworzyłem swoją pierwszą firmę, zacząłem czytać książki poświęcone tematyce gospodarczej, przeglądałem Internet w poszukiwaniu informacji dotyczących przestępczości „białych kołnierzyków”, poznawałem różnych ludzi i z nimi rozmawiałem (a czasem robiłem interesy), w międzyczasie też wyjeżdżałem do innych krajów… No i dalej się już potoczyło – punktem wyjścia było chyba jednak opisane spotkanie w Monaco i związane z nim rozmowy, taki „początek początków”. Ok, starczy już tego, bo i tak się mocno rozpisałem, choć długo bym jeszcze mógł opowiadać o tamtych latach. 

Aktualizacja

W lutym 2020 roku udzieliłem wywiadu dla kanału Przygody Przedsiębiorców – jeśli ktoś ma ochotę posłuchać nieco więcej na temat genezy powstania bloga, to zapraszam! ⬇️

 

Contra Trader, czyli kilka słów o tym, jak wygląda kontr-karuzela VAT

W polskim Internecie można znaleźć wiele różnych schematów karuzel podatkowych (czy też VAT-owskich, jak kto woli), ale są to na ogół najprostsze warianty oparte na jednym łańcuchu i klasycznych jego elementach, czyli „znikających podatnikach”, brokerach itd. Niestety, w polskiej sieci rzadko można się natknąć na publikacje opisujące opcje nieco bardziej zaawansowane, do których należy chociażby zastosowanie tzw. kontr-karuzeli, zwanej również karuzelą przeciwstawną. Jest to model, który w hierarchii VAT-owskiej stoi poziom wyżej, niż zwykła, jednołańcuchowa karuzela. Oczywiście, w użyciu są także konstrukcje o wiele bardziej zaawansowane, gdzie w zasadzie nie ma potrzeby występowania o zwroty VAT-u (co zawsze jest najbardziej ryzykowne dla przestępców).

 

Kto tworzy podobne schematy?

Przede wszystkim należałoby zacząć od tego, że skomplikowane wehikuły podatkowe są charakterystyczne dla grup przestępczych o wysokim stopniu zorganizowania (często stosowały je międzynarodowe gangi) – to raczej nie jest poziom swojskich „chłopaków w dresach”, którzy w prymitywny sposób uszczuplali VAT np. na złomie. Przykładem takiego właśnie wehikułu jest mutacja karuzeli znana pod nazwą Contra Trader, podatnik kontra lub też kontr-karuzela. Od razu chciałbym uprzedzić, że nie jest to nowy „patent”, gdyż na Zachodzie Europy funkcjonuje już od ponad 10 lat, ale w Polsce pojawił się jednak z pewnym opóźnieniem (jak to bywa w przypadku wielu oszustw).

 

Contra Trader VAT – jak to działa

Tak więc w schemacie Contra Trader / podatnik kontra mamy co najmniej 2 równoległe karuzele podatkowe (często jest ich więcej), które są ze sobą połączone za pośrednictwem elementu (lub elementów) w postaci przedsiębiorstw pełniących funkcję tzw. brokerów. Karuzele te „kręcą się” pomiędzy kilkoma krajami UE oraz często także krajami spoza UE. Ciekawe jest także to, że w wielu przypadkach każda z takich karuzel „obraca” nieco innym rodzajem towaru – sens takiego postępowania wyjaśnię poniżej.

