Służba Celna, mafia paliwowa i nielegalny hazard – historie z komisji ds. VAT
Czy oglądaliście może transmisje z obrad sejmowej komisji do spraw nieprawidłowości w VAT? Wielu z Was zapewne nie, no bo komu by się chciało słuchać godzinami tych opowieści, a poza tym normalni ludzie mają ciekawsze i bardziej istotne zajęcia. No a ja akurat przejrzałem sobie te nagrania – chociażby na potrzeby książki o VAT-owcach. I wiecie co…? Nie uważam tego czasu spędzonego na oglądaniu za stracony, bo w niektórych wypowiedziach można było wyłapać naprawdę interesujące rzeczy. I właśnie dziś będzie kilka takich ciekawostek, wyłapanych z wypowiedzi byłego szefa związku zawodowego celników, Sławomira Siwego.
Dla tych, którzy wolą posłuchać
Materiał w wersji video ????
Dla tych, którzy wolą czytać
Materiał w wersji tekstowej ????
1. Legalne / nielegalne automaty do gier
Wiceminister finansów w rządzie PO/PSL Jacek Kapica miał przekonywać w 2008 roku, że rynek gier na automatach jest pod kontrolą, a automaty działają legalnie. Tymczasem Ministerstwo Finansów miało dysponować informacjami na temat tego, że jest cała masa automatów, które wypłacają wysokie wygrane, a do tego są wykorzystywane do prania pieniędzy. I to właśnie miała być prawdziwa afera hazardowa, według słów samego Siwego. Dla tych, którzy być może nie do końca wiedzą o co chodzi, przypominam: swego czasu wprowadzono ograniczenia w wysokości wygranych wypłacanych przez maszyny slotowe – limity wynosiły tu po kilkanaście Euro, o ile dobrze pamiętam, a więc bardzo niewiele. W praktyce jednak automaty przerabiano lub też stosowano inne metody obejścia ograniczeń, dzięki czemu gracze mogli zgarnąć o wiele większe pieniądze, o czym zresztą pisałem jeszcze w 2018 roku (a konkretnie tutaj).
Stanowisko ministerstwa: nie ma problemów z nielegalnymi automatami!
Według słów ministra Kapicy, problemem miały być tylko i wyłącznie maszyny zręcznościowe oraz te działające nielegalnie – a nie tysiące maszyn niby wypłacających tylko niskie wygrane, a w praktyce omijające ustawę. Warto tutaj dodać, że ta sprawa miała spowodować 21 miliardów złotych strat w budżecie państwa, a sam Kapica został zatrzymany przez CBA w 2018 roku.
2. Spirytus, akcyza i neutralizowanie kontroli
Przykładowa historia obrazująca realia działania służb celnych, albo raczej trudności, z jakimi musieli mierzyć się celnicy. Otóż do jednej gorzelni, w której znajdować się miał skład podatkowy, udaje się grupa kontrolna służby celnej. Powiadomiony o tym fakcie kierownik referatu nakazuje grupie opuścić teren gorzelni, co de facto było zablokowaniem kontroli. Funkcjonariusze nie dają jednak za wygraną i wysyłają pisemne powiadomienia do dyrektora Izby Celnej, szefa Służby Celnej oraz do naczelnika Urzędu Skarbowego. Efekt? Do wspomnianej gorzelni nie kierowano już na kontrole jednego z najbardziej aktywnych funkcjonariuszy wspomnianej grupy. Właściciel gorzelni, który wyprosił grupę i uniemożliwił jej przeprowadzenie czynności na terenie swojego składu podatkowego, na wieść o odsunięciu niewygodnego funkcjonariusza miał powiedzieć: „Załatwiłem go”. Nie muszę chyba dodawać do tego komentarza, ponieważ sytuacja jest właściwie jasna.
Nielegalny handel spirytusem na dużą skalę
Kolejną ciekawostkę miały stanowić transporty skażonego spirytusu – według słów celników miał on jeździć po Polsce niczym „woda mineralna”, czyli praktycznie bez żadnej kontroli. Co więcej, tysiące litrów spirytusu miały być w pewnym momencie łańcucha dystrybucji sprzedawane w oparciu o paragony, a nie o faktury. Powodowało to, że po towarze ginął ślad i ciężko było namierzyć końcowego odbiorcę – co najwyżej spółki – słupy działające na wcześniejszych etapach obrotu.
