Służba Celna, mafia paliwowa i nielegalny hazard – historie z komisji ds. VAT

Czy oglądaliście może transmisje z obrad sejmowej komisji do spraw nieprawidłowości w VAT? Wielu z Was zapewne nie, no bo komu by się chciało słuchać godzinami tych opowieści, a poza tym normalni ludzie mają ciekawsze i bardziej istotne zajęcia. No a ja akurat przejrzałem sobie te nagrania – chociażby na potrzeby książki o VAT-owcach. I wiecie co…? Nie uważam tego czasu spędzonego na oglądaniu za stracony, bo w niektórych wypowiedziach można było wyłapać naprawdę interesujące rzeczy. I właśnie dziś będzie kilka takich ciekawostek, wyłapanych z wypowiedzi byłego szefa związku zawodowego celników, Sławomira Siwego.

 

Dla tych, którzy wolą posłuchać

Materiał w wersji video ????

 

 

Dla tych, którzy wolą czytać

Materiał w wersji tekstowej ???? 

 

1. Legalne / nielegalne automaty do gier

Wiceminister finansów w rządzie PO/PSL Jacek Kapica miał przekonywać w 2008 roku, że rynek gier na automatach jest pod kontrolą, a automaty działają legalnie. Tymczasem Ministerstwo Finansów miało dysponować informacjami na temat tego, że jest cała masa automatów, które wypłacają wysokie wygrane, a do tego są wykorzystywane do prania pieniędzy. I to właśnie miała być prawdziwa afera hazardowa, według słów samego Siwego. Dla tych, którzy być może nie do końca wiedzą o co chodzi, przypominam: swego czasu wprowadzono ograniczenia w wysokości wygranych wypłacanych przez maszyny slotowe – limity wynosiły tu po kilkanaście Euro, o ile dobrze pamiętam, a więc bardzo niewiele. W praktyce jednak automaty przerabiano lub też stosowano inne metody obejścia ograniczeń, dzięki czemu gracze mogli zgarnąć o wiele większe pieniądze, o czym zresztą pisałem jeszcze w 2018 roku (a konkretnie tutaj).

Stanowisko ministerstwa: nie ma problemów z nielegalnymi automatami!

Według słów ministra Kapicy, problemem miały być tylko i wyłącznie maszyny zręcznościowe oraz te działające nielegalnie – a nie tysiące maszyn niby wypłacających tylko niskie wygrane, a w praktyce omijające ustawę. Warto tutaj dodać, że ta sprawa miała spowodować 21 miliardów złotych strat w budżecie państwa, a sam Kapica został zatrzymany przez CBA w 2018 roku.

 

2. Spirytus, akcyza i neutralizowanie kontroli

Przykładowa historia obrazująca realia działania służb celnych, albo raczej trudności, z jakimi musieli mierzyć się celnicy. Otóż do jednej gorzelni, w której znajdować się miał skład podatkowy, udaje się grupa kontrolna służby celnej. Powiadomiony o tym fakcie kierownik referatu nakazuje grupie opuścić teren gorzelni, co de facto było zablokowaniem kontroli. Funkcjonariusze nie dają jednak za wygraną i wysyłają pisemne powiadomienia do dyrektora Izby Celnej, szefa Służby Celnej oraz do naczelnika Urzędu Skarbowego. Efekt? Do wspomnianej gorzelni nie kierowano już na kontrole jednego z najbardziej aktywnych funkcjonariuszy wspomnianej grupy. Właściciel gorzelni, który wyprosił grupę i uniemożliwił jej przeprowadzenie czynności na terenie swojego składu podatkowego, na wieść o odsunięciu niewygodnego funkcjonariusza miał powiedzieć: „Załatwiłem go”. Nie muszę chyba dodawać do tego komentarza, ponieważ sytuacja jest właściwie jasna.

Nielegalny handel spirytusem na dużą skalę

Kolejną ciekawostkę miały stanowić transporty skażonego spirytusu – według słów celników miał on jeździć po Polsce niczym „woda mineralna”, czyli praktycznie bez żadnej kontroli. Co więcej, tysiące litrów spirytusu miały być w pewnym momencie łańcucha dystrybucji sprzedawane w oparciu o paragony, a nie o faktury. Powodowało to, że po towarze ginął ślad i ciężko było namierzyć końcowego odbiorcę – co najwyżej spółki – słupy działające na wcześniejszych etapach obrotu.

