„Januszex” na budowie, czyli oszustwa w mniejszej skali

Dzisiejsza historia będzie o oszustwach na poziomie, nazwijmy to roboczo, „januszowym”, w których to nie główny inwestor na budowie jest tym kiwającym, lecz podwykonawca. Zacznijmy od tego, że jest sobie duża budowa gdzieś w północnej Polsce i jest podwykonawca, czyli właściciel firmy Januszex, który postanawia być sprytny i wykiwać inwestora. Co więc robi? Bierze kilkanaście aut z mieszanką betonową i jedzie w sobotę wieczorem na budowę, tam daje w łapę stróżowi (żeby ten go wpuścił) i szykuje się do wylania betonu.

Pechowo (dla Januszexa) tuż obok owej budowy mieszka w służbowym mieszkaniu jej kierownik (o czym szef Januszexu nie wie), który akurat w tym czasie postanawia wyjść na balkon zapalić sobie papierosa. I co widzi ten kierownik? Ano widzi zamieszanie na placu, jakieś światła i ogólnie dziwnie duże poruszenie – jak na dzień wolny od pracy. Wskakuje więc szybko w buty, biegnie na budowę (bo to blisko) i co się okazuje…

Oto szef Januszexu wymyślił sobie, że postawi inwestora przed faktem dokonanym, wylewając beton zanim ktokolwiek zdąży sprawdzić jego jakość. Pierwsze 2 „gruchy” niejako dla zmyłki zawierają bowiem dobry beton trzymający parametry, a cała reszta to mieszanka jakiegoś megataniego badziewia, więc zysk dla Januszexu jest spory, bo faktura będzie oczywiście wystawiona jak za w 100% wysokojakościowy materiał. Oczywiście wspomnianemu kierownikowi budowy od razu wydało się to wszystko podejrzane, więc powiedział, że nie dopuści do wylania betonu, dopóki nie zobaczy potwierdzenia jego jakości. Szef Januszexu na to w płacz, że co on zrobi teraz, jak ciężarówki z „gruchami” już stoją pod budową, że przecież ich nie przetrzyma do poniedziałku itd., czyli „Panie, zlituj się Pan, bądź człowiekiem, bądź Polakiem!”. Kierownik budowy mu na to twardo, że nie, że nie ma mowy o wylewaniu przed pokazaniem wyników badań i że w ogóle mógł pomyśleć najpierw, a nie takie akcje robić.

Niniejsza historia skończyła się tak, że kierownik budowy wykazał się posiadaniem jaj i odesłał „gruchy” do wszystkich diabłów, każąc zrozpaczonemu szefowi Januszexu wrócić w poniedziałek papierami potwierdzającymi jakość betonu. Ale nie zawsze tak bywa, bo często osoby decyzyjne na budowach albo są z takim Januszexem „w układzie”, albo zwyczajnie mają miękkie serce i przymykają oko na tak prymitywne metody oszustwa, bo sumie to nie ich budynek będzie, a inwestora nie lubią, więc co im szkodzi… I dzięki takim „miękkim” kierownikom prezes Januszexu nauczył się raz czy drugi, że podobne „żebractwo” może popłacać i teraz próbuje w taki sposób wykiwać każdego inwestora – raz się uda, raz nie, ale i tak na ogół wyjdzie na swoje. Mój dobry kolega z branży mawia o podobnych sytuacjach, że to wina mentalności tzw. Polski B, nieuleczalnie skażonej PRL-em – no i jakby tak się zastanowić, to może i coś w tym jest… 


Potrzebujesz pomocy
przy rozwiązaniu problemów związanych z przestępczością gospodarczą? Chcesz odzyskać tzw. trudny dług? A może potrzebujesz skutecznej ochrony antywindykacyjnej? Napisz do mnie: kontakt@bialekolnierzyki.com

Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!