 

Przykładowy schemat z karuzelą kontra

Na potrzeby wpisu przedstawię prosty schemat oparty o dwa łańcuchy, w którym występować będą zarówno spółki polskie, jak i zagraniczne. W rzeczywistości, jak już wspomniałem, takich łańcuchów może być kilka, podobnie jak w każdym z nich może występować np. kilka firm pełniących role buforów (w tej uproszczonej wersji występuje tylko jeden bufor). Nasz przykładowy „wehikuł do wyłudzania VAT-u” wygląda więc tak:

 

1. Łańcuch 1 – podstawowy

– Dostawca X ze Słowacji

– polska firma pełniąca rolę tzw. Znikającego podatnika

– polska firma pełniąca rolę tzw. Bufora

– polska firma Broker 1 (element łączący łańcuchy 1 i 2)

– Kupiec Y z Czech

 

2. Łańcuch 2 – kontra

– Dostawca V z Litwy

– polska firma Broker 1 (element łączący łańcuchy 1 i 2)

– polska firma Broker 2

– Kupiec Z z Niemiec

 

Przepływy w poszczególnych łańcuchach

 

1. Łańcuch 1:

 – Dostawca X ze Słowacji sprzedaje smartfony iPhone na zerowej stawce VAT-u Znikającemu podatnikowi w Polsce.

– Znikający podatnik sprzedaje dalej zakupiony towar z niewielką stratą w stosunku do ceny kupna (np. -5%), wykazując na wystawionej fakturze VAT należny, ale w rzeczywistości nie odprowadza go do skarbówki. W tym momencie tworzy się więc „dziura” w postaci nieodprowadzonego podatku. Kupującym jest polska firma pełniąca rolę tzw. Bufora.

– Bufor sprzedaje następnie towar z niewielkim zyskiem Brokerowi 1 (także polska firma), doliczając VAT na fakturze. Ponieważ Bufor sprzedał Brokerowi 1 nieco drożej, niż zakupił od Znikającego podatnika, to wpłaca różnicę między VAT-em należnym a naliczonym do skarbówki (zwykle są to stosunkowo niewielkie kwoty).

– Broker 1 sprzedaje następnie smartfony Kupcowi Y z Czech z niewielkim zyskiem na zerowej stawce VAT za cenę równą tej, za którą towar sprowadził do kraju Znikający podatnik = Brokerowi 1 generuje się VAT do zwrotu (kupił z VAT-em od Bufora, a dostarczył do Czech na zasadach WDT i zerowej stawce VAT).

 

Przykładowe przepływy finansowe – stawka VAT 23%

Dostawca X ze Słowacji

faktura na 1 milion PLN, VAT: 0 PLN (stawka 0%)

Znikający podatnik w Polsce

faktura na 900 tys. PLN netto, VAT: 207 tys. PLN (niezapłacony do skarbówki)

Bufor w Polsce

faktura na 950 tys. PLN netto, VAT: 218,5 tys. PLN (wpłaca do skarbówki różnicę między naliczonym a należnym: 11,5 tys. PLN)

Broker 1 w Polsce

faktura na 1 milion PLN, VAT: 0 PLN (stawka 0%) = uprawnienie do zwrotu 218,5 tys. PLN tytułem VAT naliczonego dzięki transakcji z Buforem

Kupiec Y z Czech

 

2. Łańcuch 2:

 – Broker 1 kupuje żarówki ksenonowe od Dostawcy V z Litwy na zerowej stawce VAT.

– W kolejnym kroku Broker 1 sprzedaje ten towar Brokerowi 2 za nieco niższą kwotę, niż zakupił go od Dostawcy V.

– Broker 2 dokonuje WDT żarówek ksenonowych do Kupca Z z Niemiec, sprzedając mu towar na zerowej stawce VAT.

 

Przykładowe przepływy finansowe – stawka VAT 23%

Dostawca V z Litwy

faktura na 1 milion PLN, VAT: 0 PLN (stawka 0%)

Broker 1 w Polsce

faktura na 960 tys. PLN netto, VAT: 220 tys. PLN (do zapłaty do skarbówki)

Broker 2 w Polsce

faktura na 1 milion PLN, VAT: 0 PLN (stawka 0%)

Kupiec Z z Niemiec

 

Co dzieje się dalej?