Mafia paliwowa w akcji
Z zeznań Sławomira Siwego wyłania się również obraz parasola ochronnego rozpostartego nad zorganizowanymi grupami przestępczymi. Poniżej kilka przykładów potwierdzających tę tezę. ⬇️
Skład podatkowy na celowniku
W 2011 roku jednej z funkcjonariuszy celnych pełniący służbę w sekcji stałej kontroli wyrobów akcyzowych, wysłał do naczelnika oraz dyrektora Izby Celnej analizę problemową przedstawiającą nieprawidłowości w działaniu pewnego składu podatkowego. W tejże analizie problemowej funkcjonariusz ów wskazał na podejrzenia dotyczące produkcji oleju smarowego. Niestety, nikt nie odniósł się do analizy, a we wspomnianym składzie w ciągu kilku lat wyprodukowano i wysłano kilkaset cystern tzw. oleju smarowego. Jednak w rzeczywistości nie był to olej smarowy, lecz napędowy – stwierdzono to dopiero podczas kontroli, które złapały przestępców na gorącym uczynku, czyli podczas rozładunku cystern na stacjach paliw. W skutek tej kontroli zlikwidowano więc skład podatkowy i wydawało się, że problem zniknął, ale po kilku latach w miejscu zlikwidowanego składu powstał nowy, który też produkował olej smarowy – tyle, że już bez stałego nadzoru podatkowego. Dodam od siebie, abyście mieli świadomość, o jakich pieniądzach tutaj mówimy, że eksperci szacowali zysk przestępców na jednej tylko cysternie na około 70 tys. PLN (w zależności od konkretnego roku). Wystarczy przemnożyć to przez kilkaset cystern z tej historii, a wyjdzie z tego potężna kwota.
Luki w systemie EMCS
Tutaj należałoby zacząć od tego, że ludzie obsługujący system praktycznie nie byli szkoleni z zasad jego działania i nie wiedzieli dokładnie o co w tym wszystkim chodzi. Jeden z funkcjonariuszy ucząc się samemu obsługi EMCS wykrył w nim lukę i natychmiast zgłosił ten fakt do Ministerstwa Finansów. Luka, mówiąc w skrócie, umożliwiała wielokrotne puszczanie transportów na tym samym numerze, choć teoretycznie jeden numer = tylko jedna cysterna. Tych przypadków, według doniesień celników, miało być bardzo wiele, a wręcz stanowiły one swego rodzaju niechlubną normę. Nieprawidłowości te wyeliminowano dopiero po kilku latach, w kolejnej wersji EMCS, mimo że wiedza na temat ich występowania płynęła od szeregowych celników niemal od samego początku. Spowodowało to gigantyczne straty skarbu państwa – czy było to zwykłe niedopatrzenie, czy może jednak zaplanowana luka…? Ciężko mi jest stwierdzić jednoznacznie. Teoretycznie można sobie bowiem wyobrazić sytuację, w której niedopatrzenie powstało na skutek zwykłej niekompetencji, no a potem nikt nie chciał przyznać się do błędu i „wziąć go na klatę”. Typowe zachowanie np. dla korporacji, czy w ogóle zbiorowisk ludzkich. To scenariusz mniej sensacyjny. Bardziej sensacyjny jest taki, że „zbugowana” wersja systemu była w pełni świadomie wprowadzana od samego początku, a kto miał wiedzieć, jak skorzystać z luki, ten wiedział. I skorzystał.
Sygnaliści oraz parasol ochronny nad niektórymi firmami
Jak wspominałem już wcześniej, to nie było wcale tak, że służby celne czy skarbowe nie dostrzegały nieprawidłowości! Funkcjonariusze mieli niejednokrotnie świadomość działalności grup przestępczych i próbowali podejmować stosowne działania zmierzające do zablokowania procederu. Poniżej kilka przykładów, czym to się niekiedy kończyło.