 

Mafia paliwowa w akcji

Z zeznań Sławomira Siwego wyłania się również obraz parasola ochronnego rozpostartego nad zorganizowanymi grupami przestępczymi. Poniżej kilka przykładów potwierdzających tę tezę. ⬇️ 

 

Skład podatkowy na celowniku

W 2011 roku jednej z funkcjonariuszy celnych pełniący służbę w sekcji stałej kontroli wyrobów akcyzowych, wysłał do naczelnika oraz dyrektora Izby Celnej analizę problemową przedstawiającą nieprawidłowości w działaniu pewnego składu podatkowego. W tejże analizie problemowej funkcjonariusz ów wskazał na podejrzenia dotyczące produkcji oleju smarowego. Niestety, nikt nie odniósł się do analizy, a we wspomnianym składzie w ciągu kilku lat wyprodukowano i wysłano kilkaset cystern tzw. oleju smarowego. Jednak w rzeczywistości nie był to olej smarowy, lecz napędowy – stwierdzono to dopiero podczas kontroli, które złapały przestępców na gorącym uczynku, czyli podczas rozładunku cystern na stacjach paliw. W skutek tej kontroli zlikwidowano więc skład podatkowy i wydawało się, że problem zniknął, ale po kilku latach w miejscu zlikwidowanego składu powstał nowy, który też produkował olej smarowy – tyle, że już bez stałego nadzoru podatkowego. Dodam od siebie, abyście mieli świadomość, o jakich pieniądzach tutaj mówimy, że eksperci szacowali zysk przestępców na jednej tylko cysternie na około 70 tys. PLN (w zależności od konkretnego roku). Wystarczy przemnożyć to przez kilkaset cystern z tej historii, a wyjdzie z tego potężna kwota.

 

Luki w systemie EMCS

Tutaj należałoby zacząć od tego, że ludzie obsługujący system praktycznie nie byli szkoleni z zasad jego działania i nie wiedzieli dokładnie o co w tym wszystkim chodzi. Jeden z funkcjonariuszy ucząc się samemu obsługi EMCS wykrył w nim lukę i natychmiast zgłosił ten fakt do Ministerstwa Finansów. Luka, mówiąc w skrócie, umożliwiała wielokrotne puszczanie transportów na tym samym numerze, choć teoretycznie jeden numer = tylko jedna cysterna. Tych przypadków, według doniesień celników, miało być bardzo wiele, a wręcz stanowiły one swego rodzaju niechlubną normę. Nieprawidłowości te wyeliminowano dopiero po kilku latach, w kolejnej wersji EMCS, mimo że wiedza na temat ich występowania płynęła od szeregowych celników niemal od samego początku. Spowodowało to gigantyczne straty skarbu państwa – czy było to zwykłe niedopatrzenie, czy może jednak zaplanowana luka…? Ciężko mi jest stwierdzić jednoznacznie. Teoretycznie można sobie bowiem wyobrazić sytuację, w której niedopatrzenie powstało na skutek zwykłej niekompetencji, no a potem nikt nie chciał przyznać się do błędu i „wziąć go na klatę”. Typowe zachowanie np. dla korporacji, czy w ogóle zbiorowisk ludzkich. To scenariusz mniej sensacyjny. Bardziej sensacyjny jest taki, że „zbugowana” wersja systemu była w pełni świadomie wprowadzana od samego początku, a kto miał wiedzieć, jak skorzystać z luki, ten wiedział. I skorzystał.

 

Sygnaliści oraz parasol ochronny nad niektórymi firmami

Jak wspominałem już wcześniej, to nie było wcale tak, że służby celne czy skarbowe nie dostrzegały nieprawidłowości! Funkcjonariusze mieli niejednokrotnie świadomość działalności grup przestępczych i próbowali podejmować stosowne działania zmierzające do zablokowania procederu. Poniżej kilka przykładów, czym to się niekiedy kończyło.

