Jak nie dać się oszukać w biznesie – miniporadnik, część pierwsza

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że jest to zestawienie na poziomie absolutnie podstawowym, a o dziwo i tak wielu przedsiębiorców nie stosuje nawet takich uproszczonych procedur zapobiegania oszustwom. Przedstawione metody postępowania są na tyle uniwersalne, że w zasadzie da się je zastosować w większości branż, a już na pewno na ich podstawie można sobie stworzyć swoją własną „checklistę bezpieczeństwa”, która co prawda nie uchroni nas w 100% przed zawodowymi oszustami, ale bez wątpienia może utrudnić im robotę.

 

  1. Zanim zaczniesz robić z kimś interesy, sprawdź go w sieci

Wbrew pozorom w Internecie można często znaleźć całkiem sporo informacji na temat naszego potencjalnego kontrahenta, które to informacje powinny spowodować zapalenie się w naszym umyśle przysłowiowej czerwonej lampki. W zasadzie jest to tzw. biały wywiad gospodarczy polegający na analizie danych z ogólnodostępnych rejestrów – można przejrzeć je albo za darmo, albo za niewielką opłatą, ewentualnie zlecić zewnętrznej agencji, co też nie będzie kosztować zbyt dużo. A oto miejsca, do których warto zajrzeć:

  • KRS i CEIDG

Absolutna podstawa to wiedzieć, czy potencjalny kontrahent w ogóle prowadzi zarejestrowaną działalność gospodarczą, ponieważ zdarzają się „asy”, które nie mają żadnej firmy, a i tak wystawiają faktury VAT. I teraz w przypadku większego dealu dobrze jest poświęcić trochę czasu i zwrócić się do Sądu Gospodarczego celem uzyskania pełnego odpisu KRS i uzyskania przeglądu poprzednich właścicieli spółki – koszt to 60 PLN, więc relatywnie niewielki. Po co to? Otóż w internetowym KRS mamy jedynie dane aktualne, a w przypadku zapoznania się z pełnym odpisem może się np. okazać, że Twój kontrahent dopiero co przejął spółkę, która wcześniej była prowadzona przez kogoś, kto jest częstym „bywalcem” giełd długów lub też nawet bohaterem jakiejś mniejszej afery gospodarczej – w takim przypadku mamy mocne przesłanki, że nowy prezes jest tak naprawdę słupem, a nasza firma być może kolejnym celem oszustów.

  • Portal Podatkowy Ministerstwa Finansów

Bezpłatny, ogólnodostępny rejestr, w którym można sprawdzić, czy potencjalny kontrahent jest czynnym płatnikiem VAT – wystarczy tylko wpisać w wyszukiwarkę jego NIP. Jest to jeden z warunków tzw. zachowania należytej staranności, co jest ważne w przypadku, kiedy taki podmiot nie odprowadzi należnych podatków i zniknie, a do naszej firmy wpadnie Urząd Skarbowy żądając zapłaty VAT-u i oskarżając nas chociażby o współudział w karuzeli VAT-owskiej. Jeśli udowodnimy, że sprawdziliśmy co trzeba (warto zrobić i zachować screeny jako podstawowy dowód!), to mamy większą szansę na wyjście z takiej przykrej sytuacji obronną ręką.

  •  Rejestr Dłużników Niewypłacalnych KRS

Kolejne przydatne narzędzie, które umożliwia wstępną ocenę kondycji płatniczej kontrahenta. Uzyskanie informacji z RDN również nie jest szczególnie drogie, bowiem koszt to 60 PLN za odpis pełny i 30 PLN za odpis aktualny. Ok, a czego możemy się dowiedzieć z tego rejestru? Przede wszystkim tego, że nasz potencjalny kontrahent w nim nie figuruje = plus dla niego. No a jeśli figuruje, to tym bardziej można zasięgnąć ciekawych informacji o nim, jak np. data i sygnatura akt sprawy upadłościowej, okoliczności postępowania dotyczącego wyjawienia majątku, czy też kwota zadłużenia. I jeszcze ciekawostka: w RDN znajdują się także dane osób pozbawionych prawa wykonywania działalności gospodarczej na własny rachunek oraz prawa pełnienia różnych ważnych funkcji w spółkach – taki fakt powinien być dyskwalifikujący pod kątem nawiązania współpracy biznesowej.