„Wyciszanie” sygnalistów
W dniu 29 lutego 2016 roku, trzech doświadczonych funkcjonariuszy z długoletnim stażem w sekcji dochodzeniowo – śledczej przeniesiono do trzech różnych komórek w różnych miejscowościach, do tego do pracy niepowiązanej z poprzednią. Stało się to bezpośrednio po tym, jak wyżej wymienieni funkcjonariusze zwrócili się do związku celników o interwencję w sprawie niebezpieczeństwa zakłócenia prawidłowego funkcjonowania sekcji dochodzeniowo – śledczej. Czyli tak: sygnaliści zgłosili nieprawidłowości, przekazane informacje były jednak dla kogoś niewygodne, więc rozbito tę „ekipę” przenosząc ją w inne miejsca i tym samym utrudniając im wzajemne wspieranie się w tej sprawie. Dodatkowo też funkcjonariusze ci otrzymali jasny sygnał: nie fikajcie za dużo, bo to się może dla was źle skończyć.
Następny przykład sygnalisty: jeden z funkcjonariuszy dawał znać przełożonym, że przestępcy byli mądrzejsi od tworzonych na kolanie przepisów i według dokumentów wozili niby paliwa na Litwę, Łotwę i do Czech. Był nawet przypadek, że kierowca miał dokumenty niewypełnione do końca, do tego widniała tam nieistniejąca miejscowość i nieistniejąca firma w Czechach. Co się stało? Transport i tak kazano zwolnić oraz oddać dokumenty kierowcy. Kolejny funkcjonariusz napisał notatkę służbową na temat możliwości, jakie dają źle zorganizowane procedury na przejściu granicznym. Kilka dni później wezwał go do siebie naczelnik i ostro opied*lił, że niby się podróżni skarżą. Na solidnym OPR się nie skończyło, gdyż wkrótce potem funkcjonariusz ten został przeniesiony do oddziału, na który mówiło się Karna Kolonia.
Firmy pod szczególną ochroną
Pewna urzędniczka z Urzędu Skarbowego wszczęła kontrolę w 2014 roku, za okres jednego miesiąca. Podejrzenie: spółka pełni rolę brokera w karuzeli VAT. Zdaniem urzędniczki występował tam obrót wyłącznie fakturami, bez realnego towaru – w dokumentacji rzecz jasna wszystko grało. Faktury z przyjęciem do magazynu, którego de facto nie było, płatności najczęściej w tym samym dniu pomiędzy kilkoma podmiotami. Towar? Od 2007 roku były to iPhone-y, płatności były gotówką, a marża wynosiła od 1 do 2,5%. Gdzieś od 2013 roku w grę wchodziły już tylko przelewy – w ciągu 1-2 dni towar przechodził przez kilka podmiotów, czyli klasyka karuzel, można by rzec. Dodatkowo ustalono jeszcze, że iPhone-y były sprzedawane obcokrajowcom na zasadach tax free. Ok, no i co się zadziało w tej sprawie…? Nic – owa spółka-broker działa sobie spokojnie przez kilkanaście lat. Jeśli zestawimy to z tym, co potrafi wyrabiać skarbówka w kwestii wstrzymywania zwrotów VAT-u czy naliczania przedsiębiorców nieświadomie wplątanych w karuzele, to nie sposób nie odnieść wrażenia, że były firmy równe i równiejsze – tak po prostu.
Kilka słów tytułem podsumowania
W 2012 roku Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego wysłała pismo do ówczesnego premiera Donalda Tuska, w którym alarmowała o groźbie rozwoju mafii paliwowej w Polsce. Pismo to pozostało właściwie bez reakcji, a przestępcy w ciągu kolejnych lat spowodowali straty w budżecie państwa obliczane na ok. 10 miliardów PLN rocznie (według niektórych szacunków). Dość powiedzieć, że po wprowadzeniu tzw. pakietu paliwowego w sierpniu 2016 roku, w ciągu kolejnych 2 lat sprzedaż legalnego oleju napędowego w Polsce miała wzrosnąć o 30%. Zdecydowana większość tego wzrostu miała być wynikiem walki z szarą strefą, co obrazuje ogromną skalę nieprawidłowości związanych z obrotem paliwami. Czy było to możliwe na skutek totalnego nieogarnięcia osób decyzyjnych w Ministerstwie Finansów, czy też dzięki przeróżnym powiązaniom, niekiedy wręcz mafijnym? A może i tego i tego? Oto jest pytanie… ???? No a tak informacyjnie jeszcze dodam, że od 2020 roku włączyłem komentarze na blogu, więc jeśli ktoś ma ochotę się wypowiedzieć, to zapraszam! ⬇️
Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!