 

„Wyciszanie” sygnalistów

W dniu 29 lutego 2016 roku, trzech doświadczonych funkcjonariuszy z długoletnim stażem w sekcji dochodzeniowo – śledczej przeniesiono do trzech różnych komórek w różnych miejscowościach, do tego do pracy niepowiązanej z poprzednią. Stało się to bezpośrednio po tym, jak wyżej wymienieni funkcjonariusze zwrócili się do związku celników o interwencję w sprawie niebezpieczeństwa zakłócenia prawidłowego funkcjonowania sekcji dochodzeniowo – śledczej. Czyli tak: sygnaliści zgłosili nieprawidłowości, przekazane informacje były jednak dla kogoś niewygodne, więc rozbito tę „ekipę” przenosząc ją w inne miejsca i tym samym utrudniając im wzajemne wspieranie się w tej sprawie. Dodatkowo też funkcjonariusze ci otrzymali jasny sygnał: nie fikajcie za dużo, bo to się może dla was źle skończyć.

Następny przykład sygnalisty: jeden z funkcjonariuszy dawał znać przełożonym, że przestępcy byli mądrzejsi od tworzonych na kolanie przepisów i według dokumentów wozili niby paliwa na Litwę, Łotwę i do Czech. Był nawet przypadek, że kierowca miał dokumenty niewypełnione do końca, do tego widniała tam nieistniejąca miejscowość i nieistniejąca firma w Czechach. Co się stało? Transport i tak kazano zwolnić oraz oddać dokumenty kierowcy. Kolejny funkcjonariusz napisał notatkę służbową na temat możliwości, jakie dają źle zorganizowane procedury na przejściu granicznym. Kilka dni później wezwał go do siebie naczelnik i ostro opied*lił, że niby się podróżni skarżą. Na solidnym OPR się nie skończyło, gdyż wkrótce potem funkcjonariusz ten został przeniesiony do oddziału, na który mówiło się Karna Kolonia.

 

Firmy pod szczególną ochroną

Pewna urzędniczka z Urzędu Skarbowego wszczęła kontrolę w 2014 roku, za okres jednego miesiąca. Podejrzenie: spółka pełni rolę brokera w karuzeli VAT. Zdaniem urzędniczki występował tam obrót wyłącznie fakturami, bez realnego towaru – w dokumentacji rzecz jasna wszystko grało. Faktury z przyjęciem do magazynu, którego de facto nie było, płatności najczęściej w tym samym dniu pomiędzy kilkoma podmiotami. Towar? Od 2007 roku były to iPhone-y, płatności były gotówką, a marża wynosiła od 1 do 2,5%. Gdzieś od 2013 roku w grę wchodziły już tylko przelewy – w ciągu 1-2 dni towar przechodził przez kilka podmiotów, czyli klasyka karuzel, można by rzec. Dodatkowo ustalono jeszcze, że iPhone-y były sprzedawane obcokrajowcom na zasadach tax free. Ok, no i co się zadziało w tej sprawie…? Nic – owa spółka-broker działa sobie spokojnie przez kilkanaście lat. Jeśli zestawimy to z tym, co potrafi wyrabiać skarbówka w kwestii wstrzymywania zwrotów VAT-u czy naliczania przedsiębiorców nieświadomie wplątanych w karuzele, to nie sposób nie odnieść wrażenia, że były firmy równe i równiejsze – tak po prostu.

 

Kilka słów tytułem podsumowania

W 2012 roku Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego wysłała pismo do ówczesnego premiera Donalda Tuska, w którym alarmowała o groźbie rozwoju mafii paliwowej w Polsce. Pismo to pozostało właściwie bez reakcji, a przestępcy w ciągu kolejnych lat spowodowali straty w budżecie państwa obliczane na ok. 10 miliardów PLN rocznie (według niektórych szacunków). Dość powiedzieć, że po wprowadzeniu tzw. pakietu paliwowego w sierpniu 2016 roku, w ciągu kolejnych 2 lat sprzedaż legalnego oleju napędowego w Polsce miała wzrosnąć o 30%. Zdecydowana większość tego wzrostu miała być wynikiem walki z szarą strefą, co obrazuje ogromną skalę nieprawidłowości związanych z obrotem paliwami. Czy było to możliwe na skutek totalnego nieogarnięcia osób decyzyjnych w Ministerstwie Finansów, czy też dzięki przeróżnym powiązaniom, niekiedy wręcz mafijnym? A może i tego i tego? Oto jest pytanie… ???? No a tak informacyjnie jeszcze dodam, że od 2020 roku włączyłem komentarze na blogu, więc jeśli ktoś ma ochotę się wypowiedzieć, to zapraszam! ⬇️

Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!