W opisanej sytuacji Broker 2 występuje do skarbówki o zwrot VAT-u, który przysługuje mu w związku zakupem towaru z VAT-em od Brokera 1 i późniejszą sprzedażą towaru Kupcowi Z z Niemiec (WDT). Broker 1 z kolei wpłaca do skarbówki jakąś niewielką kwotę VAT-u, która wynika z „przerzucenia go” między łańcuchami – w Łańcuchu 1 ma bowiem VAT do zwrotu (kupno towaru od Bufora), ale w Łańcuchu 2 musiałby z kolei zapłacić VAT (transakcja z Brokerem 2). Różnica wynikająca z tych transakcji zostaje więc wpłacona do budżetu, zwykle jest to stosunkowo niewielka kwota.

 

Podsumowanie przepływów finansowych

VAT niezapłacony do skarbówki:

– 207 tys. PLN (Znikający podatnik)

VAT zapłacony do skarbówki:

– 11,5 tys. PLN (wpłaca Bufor)

– 1,5 tys. PLN (wpłaca Broker 1 z tytułu różnic w łańcuchach – 220 tys. PLN należnego z Łańcucha 2 minus 218,5 tys. PLN naliczonego z Łańcucha 1)

VAT zwrócony przez skarbówkę:

– 202 tys. PLN (tyle otrzymuje Broker 2, któremu Broker 1 naliczył na fakturze właśnie tyle VAT-u)

Rzecz jasna można tutaj podstawić różne liczby i zastosować różne warianty cenowe kupna – sprzedaży – jeśli kogoś to interesuje, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby podstawił sobie tutaj odpowiednie wartości i obliczył wyniki.

 

A co z podatkiem dochodowym…?

Jeśli ktoś w miarę uważnie przeanalizował podane liczby, to zauważy też zapewne, że poszczególne ceny transakcji kupna – sprzedaży są ustawione w taki sposób, aby zminimalizować kwotę ewentualnego podatku dochodowego, jaki musiałyby płacić Broker 1 (dochodowy z Łańcucha 1 oraz Łańcucha 2 mniej-więcej się równoważą). Nieco inną strategię można przyjąć dla firm pełniących rolę Bufora, gdzie dochodowy teoretycznie można zbić np. różnymi kombinacjami z fakturami, czy też wykorzystaniem zadłużonych spółek (prawo do odliczenia 50% straty z lat ubiegłych) – ale w rozsądny sposób rzecz jasna. Jeszcze inaczej ma się sprawa w przypadku Brokera 2, czyli spółki występującej o zwrot VAT-u – tutaj akurat dobrze by było, aby była ona jak żona Cezara, czyli poza wszelkim podejrzeniem = uczciwie płacimy CIT. Oczywiście, nie zawsze rozliczenia w tych łańcuch tak właśnie wyglądają, ale dziś analizujemy najprostszy w sumie schemat. Niektórzy także nie przejmują się wcale czymś tak banalnym, jak podatek dochodowy i wcale go nie rozliczają – to już zależy od konkretnej karuzeli.

 

Powyższy schemat na infografice

 

 

Schemat Contra Trader a zwrot VAT-u

Dochodzimy do kluczowego momentu, czyli do odpowiedzi na pytanie: po co w ogóle budować skomplikowane struktury z podatnikami kontra, bawić się w obracanie kilkoma rodzajami towaru itd., skoro można przecież zastosować najprostszy rodzaj karuzeli „jednołańcuchowej”…? Rozwiązanie tej zagadki leży w postępowaniu organów skarbowych (nie tylko polskich zresztą, gdyż temat jest znany w całej UE). Zacznijmy od tego, że już po wykryciu karuzeli VAT-owskiej głównym celem organów skarbowych jest zrekompensowanie VAT-u, który nie została zapłacony na początku łańcucha przez znikającego podatnika. W tym celu skarbówka blokuje niejednokrotnie zwroty VAT-u lub odmawia prawa do zastosowania zerowej stawki podmiotom, które znajdują się w tym łańcuchu. Nieco inaczej przedstawia się sytuacja, gdy o zwrot podatku występuje firma pełniąca funkcję Brokera 2 z naszego przykładu. Tutaj istniał pewnego rodzaju spór prawny co do tego, czy można odmówić zwrotu VAT-u firmie, która nie jest bezpośrednio zaangażowana w łańcuch ze Znikającym podatnikiem (a naszym przykładzie właśnie Broker 2 nie jest zaangażowany, jego łańcuch jest „czysty”). Jeśli dodatkowo obrót w obydwu łańcuchach dotyczył innych towarów (w naszym przykładzie iPhone z Łańcucha 1 vs żarówki ksenonowe z Łańcucha 2), to odmowa zwrotu stawała się tym mniej prawdopodobna.