  •  Giełdy długów

Chciałbym tutaj coś zaznaczyć: to nie jest tak, że jeśli ktoś widnieje na jakiejś giełdzie długów, to z miejsca staje się kimś, z kim nie warto robić interesów! Często zdarza się przecież, że ktoś trafia tam np. na skutek chwilowych trudności i aktualnie systematycznie spłaca swoje zobowiązania, co jednak trochę trwa, a on przez ten czas widnieje w rejestrach jako dłużnik. Zdarza się też tak, że na giełdach długów umieszcza się wierzytelności kwestionowane – przykładowo firma X zrobiła partacką robotę, firma Y odmówiła zapłaty za fuszerki, więc firma X wpisała firmę Y na giełdę długów jako swojego dłużnika, choć postępowanie sądowe nawet się nie rozpoczęło i właściwie nie wiadomo, która z tych firm ma tak naprawdę rację. Mimo wszystko zdecydowanie jednak odradzam dawanie towaru w kredyt kupiecki czy też wykonywanie usług bez wzięcia zaliczki względem kogoś, kto ma kilka różnych długów na takich giełdach – może to być bowiem tzw. zawodowy dłużnik, który i tak nie ma nic do stracenia, więc nie boi się komornika, a tym bardziej zwykłych firm windykacyjnych. Pomyśl, czy chcesz się potencjalnie „bawić” w odzyskiwanie swoich pieniędzy od kogoś takiego.

  •  Fora branżowe

Często jest tak, że na różnych forach branżowych można spotkać ciekawe tematy typu: „Uważajcie na firmę Andrzeja K… z Poznania, nie płaci kontrahentom!”. Było tak np. w przypadku niedawnej upadłości pewnej firmy kurierskiej (o którym to przypadku pisałem zresztą w jednym z poprzednich artykułów), gdzie już kilkanaście tygodni przed wybuchem afery niezadowoleni kontrahenci pisali, że firma ta ma problemy z przelewaniem pieniędzy za pobrania i lepiej na nią uważać. Warto więc wpisać w Google imię, nazwisko i adres firmy, z którą mamy robić biznes.

 

  1. Rzeczy, na które warto zwrócić uwagę podczas analizowania ogólnodostępnych informacji

Ok, przebrnęliśmy przez najnudniejsze zagadnienia, więc pora na trochę bardziej ciekawe tipy. Być może niektórzy posądzą mnie za moment o swego rodzaju dyskryminację, ale co tam, biznes to twarda gra w praktyce, a nie pole do czysto teoretycznej dyskusji światopoglądowej. Ze swojego doświadczenia mogę podpowiedzieć, że lepiej zachować ostrożność w przypadku takich sygnałów, jak:

a) Osoby o „wschodniobrzmiących” imionach i nazwiskach w zarządzie spółki, zwłaszcza w przypadku, kiedy jest to spółka stosunkowo nowa i nie ma na jej temat w sieci żadnych informacji – oprócz tej, że w ogóle istnieje. Nie chodzi tutaj o ksenofobię, ale o fakt, że oszuści dość często rejestrują spółki – słupy np. na Ukraińców, którzy po wprowadzeniu w życie przestępczego planu znikają na przysłowiowych stepach, na których można co najwyżej poszukać przysłowiowego wiatru. Spółki takie są często używane min. do wyłudzania VAT-u, brania kredytów, czy też łatwo zbywalnych towarów na przedłużony termin płatności – czyli nic przyjemnego dla kontrahenta uwikłanego we współpracę z nimi.

b) Spółki, w których prezesami są młode, 20-kilkuletnie osoby, pełniące oprócz tego funkcje zarządcze w kilku – kilkunastu innych spółkach, przy czym o działalności tych spółek nie ma praktycznie żadnej informacji w sieci, podobnie zresztą jak o tych młodych osobach (tzn. nie mają one nawet profili w popularnych portalach społecznościowych i nigdzie nie ma o nich żadnych wzmianek). Jeśli zaś dodatkowo we władzach takich spółek zasiadają osoby o „wschodniobrzmiących” nazwiskach (o który wspominałem w poprzednim punkcie), to mamy całkiem spore prawdopodobieństwo, że właśnie trafiliśmy na karuzelę VAT-owską lub też infrastrukturę spółek zbudowaną po to, aby przeprowadzać tzw. agresywną optymalizację podatkową. Ok, a gdzie można szybko sprawdzić takie powiązania i ile to kosztuje? Są portale internetowe, jak np. Infoveriti.pl, gdzie za ok. 50 PLN możemy się dość dokładnie dowiedzieć, czy „prześwietlana” przez nas osoba nie jest czasem „multiprezesem” całej sieci spółek. Dobrze jest się zastanowić, czy chcemy podejmować ryzyko współpracy z takim kontrahentem i być może nieco bardziej go prześwietlić, choć oczywiście taka siatka spółek nie musi koniecznie oznaczać nieuczciwości!