Analityka kontra nielegalne paliwo – przykładowy model wykrywania anomalii

W mediach można często przeczytać, że zaawansowana analityka Big Data jest kluczem do wykrywania przestępstw podatkowych w XXI wieku. Takie ogólne sformułowania niewiele jednak mówią, więc podam dziś bardzo uproszczony przykład modelu nakierowanego na identyfikowanie VAT-owców. A konkretnie to na celowniku znajdą się sprzedawcy paliw, którzy prawdopodobnie unikają opodatkowania = można przyjąć, że duża część z nich sprzedaje lewe paliwo bez opłaconego VAT-u i akcyzy. Sam model po części powstał w Czechach, gdzie stworzono stosowne algorytmy (jednak bez rozbudowywania ich o dalsze czynności operacyjne). ????

 

Poziom cen rynkowych i szacowanie strefy ryzyka

Pierwszym elementem jest ustalenie poziomu cen, poniżej których sprzedaż paliw jest praktycznie nieopłacalna. Tutaj bierze się pod uwagę ceny największych dostawców na rynku oraz różnego rodzaju odchylenia związane chociażby z rabatami uzyskiwanymi przy zakupach większych ilości paliw. Jednak, według czeskich analityków, można obliczyć tzw. strefę ryzyka, która będzie nam pokazywać, jakie ceny detaliczne w bieżącym momencie powinny stanowić tzw. czerwone światło mogące wskazywać na występowanie nieprawidłowości. Co dość istotne, w docelowym systemie ceny byłyby aktualizowane praktycznie na bieżąco w oparciu o dane dostarczane min. przez dużych dystrybutorów paliw. Mamy więc punkt wyjściowy, do którego możemy dopasowywać dostępne rozwiązania IT lub tworzyć nowe – no i oczywiście modyfikować prawo, jeśli jest to konieczne.

 

Wykres pokazujący sposób identyfikacji tzw. strefy ryzyka. Autorzy: Petr David i Pavel Semerád. Źródło: sciencedirect.com

 

Mafia paliwowa sprzedaje taniej?

Tutaj muszę dodać, że założeniem przyjętym na potrzeby analizy było, iż przestępcy prawie zawsze sprzedają paliwo po cenach niższych niż legalnie działające firmy. Dlaczego? Minimalizacja ryzyka – mafie paliwowe, że nie wspomnę o mniejszych graczach, często muszą szybko rotować towarem, aby ograniczyć chociażby możliwość konfiskaty większych zapasów. Przykładowo, gdyby paliwo było przechowywane w dużych ilościach na magazynach, to namierzenie grupy skutkowałoby dużymi stratami finansowymi. A jak szybka rotacja i podejrzane okoliczności transakcji, to i cena musi być atrakcyjna. Z tego też powodu stacje benzynowe współpracujące z przestępcami również niekiedy miały niższe ceny – celem przyciągnięcia klientów i szybkiej sprzedaży lewego paliwa. Takie było przynajmniej założenie teoretyczne Czechów, bo w Polsce mieliśmy jednak nieco inne uwarunkowania, a prawdziwa mafia paliwowa nie musiała obawiać się służb i działało to nieco inaczej.

 

Systemy gromadzenia i przetwarzania danych online w czasie rzeczywistym

No dobrze, załóżmy, że powyższe założenia się sprawdzają, co dalej…? Dalej Czesi już nie poszli, ale dość oczywiste jest, że byłby tu potrzebny system online, który w czasie rzeczywistym zbiera dane o transakcjach mających miejsce na stacjach benzynowych. Co to mogłoby być…? A chociażby kasy fiskalne przekazujące dane do centralnego systemu, co dałoby obraz tego, w jakich cenach kupują paliwa klienci detaliczni. I teraz uwaga! Zakładając, że przez pewien okres przestępcy nie wiedzieliby o wprowadzeniu systemu monitorowania cen i nie rozpracowaliby zasad jego działania, można przyjąć, że znaczna część z nich dawałaby niskie ceny na paragonach, nie widząc w tym nic złego (czy też przypałowego, mówiąc w slangu półświatka).