Cała rzecz sprowadzała się więc do tego, aby „przesunąć” zwrot VAT-u z łańcucha, w którym jeden z podatników „znika”, do łańcucha, w którym Znikającego podatnika już nie ma. Dodatkowo jeszcze przestępcy dążyli do tego, aby zwrot następował z tytułu obrotu towarem innego rodzaju, niż ten z „trefnego” łańcucha ze Znikającym podatnikiem.

Oczywiście należało przy tym jeszcze spełnić kilka warunków, ale jeśli zarówno Broker 1 jak i Broker 2 udowodnili, że:

– zachowali tzw. należytą staranność w sprawdzaniu kontrahentów,

– rzetelnie rozliczali się ze skarbówką na każdym etapie obrotu (Broker 1 odprowadził VAT należny, Broker 2 zapłacił dochodowy),

– towar z Łańcucha 1 nie był zaangażowany w obrocie z Łańcucha 2,

– obrót towarem był rzeczywisty, a nie fikcyjny (czyli papiery typu CMR w porządku) …

… to skarbówka była niejednokrotnie „zaszachowana” w kwestii odmowy zwrotu VAT-u Brokerowi 2, który przecież nie uczestniczył w trefnym Łańcuchu 1, więc teoretycznie powinien być traktowany jako uczciwy podatnik. Rzecz jasna sytuacja się zmieniała, jeśli zarówno Brokerowi 1 jak i Brokerowi 2 można było udowodnić przestępcze działanie, ale to już nie zawsze było łatwe.

Mała uwaga: w tym schemacie przedstawiłem wersję skróconą łańcucha ze Znikającym podatnikiem, tj. pomiędzy nim a Brokerem 1 występuje tylko jeden Bufor. W rzeczywistości takich Buforów powinno być zdecydowanie więcej, czyli co najmniej 3 lub 4, gdyż wtedy trudniej jest skarbówce zakwestionować, że Broker 1 nie dochował tzw. należytej staranności, no bo przecież ciężko od niego oczekiwać sprawdzania czwartego czy piątego kontrahenta jego kontrahenta itd.

 

Podsumowanie

W tym krótkim opracowaniu przedstawiłem tylko najprostszy, wręcz prymitywny, schemat typu VAT Contra Trader – w rzeczywistości podobne wehikuły podatkowe mają różne kształty i potrafią angażować kilkadziesiąt różnych spółek w kilku łańcuchach, a także obejmują swoim zasięgiem kilka różnych krajów. W dobrze pomyślanych konstrukcjach zwrot zresztą nie jest potrzeby (o czym wspomniałem na początku) – szerzej na ten temat będzie można przeczytać w zapowiadanej przeze mnie książce dotyczącej wyłudzania VAT-u w Polsce oraz UE. Zapewniam też, że postaram się o to, aby pojawiły się w niej schematy, jakich jeszcze do tej pory nikt w naszym kraju nie publikował. No a na sam koniec tego wpisu dodam jeszcze, że jeśli ktoś szuka osób odpowiedzialnych za stan umożliwiający przeprowadzanie podobnych akcji, to niech sprawdzi, kto wprowadził w życie zerową stawkę VAT-u na granicy przy transakcjach wewnątrzwspólnotowych. Oczywiście nie mam tutaj na myśli naszego krajowego podwórka, a poziom ogólnoeuropejski, bo to właśnie tam zapadły decyzje umożliwiające wyłudzenia podatku od wartości dodanej.

Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!

Ciekawy mechanizm uszczuplania VAT-u w branży gamingowej

Dzisiaj będzie krótki wpis, a w nim mała ciekawostka, a mianowicie mail, który został niedawno wysłany do organów skarbowych – od razu mówię, że nie ja jestem jego autorem i nie ja go wysłałem, lecz po prostu otrzymałem do niego dostęp. W mailu tym przedstawiono interesujący i całkiem pomysłowy mechanizm kombinowania z VAT-em w branży gamingowej – schemat ten był mi zresztą znany od pewnego czasu i nawet przymierzałem się do jego opisania. Treść maila oryginalna, tradycyjnie jednak nazwy firm zostały „wykropkowane”.

Treść maila

Szanowny Panie Dyrektorze,

Analizując zmiany w Ustawie, chciałbym zapytać czy sprzedaż doładowań telekomunikacyjnych, czyli wg Ustawy – świadczenie usług telekomunikacyjnych obliguje punkty sprzedające doładowania do rozszerzenia PKD o takową czynność?

Uważam również, że zmiana ustawy mogłaby mieć pozytywny wpływ na budżet, gdyby wprowadzono rejestrację emitowanych bonów. Jestem przedstawicielem branży, która widzi szansę w tej ustawie eliminując podmioty, które eksportują produkty z naliczonym podatkiem VAT (problem branży gier), a następnie sprzedają z zagranicy bez VAT.

Dodatkowo sugerowałbym, aby w przypadku tej ustawy należy zwrócić się do podmiotów, które aktualnie sprzedają produkty na terenie kraju w formie bonów wielokrotnego przeznaczenia. Przykład takiej firmy to Y…, która prowadzi sprzedaż takich produktów – należałoby zapytać czy podatek VAT od sprzedaży doładowań jest odprowadzany do Polskiego Fiskusa (są to obroty na kilkadziesiąt mln rocznie).

W mojej opinii doładowania telekomunikacyjne, nie powinny być zwolnione z zapisu, ponieważ dzięki nim również można dokonywać nadużyć. Poniżej przykład z życia wzięty:

Zakup produktu Xbox Gold 12M – cena sklepowa to 249 PLN (brutto);
Eksport produktu zagranice – odliczenie podatku VAT 249/1,23 = 202 PLN (netto)
Sprzedaż produktu na market place typu Z… zarejestrowanego zagranicą za 202 PLN + wyboru metoda płatności np. „płacę z Orange” którą doładujemy doładowaniem telekomunikacyjnym kupionym z VAT (możemy odliczyć VAT i podatek dochodowy od działalności gospodarczej) 202 PLN – 38 PLN (VAT) – 32 PLN (19% dochodowego) = 132 PLN (koszt zakupu) co oznacza stratę dla Skarbu Państwa.

Na stronie korporacyjnej Z… może Pan zobaczyć poziom obrotów MarketPlace -> tj. w 2017 roku jest to… Problem był wielokrotnie opisywany na portalach… (linki)

No i tak to właśnie wygląda. Jestem ciekaw, jaka będzie odpowiedź KAS na tę wiadomość – jeśli będę miał okazję się z nią zapoznać, to z pewnością wrzucę ją na bloga. Będę też monitorował z czystej ciekawości czas, jaki minie od wysłania tego maila do ewentualnego wprowadzenia zmian w prawie uniemożliwiających podobne kombinacje (choć oczywiście sygnały dotyczące procederu mogły pójść do służb już wcześniej, o czym nie wiem).

Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!