Giertych & Krauze Gate – kolejna odsłona
Znamy coraz więcej elementów układanki topowej afery gospodarczo – politycznej ostatnich dni, więc obraz staje się coraz bardziej jasny. Oczywiście wciąż nie ujawniono wielu istotnych szczegółów, ale podano uzasadnienie sądu – a te już sporo wyjaśnia.
Po pierwsze
Zgodnie z tym, co napisałem w mojej ostatniej analizie, sprawa aresztowania Ryszarda Krauze prawdopodobnie rozbiła się w głównej mierze na tym, czy wierzytelności kupione przez Polnord można uznać za istniejące, czy nieistniejące (jak twierdziła prokuratura). Fragment uzasadnienia sądu:
„Nie sposób na tym etapie postępowania z dużym prawdopodobieństwem uznać, że nabycie spornych wierzytelności faktycznie miało być w ostatecznym rozrachunku niekorzystne dla spółki Polnord S.A.”
No tak, bo przecież sprawa Polnord vs miasto Warszawa jeszcze się nie skończyła, więc nie wiadomo, czy zakup wierzytelności finalnie przyniesie stratę, czy jednak nie. Te wątpliwości odnośnie właściwej kwalifikacji wierzytelności od samego początku były tak oczywiste, że naprawdę nie mogę na dzień dzisiejszy zrozumieć, jak prokuratura mogła oprzeć na czymś takim akt oskarżenia. To już chyba nawet większość aplikantów specjalizujących się w prawie cywilnym powiedziałaby śledczym, że tu może być problem, że nie wspomnę o doświadczonych prawnikach. Nie wiem, chyba prokuratorzy zbytnio skupili się w tej sprawie na różnych przesłankach mogących wskazywać na istnienie mechanizmu nielegalnego wyprowadzania pieniędzy ze spółki i ich prania, zapominając przy tym o absolutnej podstawie. Cóż, tak się czasem zdarza.
Po drugie
Działka, którą spółka kontrolowana przez współpracownika Giertycha kupiła za niespełna 7 milionów PLN, a kilka dni później sprzedała Polnordowi za 27 milionów PLN. Tak, jak pisałem:
Jeśli w tej sprawie przy ujawnionych okolicznościach nie byłoby „podkładki” na to, że działka rzeczywiście jest warta mniej więcej tyle, za ile kupił ją Polnord, to przy takich rozbieżnościach cen byłby to problem dla podejrzanych.
No i widać jednak „podkładka” była, ponieważ sąd uznał, że na tym obszarze rynkowe stawki za m2 gruntu wynosiły + / – tyle, ile zapłacił Polnord. A skoro tak, to nie doszło tutaj do działania na szkodę Polnordu, no proste.
Jakim jednak cudem działka warta 27 milionów została kupiona za jedyne 7 milionów?
No to jest akurat ciekawe… Na pierwszy rzut oka wydaje się mało prawdopodobne, aby właściciel sprzedał działkę za niecałe 7 „baniek” wiedząc przy tym, że jest ona warta „baniek” 27. Nawet biorąc pod uwagę ewentualny nóż na gardle i niemożność szybkiej sprzedaży działki po rynkowej cenie, moglibyśmy przyjąć zniżkę na zasadzie: 20% proszę Pana, 30% też może być, a i 50 proszę Pana się znajdzie. No ale 3/4 zbicia z ceny, to już trochę przegięcie…
Jednak w tym momencie przyznaję szczerze, że podczas ostatniej analizy nie wziąłem pod uwagę pewnych dość prostych możliwości. Tak już niekiedy bywa, że właśnie proste rozwiązania przychodzą na myśl jako ostatnie. Istnieją więc scenariusze, w których taka operacja sprzedaży działki za zaniżoną cenę ma jednak sens i mimo tej ultrapromocji każdy zarabia swoje – także właściciel sprzedawanej działki. Cuda? Nie, ale na razie nic więcej o tym nie napiszę.
Co z tego wynika
Wygląda na to, że w świetle obecnie znanych faktów szala z oceny 50/50 przechyliła się dość mocno na stronę Giertycha i Krauzego. To oni wydają się mieć dziś większe szanse na zwycięstwo, a nie prokuratura.
Nie mówię tutaj o kwestiach etycznych na zasadzie „mnie się wydaje, że jednak działali na szkodę spółki”, lecz o prawdopodobieństwie uzyskania pomyślnego dla podejrzanych wyroku sądowego. Zarzut dotyczący zakupu nieistniejących wierzytelności może zostać obalony. Zarzut dotyczący rzekomego przepłacenia za działkę również, ponieważ cena zapłacona przez Polnord według sądu była rynkowa. A jak padną te dwa zarzuty, to i zarzut prania pieniędzy też padnie, bo nie będzie przestępstwa bazowego. I nadprokuratorowi Ziobro pozostanie płacz jeno i zgrzytanie zębami.
A że ktoś powie:
No dobrze, ale przecież zarząd Polnordu wiedział o tym, że działka jest do kupienia za 7 milionów, a potem kupił ją za 27 milionów – czy to nie jest działanie na szkodę firmy?
No więc właśnie niekoniecznie, ponieważ według papierów, jakie wziął pod uwagę sąd, działka została zakupiona za wartość rynkową, więc według tego stanowiska Polnord nie poniósł tutaj szkody jako takiej.
Że wcześniej Polnord nie kupił tej działki, choć o niej wiedział?
A może jej wówczas nie potrzebował, może była mu potrzebna dopiero wtedy, gdy zakupił ją od spółki współpracownika Romana Giertycha? Nie wiemy w sumie, jaki horyzont czasowy dzieli powzięcie wiadomości przez zarząd Polnordu o możliwości zakupu działki od momentu jej rzeczywistego nabycia. Nie znamy też treści zeznań świadków, a tam mogą być informacje kluczowe dla oceny sprawy. Więc jeśli nawet zarząd Polnordu przegapił okazję biznesową do nabycia działki tanio, to to jeszcze nie musi być przestępstwem, lecz tylko przegapieniem okazji biznesowej.
Tak więc…
Biorąc to wszystko pod uwagę, ocena sprawy przez sąd na tym etapie niekoniecznie jest skandalem, jak twierdzą niektórzy komentatorzy związani z PiS, ale zwyczajnie wypływa z udostępnionych dowodów. Jak będzie dalej, zobaczymy, jeśli jednak prokuratura padnie z kretesem w tej sprawie, to szkoda gadać po prostu, szkoda strzępić wiecie czego. W takiej sytuacji mielibyśmy do czynienia albo z nieudolnością prokuratury, albo z jawnym spreparowaniem aktu oskarżenia na doraźne potrzeby polityczne, ewentualnie z połączeniem tych opcji. Nie wiem co gorsze, mówiąc szczerze.
Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!