Co zrobić z pozyskanymi danymi dotyczącymi cen…?

System przekazujący dane z kas fiskalnych byłby połączony z systemem monitorującym aktualne ceny i wszelkie wartości wpadające we wspomnianą strefę ryzyka byłyby identyfikowane automatycznie. Zanim więc stosowne informacje przeniknęłyby do przestępczego mainstreamu, to sporo grup można by już namierzyć. ????

 

Potencjalne próby ominięcia systemu analitycznego

Oczywiście, ktoś powie, że przecież część paliw można by sprzedawać bez paragonów, a na resztę wystawiać paragony / faktury po rynkowych cenach – i co wtedy…? Wtedy tworzy się modele obrazujące średnie wartości sprzedaży stacji paliw legalnie działających na danym obszarze, wprowadza stosowne parametry i monitoruje odchylenia. Jakaś stacja wystawia podejrzanie mało paragonów…? No to bierzemy ją pod lupę! Może wyjdzie, że biznes po prostu nie idzie, a może wręcz przeciwnie… Podobne zależności można byłoby opracować w odniesieniu do dystrybutorów hurtowych sprzedających paliwa firmom, to oczywiste.

 

Narzędzia analityczne wchodzą do gry

No dobrze, co dalej…? Skoro mamy już na widelcu stacje biorące potencjalnie udział w procederze, to wykorzystujemy narzędzia typu JPK_VAT i namierzamy dystrybutorów, którzy dostarczają do nich paliwo. Stacja paliw to nie jest bowiem firma – krzak z wirtualnego biura, która znika sobie ot tak bez prowadzenia księgowości – jakieś papiery muszą być (kwestia tego, na ile skutecznie taki łańcuch dostaw byłby zamaskowany, ale o tym kiedy indziej). Tutaj analityka mogłaby teoretycznie dać bardzo ciekawe wyniki, gdyby np. okazało się, że jakiś dystrybutor dostarcza paliwo do większej ilości stacji w danym regionie, które zostały oznaczone w systemie jako podejrzane. W każdym razie takich dystrybutorów czekałaby skrupulatna kontrola i coś mi mówi, że trafionych – zatopionych mogłoby być całkiem sporo… ☠️

 

Trudności w namierzaniu szarej / czarnej strefy

Jednak, jak to w życiu bywa, zapewne wystąpiłyby tutaj spore trudności – przykładowo sprzedaż paliw bez ewidencjonowania np. rolnikom. Czyli dystrybutor wystawiałby co prawda fakturę, ale nie wrzucałby jej do systemu księgowego. Jak namierzyć takich delikwentów? Przykładowe rozwiązanie to GPS na autach zarejestrowanych jako cysterny, sprzężony z systemem typu SENT – jeśli dystrybutor wykazuje obroty według deklaracji VAT (znowu pole dla JPK), a jego auta praktycznie stoją, lub nie wykazuje obrotów, a jeżdżą, to wiedz, że coś się dzieje… Ale z kolei przestępcy mogliby jeździć bez SENT-a np. używając pojazdów na zagranicznych blachach lub wożąc paliwo w plastikowych zbiornikach – tzw. mauzerach – zwykłymi autami ciężarowymi (co zresztą miało miejsce)… I znów trzeba by myśleć nad rozwiązaniami pomagającymi namierzać nieprawidłowości, a zapewne zaprząc do pracy służby i skupić się na tradycyjnej, policyjnej robocie operacyjnej. Sama analityka to bowiem jedynie narzędzie dające pewne wskazówki, a trzeba jeszcze zgromadzić dowody, złapać przestępców i ich osądzić. Cóż, walka dobra ze złem, lub też inaczej zabawa w kotka i myszkę, trwa cały czas… ???? 

 

To w takich zbiornikach – tzw. mauzerach – przestępcy przewozili paliwa po wprowadzeniu tzw. pakietu paliwowego. 

