O długach słów kilka…

Sporo dostaję zapytań w sprawach związanych z długami różnego rodzaju, antywindykacją i tak dalej. A skoro tak, to postanowiłem wrzucić dziś krótki wpis omawiający najbardziej typowe scenariusze związane z następującymi tematami:

  • fałszywi antywindykatorzy

  • przedawnione długi

  • długi w ZUS / US

  • fundusze sekurytyzacyjne i wierzytelności zabezpieczone hipoteką

Mam nadzieję, że ta odrobina wiedzy teoretycznej połączonej z praktyką przyda się co poniektórym Czytelnikom.

 

1. Fałszywi antywindykatorzy

Ostatnio podobno uaktywnili się oszuści, którzy oferują „anulowanie licytacji komorniczej zadłużonych nieruchomości”, „wstrzymanie egzekucji komorniczych nieruchomości” itp. Niestety, takie podmioty udające profesjonalne firmy prawnicze kasują często po +- 1000 PLN za „rozwiązanie sprawy” i znikają nie robiąc nic, a komornik i tak i tak puka do drzwi. Jest to zwykłe żerowanie na zdesperowanych ludziach, więc zasługuje na szczególne potępienie. Jeśli więc macie podobne problemy z komornikiem, to uważajcie na takich naciągaczy! Dodam jeszcze, że profesjonalna pomoc w tego typu sprawach, świadczona przez doświadczonego w temacie prawnika (nie każdy sobie radzi z antyegzekucyjnymi zawiłościami!) kosztuje zwykle o wiele więcej, niż wspomniany tysiąc złotych. No ale cóż, za faktyczną skuteczność i know-how się płaci.

 

2. Przedawnione długi

Druga sprawa to aktywność niektórych firm windykacyjnych, które do niedawna masowo wysyłały wezwania do zapłaty przedawnionych długów. Żebyśmy się dobrze zrozumieli: to, że dług się przedawnił, nie oznacza, że przestaje on istnieć i że wierzyciel nie ma prawa dochodzić jego spłaty! Sytuacja jednak mocno się zmieniła od 2018 roku, od kiedy to sądy z urzędu badają kwestię przedawnienia, więc teoretycznie konsument jest w miarę bezpieczny. Ale uwaga, podobno do dziś przechodzą różne „kwiatki”, gdzie sądy wydają nakazy na przedawnione długi – rzadko bo rzadko, ale jednak. Tak więc w sytuacji, gdy jednak dostaniecie wezwanie do zapłaty i wyjdzie Wam z obliczeń, że termin już raczej minął, to dobrze jest się udać z wszystkimi papierami do wyspecjalizowanej kancelarii i niech sprawdzą, czy czasem jednak nie jest to przedawnione. Jeśli tak, to możliwe jest załatwienie tej sprawy bezkosztowo, jeśli chodzi o dłużnika. Kancelaria po prostu ogarnie temat za koszty zastępstwa procesowego, które przy najbardziej typowych sprawach (np. 20 tys. PLN tytułem niespłaconego długu na karcie kredytowej) wynoszą ok. 3500 PLN. Sytuacja win-win, oczywiście nie z perspektywy firmy windykacyjnej.

 

3. Długi w ZUS / Urzędzie Skarbowym

Zadłużenie w ZUS – co dalej?

Odnośnie długów wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, to te praktycznie się nie przedawniają, więc lepiej pomyśleć o układzie ratalnym – wygląda to tak, że w przypadku mniejszego zadłużenia możliwe jest spłacanie rat na poziomie 100-200 PLN miesięcznie i ma się spokój. Generalnie zasada jest taka, że jeśli zaproponujemy spłatę całej należności w okresie do 2 lat, to wniosek powinien spokojnie przejść (ale w urzędzie Wam tego wprost nie powiedzą). Możliwe jest także złożenie wniosku o umorzenie należności, ale w praktyce musiałaby dopaść takiego dłużnika ciężka choroba lub klęska żywiołowa, a także nie mógłby on dysponować żadnym majątkiem, z którego można by prowadzić egzekucję.

