Irak vs Iran i „złote biznesy” Polski

Dziś jeszcze małe uzupełnienie do wczorajszego posta. Otóż zanosi się na to, że za jakiś czas żołnierze Wojska Polskiego mogą walczyć w Iranie za amerykańsko – izraelskie interesy (oby do tego nie doszło, ale teoretycznie jest taka opcja). I co się wtedy stanie…? Zapewne jakaś „mądra głowa” będzie mówić w TV, że to w sumie szansa dla nas, bo nasze firmy zarobią tam grube miliony dolarów (czy tam szekli), że będą kontrakty na odbudowę obiektów zniszczonych podczas działań wojennych i ogólnie dostaniemy super deale na wyciągnięcie ręki… I właśnie wtedy przypomnijcie sobie, jak to wyglądało w przypadku Iraku… 

Interwencja / misja polskich wojsk w Iraku (2003 – 2018) – szybki bilans strat i zysków ????????


Krótki rys historyczny

Uznaje się, że tzw. II Wojna w Zatoce Perskiej przebiegała w latach 2003 – 2011. Czasy dość niespokojne, więc ciężko było o w miarę bezpieczne prowadzenie interesów. W grudniu 2011 roku wojska USA jednak opuściły Irak, sytuacja stała się relatywnie stabilna i właściwie od tego momentu miało się zacząć Eldorado dla naszych, polskich firm… Zobaczmy więc, jak to wyglądało w praktyce.

Koszty wysłania polskich wojsk do Iraku 

Koszty misji w Iraku poniesione przez Polskę według szacunków MON: 871 milionów PLN
Koszty misji w Iraku poniesione przez Polskę według szacunków niezależnych specjalistów: ponad 1 miliard PLN + koszt sprzętu zniszczonego w trakcie misji

Zyski polskich firm

Wartość polskiego eksportu do Iraku w 2017 roku według GUS: ok. 94 miliony USD (poziom podobny do tego, jaki w analogicznym okresie przypadał na takie „potęgi gospodarcze”, jak Antigua i Barbuda). WOW po prostu!

No, ale żeby mieć pełniejszy obraz, podaję dane ogółem za lata 2008 – 2017 
Wartość polskiego eksportu do Iraku: ok. 938,4 miliona USD
Wartość polskiego importu z Iraku: ok. 1,57 miliarda USD
Bilans wymiany handlowej Polska – Irak za lata 2012 – 2017: ok. 630 milionów USD na minusie (dla nas)

Także ten, p o t ę ż n a ekspansja, którą spokojnie moglibyśmy osiągnąć bez brania aktywnego udziału w tej wojnie – a kto wie, czy nawet więcej nie moglibyśmy wtedy ugrać, bo nasz PR wśród miejscowych byłby lepszy (nikt nie lubi przecież okupantów)! A gdzie jeszcze koszty pobytu naszych wojsk! Dodam tylko, że jeśli ktoś nie wierzy w podane liczby, to zawsze może poszukać w sieci oficjalnych raportów Głównego Urzędu Statystycznego, wziąć kalkulator do ręki i policzyć (jeśli pomyliłem się gdzieś na kilka milionów, to chętnie sprostuję).

No dobrze, a cóż takiego się stało, że mamy ujemny bilans handlowy z Irakiem, co takiego stamtąd sprowadzamy…? Odpowiedź jest prosta: ropę. A kto kontroluje wydobycie tej ropy…? W dużej części oczywiście Amerykanie, a konkretnie koncern Exxon Mobil, największa na świecie firma handlująca ropą i gazem w obrocie międzynarodowym. Ok, no to może przynajmniej „w uznaniu sojuszniczych zasług” dostaliśmy tę ropę sporo taniej, może chociaż to…? Cóż, oficjalnego cennika nie znamy (top secret), ale gdyby był dostępny i gdyby można się było pochwalić dobrym dealem, to zapewne nasi politycy, tak kochający przecież propagandę sukcesu, trąbiliby o tym na prawo i lewo. No, ale jakoś nie trąbią…

 

Krótkie podsumowanie 

Niestety, ale wyszło na to, że w Iraku spełniliśmy rolę gościa, który za własną kasę zatankował samochód, pojechał nim do roboty do baru zmywać gary, za co nie dostał zresztą żadnej wypłaty, a jak chciał zjeść obiad, to jeszcze musiał za niego zapłacić. Ok, ale jednak właściciel baru poklepał go po plecach i powiedział, że „jest jego dobrym kumplem i że fajny z niego facet”. Takie to właśnie „złote interesy” robią nasze rządy kochane! Co więcej obawiam się, że w przypadku ewentualnego zamieszania nas w wojnę z Iranem, tym razem możemy ponieść jeszcze wyższe koszty finansowe! Podczas misji w Iraku to Amerykanie ponieśli bowiem ok. 60% wydatków związanych z transportem naszych wojsk, ich zakwaterowaniem, wyżywieniem, zakupem paliw, smarów itp. Patrząc jednak na to, jak traktuje się dziś Polskę, można domniemywać, że tym razem za wszystko zapłacimy z własnej kieszeni, bez refundacji (lub też z relatywnie małą refundacją, np. w postaci jakiegoś starego sprzętu z jankeskiego demobilu). No, ale za to znowu będziemy mogli kupować od amerykańskich koncernów ropę, tym razem już z irańskich złóż.

Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!