 

Big Data i podatki to nie przyszłość – to teraźniejszość

No i tak właśnie wyglądają w fazie koncepcyjnej niektóre modele namierzania nieprawidłowości w VAT, a ściślej rzecz biorąc mniej – więcej tak może przebiegać łączenie „klocków” w postaci dostępnych narzędzi Big Data. Pewne założenia się odrzuca, inne modyfikuje i wychodzi coś, co można poddać testom w rzeczywistym obrocie. Oczywiście podałem tutaj tylko teoretyczny model, którego stworzenie nie zajęło mi nawet 0,5 godziny przy porannej kawie, więc nie gwarantuję, że to, o czym napisałem, by zadziałało w praktyce – chodziło mi głównie o zaprezentowanie pewnego zarysu procesu. No a zresztą nawet gdyby ktoś stworzył dobry koncept, to nie jest wcale powiedziane, że osoby decyzyjne zgodziłyby się na jego realizację – z różnych zresztą względów. Zapewne znajdą się tacy, którzy będą negować użyteczność analizy danych, ale to się dzieje teraz i tu, w Europie. Przykładowo w takiej Szwecji (albo w Norwegii, dokładnie nie pamiętam) osoby kupujące ponadnormatywne ilości alkoholu i płacące za takie zakupy kartą, otrzymują wezwania do urzędu związane podejrzeniem u nich alkoholizmu, co może skutkować skierowaniem ich na leczenie odwykowe. Wielki Brat więc patrzy – nie tylko na VAT-owców. ????

No a tak informacyjnie jeszcze dodam, że od 2020 roku włączyłem komentarze na blogu, więc jeśli ktoś ma ochotę się wypowiedzieć, to zapraszam! ⬇️

Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!

Przestępczość gospodarcza: 12 najciekawszych i najbardziej medialnych afer roku 2019 + nagroda Złotego Kołnierzyka

No i powoli żegnamy rok 2019, a co za tym idzie postanowiłem zrobić krótki i nieco subiektywny przegląd najciekawszych afer bardziej lub mniej związanych z przestępczością gospodarczą, jakie mogliśmy zaobserwować w ciągu minionych 12 miesięcy. Dodatkowo w bonusie postanowiłem przyznać, jako jednoosobowa kapituła, nagrodę Złotego Kołnierzyka za wybitne osiągnięcia branżowe – kto wie, może zmieni się to w nową, świecką tradycję… ????

 

1. Wisła Kraków – egzotyczne przejęcie

Przełom roku 2018 / 2019 to głośna sprzedaż piłkarkiego klubu Wisła Kraków – nabywcami mieli tutaj być egzotyczny biznesmen Vanna Ly oraz nieco mniej egzotyczny Mats Hartling. Sprawa przejęcia od początku wyglądała niezbyt poważnie, a do tego wykazywała pewne podobieństwa do akcji związanych z „Operacją Matrioszka”, przeprowadzoną swego czasu przez Europol. Przypomnę tylko, że w tym ostatnim przypadku rosyjska mafia miała przejmować kluby piłkarskie z Europy Zachodniej, a następnie wykorzystywać je do prania pieniędzy.

Jak to się skończyło

Koniec końców Wisła została przejęta przez znanego piłkarza Jakuba Błaszczykowskiego + kilka innych osób, więc wszystko tam chyba idzie w dobrym kierunku.

 

2. Bartłomiej Misiewicz aresztowany

Końcówka stycznia to z kolei zatrzymanie Bartłomieja Misiewicza, który jest jednym z symboli „dobrej zmiany”. Misiewicza oskarżono min. o niegospodarność w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. Złośliwi twierdzą, że zatrzymanie to miało być „przykrywką” dla rzekomej afery korupcyjnej w KGHM, ale kto to tam wie…

Jak to się skończyło

Na ten moment sprawa jest w toku. Misiewicz opuścił areszt, a wkrótce po wyjściu utarł nosa filmowcowi Patrykowi Vega, który publicznie przeprosił go w social mediach. Chodziło o film „Polityka”, gdzie jedna z postaci miała być inspirowna osobą Misiewicza właśnie, co jednak zdementował słynny reżyser.