c) Istnienie lub ustanie małżeńskiej wspólnoty majątkowej prezesa spółki – info dostępne w KRS we wpisie rozszerzonym, choć trzeba przyznać uczciwie, że nie zawsze (szczególnie w przypadku ustania wspólnoty majątkowej, gdyż wielu przedsiębiorców po prostu tego nie zgłasza, choć są zobligowani). Taka rozdzielność majątkowa sama w sobie nie jest  niczym złym – gorzej jeśli zbiegnie się w czasie z pewnymi wydarzeniami. Jakimi? A np. z wpisem na giełdzie długów dodanym niedługo po tym, kiedy została ujawniona informacja o ustaniu wspólnoty majątkowej prezesa spółki.  Inna sytuacja to np. taka, w której prezes spółki z o.o. założonej np. w lipcu 2017 roku wpisał w odpowiednią rubrykę rozdzielność majątkową, a jego poprzednia spółka sprzedana np. w maju 2017 roku widnieje na giełdach długów. Takie przesłanki mogą wskazywać na to, że dany podmiot już wkrótce może okazać się niewypłacalny i przygotowuje się do ukrycia majątku, więc egzekucja naszych ewentualnych wierzytelności może być mocno utrudniona.

d) KRS: czy spółka składała sprawozdania za ostatnie lata działalności, czy też może nie składała…? Wbrew pozorom jest to dość ważna informacja, bowiem notoryczne nieskładanie sprawozdań (powiedzmy, że za ostatnie 2-3 lata) po pierwsze może świadczyć o tym, że dana spółka tak naprawdę jest wydmuszką nieprowadzącą żadnej realnej działalności, a w „lepszej wersji”  dawać przesłanki, że osoby zarządzające albo nie ogarniają prowadzenia biznesu jak trzeba, albo bagatelizują wszelkiego rodzaju obowiązki nakładane przez prawo – takich na przykład podatków też mogą więc nie płacić, np. VAT-u, a urząd skarbowy może przyjść później do nas… no i wiadomo, problemy.

e) Brak dbałości o wizerunek w sieci. Temat mi bliski chociażby z tego powodu, że przez ładnych kilka lat miałem styczność z branżą marketingową i do dziś potrafię dość precyzyjnie ocenić poziom wiarygodności wielu zapewnień w stylu: „nasza firma jest liderem rynku, prężnie działającym w Polsce oraz w kilkunastu krajach europejskich…” itd. Załóżmy więc, że jest rzekomo duża firma, która prowadzi rzekomo szeroką działalność sprzedażową na kilku rynkach. Chcemy zdobyć więcej info, więc postanawiamy wejść na jej stronę www. I co się okazuje? Otóż A: strony nie ma w ogóle, B: strona jest totalnie „badziewna”. Pisząc „badziewna” mam na myśli np. wszelkie strony stawiane u darmowych dostawców typu WIX, czy też tanie, niedopracowane szablony WordPress-owe, w których brak jest np. wypełnionych niektórych sekcji, widać całą masę błędów (np. duża ilość fraz nieprzetłumaczonych z angielskiego na polski), mamy niechlujnie napisane teksty, czy też brak danych kontaktowych poza formularzem i/lub darmowym adresem mailowym typu @gmail.com, @wp.pl itp. Jeśli dodamy do tego zero jakichkolwiek informacji na temat działalności firmy w sieci, zero opinii klientów, czy też zero info o kluczowych pracownikach (np. o dyrektorze handlowym), no to jakoś się to nie spina z „bogatą spółką prowadzącą dynamiczną działalność”. Oczywiście to wszystko nie musi oznaczać od razu, że dana spółka jest „lewa” i lepiej nie wchodzić z nią w konszachty, bo być może trafiliśmy na właścicieli tzw. starej daty, totalnie nieinternetowych, zwanych także Januszami biznesu. Jednak ostrożne podejście do zapewnień o rzekomej potędze na pewno nie zaszkodzi. W ogóle kreowanie wiarygodności firmy w sieci to temat na osobny wpis i za jakiś czas zapewne wrzucę krótkie opracowanie, jak za kilkanaście – kilkadziesiąt tys. PLN stworzyć fake „korporację”, ale to kiedy indziej.

No i to byłoby na tyle na dziś, jeśli chodzi o absolutne podstawy tzw. białego wywiadu gospodarczego, czy też z angielska due intelligence, przeprowadzanego na własną rękę. Oczywiście, jeśli dana firma ma model biznesowy oparty na wielu drobnych kontrahentach składających zamówienia na małe kwoty, to raczej na pewno nie sprawdzi ich wszystkich, gdyż zajęłoby to zbyt dużo czasu i byłoby nieopłacalne. Jednak w sytuacji, kiedy tych kontrahentów jest np. 10-20 rocznie i mówimy tu o poważniejszych sumach, to sprawdzenie chociażby tych najbardziej niepewnych z pewnością powinno się rozważyć. W drugiej części tego miniporadnika przedstawię kilka typowych sytuacji i metod pracy oszustów, a także podam, jak można im choć trochę utrudnić życie.


Potrzebujesz pomocy
przy rozwiązaniu problemów związanych z przestępczością gospodarczą? Chcesz odzyskać tzw. trudny dług? A może potrzebujesz skutecznej ochrony antywindykacyjnej? Napisz do mnie: kontakt@bialekolnierzyki.com

Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!