Zadłużenie w Urzędzie Skarbowym

Odnośnie długów w skarbówce z kolei, to termin przedawnienia upływa z końcem roku podatkowego, w którym upłynął termin płatności podatku. No i tutaj niestety nie bardzo można liczyć, że US o nas zapomni – mi np. zdarzył się przypadek, że w 2018 roku skarbówka wezwała mnie do zapłacenia kilkuset złotych (z odsetkami wyszło ponad 1200 PLN) zaległego VAT-u z jednej deklaracji z 2013 roku!  Coś tam księgowa źle policzyła i chociaż tamta firma była już od dawna zamknięta, to i tak im to nie umknęło. A kiedy przysłali mi wezwanie…? W grudniu, a więc niewiele zostało do terminu przedawnienia (taki prezent na Święta). Teoretycznie może się oczywiście zdarzyć, że Urząd Skarbowy coś tam przeoczy i zobowiązanie się przedawni, ale w praktyce są czujni i specjalnie hodują odsetki. Co więc wtedy pozostaje? Złożenie pisma o umorzenie (bardzo mała szansa) lub o odroczenie spłaty należności albo rozłożenie długu na raty – to ostatnie obiektywnie dość ciężko uzyskać, jeśli nie wesprzemy się przyczyną losową (ciężka choroba, klęska żywiołowa, kontrahent oszukał, a majątku na zaspokojenie roszczeń brak). Tak więc, moim zdaniem, długi wobec US to najgorszy rodzaj zadłużenia z tutaj wymienionych – czasem lepiej chyba być winnym pieniądze lichwiarzom.

 

4. Fundusz sekurytyzacyjny i długi zabezpieczone hipoteką

Niekiedy banki sprzedają funduszom sekurytyzacyjnym wierzytelności, gdzie zabezpieczeniem roszczeń jest hipoteka. Za ile? To już tajemnica handlowa, ale w branży mówi się o 20-30% pierwotnej sumy zadłużenia. Teoretycznie dla dłużnika niewiele się tutaj zmienia, ale w praktyce można bardzo dużo zyskać. Autentyczny przykład:

– na pewną nieruchomość został wzięty kredy we frankach, szacunkowa wartość nieruchomości: 500 tys. PLN;

– kredytobiorca popadł w problemy finansowe, przestał spłacać kredyt, a bank sprzedał jego dług funduszowi sekurytyzacyjnemu;

– fundusz sekurytyzacyjny wystawił rachunek: należność główna ok. 460 tys. PLN + kwota odsetek i kosztów ok. 320 tys. PLN = razem jakieś 780 tys. PLN, co oznaczało, że przy sprzedaży nieruchomości przez komornika za jakieś ¾ kwoty oszacowania zostałoby jeszcze ok. 400 tys. PLN do spłacenia (czyli dramat);

– dłużnik zaangażował jednak dobrą kancelarię, która miała know-how w temacie i wiedziała, jak rozmawiać z funduszem – efektem była ugoda, gdzie dłużnik zobowiązał się do jednej zamykającej temat wpłaty na poziomie 260 tys. PLN;

– fundusz sekurytyzacyjny zgodził się na prolongatę terminu i wystawił mu promesę umożliwiającą wzięcie kredytu bankowego przeznaczonego na spłatę!

Efekt jest taki, że dzisiaj dłużnik spokojnie spłaca sobie raty, a dodatkowo – jak łatwo policzyć – zyskał całkiem sporo pieniędzy i zachował nieruchomość. A fundusz? Też zarobił. Jaki z tego morał? Jeśli zgłosi się do Ciebie fundusz sekurytyzacyjny i powie, że albo oddajesz dług, albo zabierają nieruchomość, to jeszcze nie oznacza końca świata – w odpowiednich okolicznościach możesz nawet zrobić całkiem niezły deal.

 

Krótkie podsumowanie

Tyle na dziś – kwestię moralności przy niespłacaniu długów zostawiam na boku, ponieważ to temat-rzeka, a i nie każdy przypadek jest taki sam. W każdym razie jeśli macie problemy z zadłużeniem, to zawsze możecie napisać do mnie na maila: kontakt@bialekolnierzyki.com – czasem da się znaleźć wyjście nawet z pozornie beznadziejnej sytuacji. ????

No a tak informacyjnie jeszcze dodam, że od 2020 roku włączyłem komentarze na blogu, więc jeśli ktoś ma ochotę się wypowiedzieć, to zapraszam! ⬇️

Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!