 

3. Afera Srebrnej – kolejna odsłona

Styczeń to był w ogóle ciekawy miesiąc – praktycznie równolegle z Misiewiczem mieliśmy aferę Srebrnej, gdzie sam Prezes Kaczyński pokazał się jako zręczny biznesmen, który pięknie rozegrał partię z przedsiębiorcą z Austrii. W tle oczywiście pojawiły się Wieże Kaczyńskiego, których notabene nie ma do dziś.

Jak to się skończyło

Tak, jak było wiadomo, że się skończy: sprawa rozeszła się po kościach, a słupki poparcia dla partii rządzącej nawet nie drgnęły.

 

4. Ustawa 447

Początek lutego to z kolei „pompowanie” tematu Ustawy 447 i roszczeń wysuwanych przez organizacje żydowskie w związku z tzw. mieniem bezspadkowym. Oczywiście w pewnym stopniu zamieszanie to było zagrywką mającą na celu zwiększenie poparcia dla pewnych opcji politycznych, co się akurat udało. Jednak nie zmienia to faktu, że dmuchać na zimne nie zaszkodzi. ???? 

Jak to się skończyło

Na razie sprawa nieco ucichła i raczej nie ma żadnych nowych informacji, które by można uznać za ciekawe oraz wiarygodne.

 

5. Mafia śmieciowa w natarciu

Kolejne tygodnie 2019 roku upłynęły pod znakiem tzw. mafii śmieciowej zalewającej Polskę toksycznymi odpadami i zarabiającej duże pieniądze na tym niecnym procederze. Z ciekawych do odnotowania nowości, pojawił się tam wątek starych naczep służących jako „przechowalnie” – rozwiązanie to zastąpiło w pewnym stopniu o wiele bardziej spektakularne pożary składowisk.

Jak to się skończyło

Szkodliwe chemikalia i odpady, o ile mi wiadomo, dalej wjeżdżają sobie do Polski szerokim strumieniem. Trzeba jednak oddać, że jakoś w połowie roku rząd wprowadził pakiet ustaw mających na celu zwalczanie tego typu nieprawidłowości. Na szczegółową ocenę skuteczności działania trzeba chyba jednak trochę poczekać, choć kontrowersje pojawiają się już dziś.

 

6. Czy FutureNet to piramida…?

Marzec to atak UOKiK-u na FutureNet, który został uznany za piramidę finansową. Szybkość działania niezbyt imponująca zważywszy na fakt, że prokuratura we Wrocławiu prowadziła postępowanie w tej sprawie od 2016 roku. Temat o tyle ciekawy, że w promowanie tego przedsięwzięcia były zaangażowane twarze znane z pierwszych stron gazet, a i pieniądze przewijały się tam całkiem spore – nawet jak na skalę globalną przy podobnych projektach.

Jak to się skończyło

Obecnie system właściwie dogorywa, a część z jego „liderów” promuje już inne inicjatywy ze światka MLM-ów. ???? 

 

7. Wydawca „Wprost” i „Do Rzeczy” zatrzymany

Również na wiosnę rozmowę z prokuratorem odbył Michał Lisiecki – miał on rzekomo uczestniczyć w zorganizowanej grupie przestępczej, przyczynić się do spowodowania szkody w wysokości około 40 milionów PLN (poszkodowana firma to Przedsiębiorstwo Napraw Infrastruktury sp. z o.o.), a także dopuszczać się przestępstw skarbowych. W tej sprawie przedstawiono zresztą zarzuty 19 osobom.

Jak to się skończyło

Michał Lisiecki opuścił areszt po kilku tygodniach. W tym przypadku jednak o wiele ciekawsze jest to, co najprawdopodobniej działo się przed jego aresztowaniem. Ale o tym akurat może wspomnę w książce… ????

 

8. PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. oraz przetarg o wartości 1 miliarda PLN

Przeskoczmy teraz do czerwca – wtedy to CBA zatrzymało 9 osób podejrzanych o próbę ustawienia przetargu dotyczącego zakupu systemu bezpiecznej kontroli jazd pociągów. W informacjach medialnych jako podejrzany pojawił się tutaj austriacki Kapsch, znany u nas również z wdrożenia i utrzymania systemu viaToll (autostrady). Wartość kwestionowanego przetargu: jakiś 1 miliard PLN, a więc gra niewątpliwie warta świeczki.

Jak to się skończyło

Na razie cisza medialna, więc przypuszczalnie sprawa jest w toku.

 

9. Mafia lekowa wciąż na topie

Lipiec i sierpień to miesiące, w których cała Polska żyła brakami leków w aptekach oraz tematem odwróconego łańcucha dystrybucji, dzięki któremu grupy przestępcze miały zarabiać setki milionów PLN. Faktem jest, że problem był bardzo poważny, a pacjenci musieli się sporo namęczyć, aby zdobyć niektóre medykamenty.

Jak to się skończyło

Na fali medialnego zamieszania minister Ziobro wydał we wrześniu specjalne wytyczne dla prokuratorów zajmujących się tematem mafii lekowej. Wprowadzono także nowe przepisy zwalczające proceder, których efekty mamy zobaczyć już na początku 2020 roku.

 

10. Automaty dla Totalizatora Sportowego

Wrzesień, jak dla mnie, to ciekawy – choć niszowy – temat związany z domniemanym lobbingiem przy zamówieniu na maszyny slotowe, które miał zakupić Totalizator Sportowy. Efektem lobbingu miało być nabycie najdroższych maszyn na rynku, gdzie konkurencja oferowała praktycznie to samo za kilkukrotnie mniejszą kasę.

Jak to się skończyło

W TS nadal nie podjęto kluczowych decyzji i nie rozstrzygnięto finalnego przetargu na dużą liczbę maszyn (znany mi stan na koniec grudnia 2019).

 

11. Mafia VAT w Ministerstwie Finansów?

Mamy koniec października, a tu wybucha moja ulubiona afera 2019 roku, nie tylko ze względu na wyjątkowe zainteresowanie tematyką przestępczości VAT-owskiej. To po prostu było tak dobre, że musiało się znaleźć w tym zestawieniu – i jeszcze ten „żelazny” Marian Banaś w komplecie… Istna perła po prostu! ???? 

Jak to się skończyło

Show must go on – co najwyżej zmieniają się aktorzy.

 

12. 2 miliardy PLN dotacji na TVP(iS)

Grudzień i ostatni punkt – nieco żartobliwy, ale kiedy sobie pomyślę, że z moich podatków mam finansować tubę propagandową jednej partii, to od razu przychodzi mi na myśl złożenie zawiadomienia do prokuratury w związku z niegospodarnością dotyczącą wydawania środków publicznych.

Jak to się skończyło

A właściwie jak to się skończy: będziemy min. mieli film o karierze Zenka Martyniuka. Jeśli ktoś ma RiGCz, to nie potrzebuje do tego komentarza. ???? 

 

And the Winner is… ???? 

Nagrodę Złotego Kołnierzyka 2019 za wybitne osiągnięcia związane z przestępczością gospodarczą przyznaję zbiorczo aparatowi skarbowemu – albo raczej ludziom ustanawiającym reguły jego funkcjonowania i tym, którzy dopuszczają się patologicznych zachowań, bo funkcjonariuszy działających zgodnie z prawem i wytycznymi się nie czepiam. Tegoroczny Zwycięzca mocno zapunktował wspomnianą aferą z mafią VAT w Ministerstwie Finansów, ale na ten świetny wynik złożyły się także setki postępowań w skali kraju, skutkujących wstrzymywaniem zwrotów VAT-u w oparciu o niejasne kryteria oraz jawne olewanie wyroków WSA. Trochę humorystycznie, trochę strasznie, ale myślę, że nagroda pójdzie w dobre ręce. No i to by było na tyle – moim Czytelnikom i Czytelniczkom życzę dużo zdrowia oraz wszelkiej pomyślności w 2020 roku! A powinno się spełnić, bo na 100% wzniosę stosowny toast (stąd właśnie whisky na foto) ???? 

No a tak informacyjnie jeszcze dodam, że od 2020 roku włączyłem komentarze na blogu, więc jeśli ktoś ma ochotę się wypowiedzieć, to zapraszam! ⬇️

Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!